Rozdział 37: Kłótnia

505 51 6
                                    

Anakin rozejrzał się nieprzytomnie dookoła i dotknął krwawiącej skroni. Cóż, przynajmniej starałam się wybrać gładki kamień...

- Mistrzu - szepnęłam.

Spojrzał na mnie jeszcze nie do końca rozumiejąc, co się dzieje.

Wskazałam brodą na siłującego się z bronią fałszywego Anakina. Nagle coś kliknęło i wymierzył ją w Yodę.

Nigdy w życiu nie widziałam poruszającej się tak szybko osoby.

Skywalker błyskawicznie znalazł się przy przeciwniku. Wytrącił mu broń z ręki, wykręcił dłoń i po chwili usłyszałam trzask pękającej kości. Agent Dooku z jękiem upadł na podłogę, a po chwili został ogłuszony butem.

Rycerzyk skrzywił się i dotknął krwawiącej skroni.

- Zapłacisz mi za to, Smarku.

- Właśnie uratowałam nas! Gdybym w ciebie nie rzuciła kamieniem...

- Dobra, dobra. Koniec przechwałek.

Westchnęłam.

- O Mocy, daj mi siłę...

~*~

Bezpiecznie udało nam się odstawić mistrza Yodę na Coruscant i zdać Radzie raport. Nie-Anakin trafił do więzienia i wszystko wyśpiewał. Miał zabić Wielkiego Mistrza Jedi i ukraść tak dużo informacji, jak mógł, a potem dostarczyć je Dooku. Niestety, ku rozpaczy i furii mojego mistrza, zmiennokształtny wyjątkowo upodobał sobie jego skórę i pozostał w niej.

Po załatwieniu wszystkich rzeczy z Radą wracaliśmy razem z Anakinem do swoich pokoi. Choć mój mózg myślał w głównej mierze o łóżku, miękkiej poduszcze i ciepłej kołderce, to musiałam o coś zapytać.

- Mistrzu... Czy kojarzysz imię Luke? A może Leia?

Anakin zdziwił się moim pytaniem.

- Czemu pytasz?

- A tak sobie...

Wyraźnie wahał się przed odpowiedzeniem na moje pytanie, ale czułam, że tym razem mi odpowie. Od czasu jego amnezji coś się między nami zmieniło. Zaczął mi ufać.

- Moja znajoma chciała tak nazwać swoje dzieci.

I tyle. Nie zdążyłam zadać kolejnego pytania, bo mój mistrz zamknął się w swoim pokoju. Zmarszczyłam brwi. Musiałam dowiedzieć się więcej o tym Luke'u i Lei.

~*~

Niestety nie dane mi było długo pospać. Minęły może dwie godziny i usłyszałam kogoś wyjątkowo głośno śpiewającego nad moim uchem ostatni hit The Smugglers.

- Ffałsujes - mruknęłam.

W odpowiedzi Anakin zaczął śpiewać jeszcze głośniej.

Otworzyłam jedno oko i spojrzałam za okno. Nadal było ciemno. Zamrugałam, ale widok się nie zmienił. Postanowiłam usiąść, co przyszło mi z trudem.

- Mistrzu... Dlaczego mnie budzisz jeszcze przed wschodem słońca?

- Kto rano wstaje, temu Moc daje! Musisz trenować.

- Jest... za... wcześnie... - mruknęłam i zamknęłam oczy. W łóżeczku było tak przyjemnie... nie miałam zamiaru teraz wstawać, ale Anakin nigdy nie dawał za wygraną. Mocą zrzucił mnie z łóżka.

- Ej! - krzyknęłam po wyplątaniu się z kołdry i spojrzałam morderczo na śmiejącego się Jedi.

- Pięć minut, Smarku.

Wyszedł z mojego pokoju, a ja uderzyłam pięścią w poduszkę. Czy nawet jednego dnia nie mogłam spać dłużej?! Zwlekłam się z łóżka, a po pięciu minutach stałam gotowa przed moim pokojem, aczkolwiek nie widziałam nigdzie Anakina.

- Orientuj się! - usłyszałam.

Po chwili poczułam ogromny ból głowy. Obok mnie upadł na podłogę drewniany kij do ćwiczeń.

- Aua! A to za co?! - krzyknęłam. Czy on naprawdę chciał mnie wyprowadzić z równowagi?

- Popracuj nad refleksem, Smarku. Gdyby to był strzał z blastera, leżałabyś już martwa.

Byłam zmęczona i wściekła. Podniosłam ten piekielny badyl i z całej siły rzuciłam nim w Anakina. Oczywiście nie przyniosło to zamierzonego rezultatu i mój mistrz nie uzyskał kolejnej blizny na twarzy. Zamiast tego drąg zatrzymał się przed moim mistrzem i upadł po chwili na podłogę. Mistrz był wściekły, ale ja jeszcze bardziej.

- Ahsoko... Co to miało być? - zapytał chłodno.

- Praca nad TWOIM refleksem - powiedziałam gniewnie. - Dlaczego muszę cały czas ćwiczyć i nie mogę nawet jednego dnia się wyspać? Jakbyś zapomniał, to wczoraj uratowałam Wielkiego Mistrza Yodę!

Mogłabym przysiąc, że na korytarzu zrobiło się chłodniej.

- Wróć do swojego pokoju i ochłoń - rzekł beznamiętnie.

- Czem...

- DO POKOJU - zaakcentował. Przez chwilę jeszcze piorunowaliśmy się spojrzeniami, ale w końcu dałam spokój i wróciłam do swojego pokoju.

Położyłam się na łóżku, ale już nie zasnęłam tej nocy.  

Ahsoka Tano: PamiętajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz