Nic nie poradzę na fakt, że w czasie rozgrywki patrzyłam głównie na Stylesa. Wmawiałam sobie, że robię to dla dobra planu, ale prawda była inna.
Skurwiel był seksowny.
Zresztą i tak nie interesowałam się samą rozgrywką, więc po prostu korzystałam z tych nielicznych okazji, kiedy spod koszulki któregoś z chłopaków było widać wyrzeźbiony brzuch.
Pod koniec wygrała drużyna Stylesa, co jeszcze bardziej sfrustrowało Dylana. Patrzył zazdrośnie na kapitana, który podchodził do mnie i łapał rąbek swojej koszulki.
Okej, co się dzieje?
Nim zdążyłam to skomentować, Styles zdjął sportowy podkoszulek, ujawniając mi swoją klatę.
I skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie wyglądał pociągająco.
Prawdopodobnie lepiej niż Dylan. U mojego eks mięśnie były większe i bardziej widoczne, ale u Stylesa wszystko było smukłe i niesamowicie subtelne, a mimo tego męskie i zapierające dech w piersi. Widać było, że nie popiera napakowanych facetów, i chyba w tej kwestii zaczynam się z nim zgadzać.
Jego skóra była bardziej opalona od cery Dylana, i widniało na niej całkiem sporo tatuaży. Mimo, że nie tworzyły jednego, spójnego rysunku, raczej przypominały bazgroły przedszkolaka w brudnopisie, to razem wyglądały nawet dobrze.
Było mu do twarzy z bazgrołami.- Gapisz się - mruknął Styles, kiedy podszedł do mnie i ułożył jedną dłoń na moim biodrze.
I uwaga! JA się zaczerwieniłam.
- Zastanawiam się, po co ci rysunki młodszego brata na skórze?
Uśmiechnął się zadziornie.
- Nie mam młodszego brata.
- To czyje to bazgroły?
Jego uśmiech powiększył się na tyle, że w policzkach zaczęły uwydatniać się dołeczki.
- Trzymaj - podał mi koszulkę, a ja już zauważyłam zdziwione spojrzenia wszystkich chłopaków z drużyny. Mimo wszystko, przyjęłam jego podkoszulek, powstrzymując grymas, bo cholera, jaka ona była spocona!
- A na co mi to? I czemu wszyscy tak się patrzą? - patrzyłam to na materiał w moich dłoniach, to na Stylesa.
- Mamy zasadę, że po każdym udanym meczu zawodnik oddaje swoją koszulkę dziewczynie, która mu się podoba - wytłumaczył. - Poza tym to moja ukochana, szczęśliwa koszulka.
- Ktoś tu jest przesądny - droczyłam się.
- Może -wywrócił oczami. - Jesteś pierwszą panną, której oddałem jakąkolwiek swoją koszulkę.
Pokręciłam głową z udawanym niedowierzaniem.
- Jesteś pierwszym facetem, który dał mi swoją koszulkę.
- A Dylan? - zmarszczył brwi.
Prychnęłam.- On bałby się zarazków - parsknęłam zjadliwie. Styles przyglądał mi się chwilę, a ja zastanawiałam się, co się stało.
- Jak na dziewczynę, która chcę odzyskać chłopaka, to potrafisz mu nawrzucać - przyznał.
Pomyślałam nad jego słowami, ale tego nie skomentowałam. Jedynie pocałowałam go w policzek.
- Dobrze by było, jakbyś jutro ubrała tę koszulkę. Dylan się nieźle wkurwi - uśmiechnął się. - Dobra, lecę. Poczekaj na mnie, to cię odwiozę.
- Nie trzeba, wrócę pieszo.
- Jest już późno - powiedział. - Bez dyskusji.
Pocałował mnie w nos i zaczął odchodzić. Kiedy dołączył do chłopaków z drużyny, specjalnie ustawił się obok Dylana i krzyknął do mnie.
- Daj mi dziesięć minut i będę cały twój, mała.
Uśmiechnęłam się, patrząc ukradkiem na czerwoną ze złości twarz Dylana.
Cmoknęłam w powietrzu z aprobatą i wyszłam z hali, kręcąc biodrami, doskonale zdając sobie sprawę, że wyglądam wtedy jak napalona kaczka z wylewem.Stanęłam pod szatnią i czekałam, aż Styles się przebierze.
Ale pierwszy wyszedł Dylan. Westchnęłam i odwróciłam wzrok.
- Koa, hej - powiedział i zatrzymał się przede mną.
Nigdy nie lubiłam, jak nazywał mnie Koa, ale nie komentowałam tego.
- Czego chcesz, Dylan?
- Porozmawiać.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie wiedziałam, bo nie znałam męskiej logiki i nie sądziłam, co będzie lepsze w tej sytuacji - udawanie niedostępnej czy uległość.
Na szczęście z tej sytuacji uratował mnie Styles, który wyszedł a tamtym momencie z szatni i zmarszczył brwi na widok mnie i Dylana. Podszedł do mnie i objął w talii.
- Ona nie chcę gadać. Zraniłeś ją wystarczająco - powiedział mu, a potem zwrócił się do mnie. - Chodź, mała.
Okk, ten rozdział mi się nie podoba :/
CZYTASZ
deal, Styles / styles
FanfictionLiceum, piekło pełne mydlanych baniek. Do jednej z nich trafiłam ja, wraz z moim ówczesnym chłopakiem, Dylanem. Było cudownie, każdy żył w swojej bańce mydlanej, póki pewna suka nie przebiła mojego obcasem. W tamtym momencie zostałam ochlapana wodą...