SKŁADAM WAM WSZYSTKIM ŻYCZENIA URODZINOWE, po wczorajszym rozdziale Watt mi się zaciął przez wiadomości prywatne typu "JA TEŻ MAM URODZINY"!
Wbiegłam do mieszkania i, kilka razy
narażając się na poważne urazy, wpadłam do swojego pokoju i podłączyłam telefon do ładowania. Nacisnęłam przycisk włączający, ale pokazało mi, żebym chwilę poczekała.Zgrzana, zdjęłam kurtkę i rzuciłam ją gdzież na podłogę. Klęczałam na posadzce, trzymając w dłoniach komórkę, jakby miała być ona moim zbawieniem.
Jedynym, czego byłam w tamtym momencie pewna, był mój oddech. Łapałam kolejne
to hausty powietrza, powoli uspokajając się po biegu.Po kilku próbach udało mi włączyć się telefon. Nie patrząc na nic innego, weszłam w aplikację messengera i zjechałam do dołu, szukając profilowego chłopaka, który przyspieszał bicie mojego serca.
Znalazłam je gdzieś w rozmowie sprzed niecałych trzech tygodni. Co się wtedy działo? Kolacja z dziadkami, i nocowanie Jasona. Nocowanie Jasona.
Pospiesznie weszłam w konwersację i skupiłam się na wiadomościach. Rozmowa była długa, i czułam, że przyprawi mnie o palpitację.
Mali-koa Mortez: mam pytanko, kochany
Harry Styles: Słucham, kochana
Mali-koa Mortez: gdybym teoretycznie poczuła do ciebie coś więcej, to w skali od 1-10, jak bardzo byś to odwzajemniał?
Harry Styles: Jadę do Ciebie
Harry Styles: KURWA 10
Harry Styles: Jezu, kocham Cię
Mali-koa Mortez: to zrób coś z tą miłością, Stylesowy
Mali-koa Mortez: tu Jason
Harry Styles: ...
Harry Styles: Winston?
Mali-koa Mortez: z tego co wiem, wybranka twojego serca innego nie zna
Harry Styles: błagam, nie mów jej nic
Harry Styles: to popsuje wszystko między nami
Harry Styles: kurwa, mogłem się domyśleć, że to nie ona, ona mnie kurwa nie kocha
Mali-koa Mortez: nie wplątuj w to tylu kurew, praca jak praca
Mali-koa Mortez: co ma popsuć twoje odwzajemnione uczucie?
Mali-koa Mortez: słuchaj Stylesowy, lubię cię i uważam, że ty i Mali to trochę goal, ale musicie się oboje ogarnąć.
Mali-koa Mortez: przed chwilą rozpaczała mi na ramieniu, bo twoje wyznanie miłości na kolacji blablabla i że mieszasz jej w głowie tym romantyzmem chuja skąd wziętym
Mali-koa Mortez: zdecyduj się chłopie
Harry Styles: przepraszam
Harry Styles: dam jej spokój
Mali-koa Mortez: MISTRZEM DEDUKCJI TOŚ NIE JEST!
Mali-koa Mortez: co ty się kurwa z przedszkola urwałeś?
Mali-koa Mortez: dobra, taką matmę może ogarniesz, czekaj chwilę
Mali-koa Mortez: Mali+Harry=fajnie, zabawa i miłość na wieki :)))))
Mali-koa Mortez: Mali+Dylan=nuda, rutyna i głupota, niefajnie i be :((((((((
Mali-koa Mortez: ogarniasz?
Harry Styles: ja tak, to chyba ty urwałeś się z oddziału onkolgicznego
Harry Styles: kocham Mali, ale ona naprawdę chce Dylana
Harry Styles: całe nasze "wszystko" opiera się na jej uczuciu do tego chłopaka
Harry Styles: nie chce jej "mieszać" jak go określiłeś
Harry Styles: i, okej, tamto wyznanie rzeczywiście było głupie, ale co miałem zrobić? kocham ją
Harry Styles: więc się usunę daleko w cień, i znajdę sobie jakąś inną
Mali-koa Mortez: ale to nie będzie Mali
Mali-koa Mortez: wiesz co, dobra, jesteś chujem, jeśli myślisz w takich kategoriach o niej i innych dziewczynach
Harry Styles: nie powiedziałem, że będę kochał inną
Harry Styles: pozwolę za to mojemu sercu cierpieć w imię szczęścia Mali
Harry Styles: poza tym, halo, ale ty chyba nie możesz mnie oceniać panie "ta ma dobre cycki, a ta dupę, reszta mnie nie obchodzi"?
Mali-koa Mortez: SPAŁEM Z MOŻE TRZEMA LASKAMI TY NAPRAWDĘ WIERZYSZ W TE PLOTKI?
Mali-koa Mortez: no, a poza tym, nigdy nikogo nie wplątywałem w taką zachujałą sytuację
Harry Styles: przepraszam, wiem, że to nieodpowiednie, ale zaśmiałem się ze słowa zachujałe
Mali-koa Mortez: Jak oficjalnie będziesz z Mali, to będziesz miał zestaw takich słów na codzień, wybierz mądrze.
Harry Styles: kocham ją i wybiorę mądrze według niej
Konwersacja zakończona. Potrzebny ambulans, bo serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
No to co? Kto już chciał te wiadomości? (;
CZYTASZ
deal, Styles / styles
FanfictionLiceum, piekło pełne mydlanych baniek. Do jednej z nich trafiłam ja, wraz z moim ówczesnym chłopakiem, Dylanem. Było cudownie, każdy żył w swojej bańce mydlanej, póki pewna suka nie przebiła mojego obcasem. W tamtym momencie zostałam ochlapana wodą...