Macie do polecenia jakieś fajne fanfiction o 1D albo 5SOS? Proooooszę 💔
Nie mogę uwierzyć, że od dzisiaj plan "Dylan do mnie, Boonie do Stylesa" ma wkroczyć do mojego życia, wystarczająco popieprzonego. Dzisiaj oficjalnie mieliśmy zacząć pokazywać się razem w szkole.
Stanęłam przed uzupełnioną na nowo garderobą i starałam się skompletować strój do szkoły. Zdecydowałam się na czarne rurki i białą koszulkę z dekoltem, której za nic w świecie bym sama nie wybrała w sklepie.
Włosy umyłam i rozczesałam, aby opadały na ramiona i plecy. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i wyszłam do szkoły, uprzednio wybierając czerwone przetare niskie trampki jako buty i szary płaszcz.
Droga ode mnie do szkoły trwała dziesięć minut i już po chwili wchodziłam na dziedziniec. Z dala zobaczyłam plecak Jasona, więc podbiegłam do niego i założyłam mu dłonie na oczy.
- Co do... Mali, nie możesz mnie tak straszyć, suko! - powiedział po chwili i odwrócił się do mnie, przygryzając wargę na widok mojego dekoltu. Push-up, kochany.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - spytałam, starając się zignorować jego wzrok w nieodpowiednim miejscu. Mały zboczeniec.
- Tylko twoje ręce pachną kokosem - mruknął. - I hej! Masz cycki, od kiedy?
Walnęłam go w ramię, a on zrobił udawaną zbolałą minę i zaczął pocierać miejsce, gdzie go walnęłam.
- Osz ty siłaczko, czemu nie zapiszesz się do jakiejś reprezentacji? UFC* przyjęłoby cię z otwartymi ramionami - szydził, a ja wywróciłam oczami. Zaraz potem poczułam, jak ktoś łapie mnie w talii i obraca przodem do siebie.
- Jest lepiej - powiedział Styles, mając na myśli mój strój. - Zaśmiej się, jakbym powiedział coś zabawnego.
Zachichotałam, w duchu strzepując jego dłonie z mojego ciała.
- Okej - wymruczał, pochylając się nade mną i składając lekki pocałunek na moim policzku. I nic na to nie poradzę, ale przeszły mnie dreszcze.
- Póki co nawet udawaną parą nie jesteśmy, więc powstrzymaj swoje zapędy - mruknęłam, kładąc mu dłonie na klatce piersiowej.
- Chcę jak najszybciej dokończyć to, co zacząłem - przysunął się. - Teraz cała drużyna myśli, że się tobą interesuję.
Oczywiście, Styles był kapitanem drużyny koszykarskiej. A kto był zastępcą kapitana? No wiadomo, że Dylan.
- Już w szatni zaczną się ploteczki. Zobaczę reakcję Dylana, a w tym czasie ty - zagryzł wargę - przyjdziesz na mój trening po lekcjach.
- Nie, nigdy w życiu - uśmiechnęłam się po to, żeby inni myśleli, że rozmawiamy o czymś miłym. - Jak byłam z Dylanem, to też przychodziłam tylko na mecze.
- Boże, zaczynam rozumieć, dlaczego z tobą zerwał. Wiesz, jaki będzie wtedy zazdrosny? - pocałował mój policzek ponownie i wreszcie odkleił łapy od mojej talii. - Do zobaczenia później, mała - odszedł, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu i wkurzeniu jednocześnie.
- Co za tupet - szepnęłam i wróciłam do Jasona.
- To jest ten wasz plan? - spytał. Oczywiście poinformowałam go o moim układzie z Stylesem.
- Powiedzmy - mruknęłam ze zniechęceniem.
- Mimo, że nie darzę gnoja sympatią, to pasujecie do siebie. Nie tylko z wyglądu.
- A przepraszam bardzo, co to ma znaczyć? - założyłam ręce na klatce piersiowej i spojrzałam na ciemnowłosego wyzywająco.
- Oj, dobrze wiesz, że obydwoje macie takie chamskie, zadziorne charakterki - poruszał sugestywnie brwiami w moim kierunku. - Ponoć tacy zawsze mają najlepsze bzykanko. Skorzystaj, mała - ułożył usta w dzióbek, kiedy użył przezwiska, jakim obdarzył mnie Styles. Znowu walnęłam go w ramię.
- Dupki - mruknęłam pod nosem.
*UFC - amerykańska organizacja mirszanych sztuk walki
Powitajcie Jasona!
CZYTASZ
deal, Styles / styles
FanfictionLiceum, piekło pełne mydlanych baniek. Do jednej z nich trafiłam ja, wraz z moim ówczesnym chłopakiem, Dylanem. Było cudownie, każdy żył w swojej bańce mydlanej, póki pewna suka nie przebiła mojego obcasem. W tamtym momencie zostałam ochlapana wodą...