Ze względu na żałobę przez tydzień miałam odpoczywać w Świątyni.
Nie potrzebowałam odpoczynku, tylko zajęcia czymś myśli. Nie protestowałam jednak, bo wolałam jak najmniej czasu spędzać z Anakinem. Wciąż z nim nie rozmawiałam, a i on nie był chętny do pogodzenia się. Gdy od czasu do czasu mijałam go na korytarzach Świątyni, wyglądał, jakby nasza kłótnia spłynęła po nim jak po kaczce. Jakbym była dla niego śmieciem, którego w końcu się pozbył.
Kilka dni później, gdy leżałam na łóżku w swoim pokoju, usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko się zerwałam i gdzieś tam, w głębi duszy miałam nadzieję, że to mój mistrz. Ale przed drzwiami stała osoba, której w ogóle się nie spodziewałam - Padmé. Już po pierwszym spojrzeniu na nią poznałam, że przyszła prywatnie - była w zwykłej, fioletowej sukience z szerokimi rękawami oraz w rozpuszczonych włosach, również nie miała na twarzy tony makijażu utrudniającego rozpoznanie jej.
W myślach stwierdziłam, że tak było jej nawet ładniej.
- Ahsoko... Możemy chwilę porozmawiać? - zapytała niepewnie.
- Oczywiście. Wejdź.
Odsunęłam się na bok, by mogła wejść do środka. Senator usiadła na skraju mojego łóżka, a ja zajęłam miejsce obok niej.
- Więc... O czym chciałaś porozmawiać? - zapytałam.
Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:
- O Anakinie. Nie zauważyłaś, że zachowuje się... - zawahała się, próbując dobrać odpowiednie słownictwo
- Jak nie Anakin? - dokończyłam za nią. Kiwnęła delikatnie głową na znak potwierdzenia. - Tak. Zapomniał o pogrzebie.
Padmé podniosła brwi do góry.
- Przepraszam, że nie mogłam tam być... Dopiero dwa dni temu wróciłam z Naboo. Jesteś pewna, że zapomniał, a nie wypadło mu coś ważnego?
- Tak. Po prostu powiedział, że mu wyleciało z głowy.
- Jemu nic nie wylatuje z głowy.
- Dokładnie.
- Czy coś się mu stało na waszej misji? To właśnie po niej wrócił odmieniony.
Z bólem przypomniałam sobie ostatnią wizytę na Shili. A wtedy mnie olśniło.
- To stało się po tym, jak poszedł sprawdzić, czy ktoś przeżył w pożarze.
- Gdzie on się znajdował?
- Na wzgórzu w lesie za stolicą.
Senator wstała.
- Muszę się tam jak najszybciej dostać.
Już miała wyjść, kiedy delikatnie złapałam ją za ramię.
- Czekaj. Lecę z tobą.
Dostrzegłam niepewność na jej twarzy.
- Ahsoko, czy jesteś pewna?
- Tu chodzi o mojego mistrza - odparłam z powagą. - Lecę.
~*~
- Jak idą postępy?- zapytał hologram Dooku, unoszący się pośrodku pokoju.
- Jestem prawie gotowa, by zabić Yodę.
- Pośpiesz się. Darth Sidious się niecierpliwi.
Hrabia rozłączył się.
~*~
Niestety Anakin musiał w końcu wypuścić pielęgniarkę, która nie odpowiedziała na żadne jego pytanie. Po chwili przyszło czterech potężnych togrutaninów z czymś w rękach przypominającym kajdanki. Choć Jedi miał amnezję, wiedział, że zamierzają go tu unieruchomić. Wszystkie ciosy były dla niego odruchami - umysł zapomniał, ale ciało wciąż pamiętało o treningu w Świątyni Jedi.
Wybiegł z sali, w której leżało czterech nieprzytomnych togrutaninów. Pędził korytarzem pełnym ludzi, co chwilę kogoś odpychając. Przebiegł obok recepcji, a kobieta siedząca za biurkiem krzyczała za nim.
Znalazł wyjście i wybiegł z budynku. Biegł bez celu - byle tylko dalej od tego przeklętego szpitala.
Gdy był w jednej z biedniejszych dzielnic stolicy, pojawiło się u niego dziwne uczucie, jakby wyczuł kogoś. Zatrzymał się. Ta osoba wydawała mu się znajoma... Ale nie wiedział dlaczego. Koniecznie musiał ją znaleźć.

CZYTASZ
Ahsoka Tano: Pamiętaj
Fiksi PenggemarGdy Ahsoka była mała, sądziła, że przez całe życie nie wyściubi nosa zza swojej wsi i będzie prowadziła nudne, monotonne życie. A tymczasem jej historia potoczyła się zupełnie inaczej, niż sądziła. Zwiedziła prawie całą Galaktykę podczas swoich...