Następne chwile pamiętam jak przez mgłę.
Anakin poluźnił moje zaciśnięte na rękach martwego rodzeństwa dłonie i poprowadził do statku. Usiadłam w moim fotelu i patrzyłam, jak mistrz przenosi na statek dwa ciała. Zaszlochałam.
Gdy wrócił, bez słowa wystartował. To zupełnie mi do niego nie pasowało. Znając go, próbowałby mnie zagadać, by odpędzić złe myśli.
- Ktoś przeżył? - zapytałam zachrypniętym głosem.
Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc pytanie.
- Co?
- Zapytałam, czy ktoś przeżył w klasztorze.
- Och… Nie. Wszyscy się spalili.
To w zupełności nie poprawiło mojego humoru. Pociągnęłam nosem i oparłam się o siedzenie.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Zacisnęłam usta.
- Nie - powiedziałam załamującym się głosem. - Już nic nie będzie dobrze.
Odwróciłam się od niego i łzy znowu zaczęły płynąć po moich policzkach.~*~
Nie odzywałam się aż do pogrzebu Aenyii. Ledwo powstrzymywałam cisnące się do oczu łzy. Niestety Aiireu nie mógł mieć godnego pogrzebu ze względu na to, że był użytkownikiem Ciemnej Strony. Mimo tego, jak zachowywał się pod koniec życia, ja zapamiętałam go jako wiecznie roześmianego dwunastolatka, tak przeciwnego od reszty rodziny.
Gdy trumna się zamknęła, szok całkowicie minął i w pełni zrozumiałam, że moje rodzeństwo odeszło. W pełni odczułam tę okropną pustkę w sercu, ale dalej stałam z poważną miną i nie pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Nie byłam pewna, czy poradzę sobie z tą stratą.
Rozejrzałam się po zebranych, ale wśród grupki Jedi nigdzie nie dostrzegłam Anakina. Jego obecność naprawdę by mi się przydała w tym momencie. Nie rozumiałam, jak mógł nie przyjść, wiedząc, że ten pogrzeb był dla mnie niezwykle ważny. “Wszyscy mnie opuścili” - pomyślałam ze smutkiem.
Trumna opadła do dziury w podłodze i Jedi powoli zaczęli się rozchodzić. Mistrz Kenobi podszedł do mnie.
- Przykro mi z powodu twojej straty, Ahsoko - rzekł. - Anakin na pewno miał ważny powód, dla którego nie przyszedł.
Niestety, ale prawda okazała się zupełnie inna.
Po ceremonii weszłam bez pukania do pokoju mistrza i zastałam go… czytającego na łóżku książkę z biblioteki Jedi.
- Nie było cię - odezwałam się pierwszy raz od prawie doby.
Skywalker uderzył się otwartą dłonią w czoło i odłożył książkę.
- Kurczę, przepraszam. Kompletnie wyleciało mi to z głowy.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Mój mistrz nigdy, ale to nigdy o niczym nie zapominał. W szczególności o tak ważnych sprawach.
- Zapomniałeś? - zapytałam z jadem w głosie. Moja mina była najwidoczniej przerażająca, bo dostrzegłam w jego oczach strach.
- Naprawdę przepraszam, padawanie…
- Nie ma sprawy. Rozumiem to - przerwałam mu. - Po co miałbyś pamiętać o pogrzebie siostry swojego podawana? Myślałam, że jesteś moim przyjacielem, ale najwyraźniej się myliłam. Wciąż jestem dla ciebie tą smarkulą, którą wcisnęli ci Yoda i Obi-Wan, prawda? Nic się pomiędzy nami nie zmieniło.
Trzasnęłam drzwiami i zaszlochałam. Na początku byliśmy z Anakinem jak pies z kotem, ale po kilku latach stał się dla mnie jak rodzina. W każdym razie ja tak myślałam. Najwyraźniej dla niego nic się nie zmieniło. Nie kontrolowałam płaczu, który wstrząsał całym moim ciałem.
Byłam całkowicie sama.~*~
Obudził się w białym pokoju. Piekielnie bolała go głowa, ale zacisnął zęby i usiadł.
- Proszę się położyć! - zawołała togrutańska pielęgniarka i niezbyt delikatnie popchnęła go na poduszki. - Musi pan odpoczywać. Jak się pan czuje?
- Gdzie ja jestem? - zapytał, kompletnie ignorując pytanie.
- W Szpitalu im. Bogini Natury na Shili. Został pan mocno uderzony w głowę, prawdopodobnie przez spadający element płonącego klasztoru.
- O czym ty mówisz, kobieto? Czemu jestem w szpitalu?! Co się stało z moją ręką?! - krzyknął, a stojący na parapecie obok łóżka wazon pękł.
- Proszę się uspokoić! - zawołała, dyskretnie próbując wyjąć z kieszeni środek uspokajający. Na jej nieszczęście, nawet leżąc w szpitalnym łóżku, Anakin był niezwykle groźnym przeciwnikiem. Rzucił się na kobietę, która po chwili z wbitą w ramię strzykawką próbowała wyswobodzić swoją szyję z jego żelaznego uścisk.
- Lepiej nie krzycz, bo w sekundę złamię ci kark - wyszeptał do jej ucha, zabierając dłoń z ust. - A teraz odpowiedz na moje pytanie. Kim ja jestem?

CZYTASZ
Ahsoka Tano: Pamiętaj
FanfictionGdy Ahsoka była mała, sądziła, że przez całe życie nie wyściubi nosa zza swojej wsi i będzie prowadziła nudne, monotonne życie. A tymczasem jej historia potoczyła się zupełnie inaczej, niż sądziła. Zwiedziła prawie całą Galaktykę podczas swoich...