Rozdział 21: Gwiazda Śmierci cz. II

748 52 9
                                    

Po pewnym czasie rozbolały mnie łokcie. Nie zwróciłam na to uwagi, tylko dalej czołgałam się w stronę, którą wskazywał mi hologram. W pewnej chwili trafiłam na ślepy zaułek. Zaklęłam. "Wiedziałam, że z tą mapą jest coś nie tak!" - pomyślałam ze złością. Byłam w centrum bazy wroga - całkowicie zagubiona. Spróbowałam skomunikować się z Anakinem, ale nie odbierał. Podczołgałam się do najbliższej kratki wentylacyjnej, zdjęłam ją i zeskoczyłam na korytarz. Mocą sprawiłam, że kratka powróciła na swoje miejsce i zaczęłam powoli kierować się w stronę pomieszczenia, w którym ponoć miały być te plany. Trzymałam się wskazówek mojego mistrza - byłam rozluźniona i starałam się zasłonić rękoma miecze świetlne. Nagle zza zakrętu wyłoniły się dwa droidy.

- Ej, ty! Tu nie wolno wchodzić! - zawołał jeden z nich.

Rzuciłam mieczem, który odciął obydwu głowy. No to całą anonimowość szlag trafił. Mocą zniszczyłam kamerę, która wszystko nagrała i zaczęłam biec tak szybko, jakby mnie gonił rozzłoszczony Rycerzyk... "Sala numer 70... Sala numer 70..." - powtarzałam cały czas w myślach, biegając po całym ośrodku. Spanikowałam przez patrol składający się z dwóch droidów... Wszystkie kamery widziały mnie co najmniej dwa razy, nim w końcu dotarłam do owego pomieszczenia. Kopniakiem wspomaganym Mocą wyważyłam drzwi i znalazłam się w ciemnym pokoju. Rozległ się okropnie głośny alarm. Podeszłam do stojącego po środku pokoju stołu, na którym znajdował się komputer. Zhakowałam go i zgrałam dane na pendrive'a, który znajdował się w mojej małej torebce, którą zawsze nosiłam przy pasie. Podczas ściągania danych ciekawość nie dawała mi spokoju. Chciałam zobaczyć, co wykradałam. Wyjęłam mały holoprojektor z torebki i połączyłam się bezprzewodowo z komputerem. Dane już nie były chronione hasłem, dlatego bez problemu je otworzyłam. Najpierw ujrzałam hologram planety... Nie. To nie była planeta, tylko stacja kosmiczna, jak wywnioskowałam po podpisach przy poszczególnych fragmentach Gwiazdy Śmierci. Zaczęłam czytać opis, który tak mnie wciągnął, że zupełnie zapomniałam o pendrivie i wyjącym alarmie. Czytałam o najnowocześniej technologii, o której nawet nie śniłam. Ta broń była prawdziwą zagładą dla Republiki, w ciągu ułamka sekundy mogłaby zniszczyć Coruscant... Zbladłam po przeczytaniu krótkiego opisu arsenału i zaczęłam myśleć nad tym, co stałoby się z Republiką, gdyby broń Separatystów naprawdę powstała. To byłby prawdziwy pogrom. Z dumania wybudziło mnie dopiero chrząknięcie. Odwróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam opartego o framugę Anakina.
- Twoja dyskrecja jest powalająca, Ahsoko. Zostałaś uchwycona na każdej kamerze, narobiłaś ogromnego hałasu i spanikowałaś przez dwa droidy. Ciesz się, że w porę włamałem się do pomieszczenia monitoringu. Ta misja była kompletną klapą, Smarku.
Moje lekku nabrało intensywniejszej barwy ze wstydu.
- Wiem, mistrzu - powiedziałam ponuro.
- Gdy wrócimy, spróbuję nauczyć cię opanowania i dyskrecji. Jeśli mi się uda. Twój przypadek jest szczególnie ciężki.
Uśmiechnął się, a ja mimowolnie również uniosłam kąciki ust do góry.
- Mistrzu... A jak wrócimy?
Anakin zbladł i najwyraźniej zdał sobie właśnie sprawę, że zapomniał o tym, jak mamy powrócić do Świątyni Jedi.
- Chyba będziemy musieli improwizować - odezwał się niepewnie.
- Nie ma takiej potrzeby, Skywalker. Już nie musicie wracać do Świątyni Jedi - usłyszałam głos z korytarza. Głos Dooku.
- A miałam nadzieję, że tym razem w spokoju wrócimy do domu - mruknęłam tak cicho, że tylko ja siebie usłyszałam. Anakin stanął obok mnie i włączył swój miecz. Ja zrobiłam to samo i ukradkiem wyciągnęłam pendrive'a. Miałam nadzieję, że wszystko się ściągnęło i niczego nie zepsułam. Schowałam urządzenie do torby i wtedy przez drzwi przeszły dwa magnaguardy. "Łatwizna" - pomyślałam i zaatakowałam jednego z nich. Robot sparował atak swoją elektryczną dzidą. Wiedziałam, że broń przeciwnika jest odporna na miecz świetlny, ale w zupełności się nie spodziewałam, że po zetknięciu z tym metalem miecz zacznie drgać w mojej dłoni. Z zaskoczenia wypuściłam go. Zanim zdążyłam obronić się shoto, dostałam łokciem w głowę.
- Ahsoka! - usłyszałam jeszcze jak zza mgły, nim straciłam przytomność.

Ahsoka Tano: PamiętajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz