Rozdział 48 cz. II: Piękna kraina

428 39 3
                                    

Wdech.

Wydech.

Powoli otworzyłam powieki. Jasne światło nie raziło mnie w oczy, a cały ból ustąpił. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Byłam w swoim pokoju w Świątyni Jedi. Za oknem świeciło słońce na bezchmurnym niebie. Wszystko dookoła zdawało się być żywsze, bardziej kolorowe.

Zsunęłam nogi z posłania i dotknęłam stopami podłogi. Nie była zimna.

Wstałam. Nie odczułam żadnych skutków dźgnięcia mieczem świetlnym w podbrzusze, nawet nie byłam obolała po wielotygodniowym pobycie w ciasnej, małej celi.

Szybko zarzuciłam na siebie ubranie. Zrezygnowałam z założenia butów. Jak każdy Togrutanin, nienawidziłam ich. A skoro podłoga była ciepła…

Wyszłam z pokoju. Echo odgłosu zamykanych przeze mnie drzwi było jedynym słyszalnym dźwiękiem. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się. Dlaczego nie mogłam nikogo wyczuć? Skierowałam swoje kroki do pokoju Anakina. On nigdy nie zostawiłby mnie bez żadnej wiadomości.

A jednak go też nie było w pokoju.

“Pewnie zaraz wróci" - pomyślałam, siadając na krawędzi jego łóżka. Rozejrzałam się po sypialni. Miała takie same wymiary jak moja, aczkolwiek posiadała zupełnie inny charakter. Łóżko było nieposłane, na ścianach wisiały jakieś plakaty, a wszędzie leżały porozrzucane części mechaniczne. Coś zwróciło moją uwagę w tym pozornie zwykłym bałaganie.

Miecz świetlny o czarnej rękojeści, który leżał na biurku, nie należał do mojego mistrza.

Położyłam rękę na pasie, gdzie powinna być moja broń. Cóż, powinna. Jak zwykle zapomniałam o niej.

Nadal nie wyczuwałam nikogo w Mocy, więc wzięłam do ręki rękojeść. Była zaskakująco zimna. Włączyłam ostrze i zesztywniałam, kiedy zobaczyłam krwistoczerwony kolor.

- Nie powinno cię tu być. Nie tak wcześnie.

Odwróciłam się i wycelowałam laserem w szyję intruza.

- Aenyia - wyszeptałam.

Miecz świetlny z brzdękiem upadł pomiędzy inne graty.

- Witaj, mała Ahsoko - powiedziała z delikatnym uśmiechem moja siostra. Jej głos podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Rzuciłam się jej na szyję.

- Przepraszam - wyszeptałam, przegrywając walkę z łzami.

- Nie masz za co przepraszać.

Odsunęłam się od niej. Wróciła mi zdolność logicznego myślenia.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytałam.

Spojrzała za okno, a poranne promienie oświetliły jej twarz.

- Chodź, wyjdźmy na zewnątrz.

Podążyłam za nią na plac treningowy.

- Jak już mówilam, nie powinno cię tu jeszcze być - odezwała się, gdy wyszłyśmy na zewnątrz.

- W Świątyni Jedi? - zdziwiłam się. Musiałam śnić. To, co się działo, nie miało najmniejszego sensu.

- W zaświatach. Twoje przeznaczenie zostało już dawno ustalone w Mocy… Ale to nie mnie decydować.

Zatrzymałam się. Pierwsze zdanie dudniło w mojej głowie, przez co nie usłyszałam pozostałych. Tak bardzo chciałam zaprzeczyć, krzyknąć “Słaby żart, Rycerzyku!” i wrócić do środka Świątyni… Ale w głębi serca wiedziałam, że moja siostra mówi prawdę.

Ahsoka Tano: PamiętajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz