×21×

69.7K 4K 1.7K
                                    

W piątek na rozkaz Harry'ego zostałam w domu, abym na zawody mogła być w pełni zdrowia i sił.

Słodkie było, że aż tak przejmował się moim stanem.

Sobotni ranek rozpoczął się dla mnie wraz z dzwonkiem mojego telefonu. Zaspana, nawet nie patrząc na wyświetlacz, przesunęłam zieloną słuchawkę na ekranie w prawo i przyłożyłam urządzenie do ucha.

- Halo? - spytałam jeszcze zachrypniętym od snu głosem. Odkaszlnęłam, aby nadać mu normalny ton.

- Dalej jesteś chora, słonko?

Usiadłam na łóżku.

- Nie, nie, to po prostu jest, ja - wzięłam głęboki oddech, żeby uspokoić myśli i namówić swój mózg do współpracy. - Dopiero wstałam.

- Obudziłem cię?

- Tak jakby - przyznałam.

- Ale z ciebie śpioch - zaśmiał się. - Jest też szansa, że zabalowałaś ostatniej nocy, ale chyba trudno ci było z zatkanym nosem, huh?

- Ha-ha - mruknęłam, wchodząc do łazienki, żeby zobaczyć swoje odbicie w lustrze. - Bardzo zabawne, Harry.

- Autografy dopiero po zawodach - zaśmiał się.

- Ach, swoją drogą, o której zaczynają się te całe zawody?

- Nie "te całe zawody", tylko "najważniejsze zawody w sezonie i twoja szansa na stypendium sportowe, Harry" - poprawił mnie. - Zaczynają się o szesnastej, ale lepiej by było, jakbyś wpadła na trening o czternastej.

- Czyli mam - odsunęłam telefon od ucha, żeby sprawdzić godzinę - 45 minut. Dzięki za wcześniejsze poinformowanie mnie.

- Nie ma sprawy - cmoknął w słuchawkę, a ja westchnęłam.

- Jakieś konkrety co do tego, co mam ubrać? - spytałam, idąc z powrotem do pokoju i otwierając szafę.

- Umm jasne spodnie - powiedział szybko, jakby mu na tym zależało - i moja koszulka z treningu.

- Jasna sprawa.

- Bez riposty?

- Póki nie wyglądam jak dziwka, to bez riposty.

- Oh okej - mruknął. - No to do zobaczenia.

- Cześć.

Odłożyłam telefon i położyłam go na blacie w łazience. Zdjęłam z siebie ubrania do spania i położyłam na pralce.

Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze i westchnęłam. Dlaczego w tym domu nie było wtedy żadnego innego dźwięku poza moim oddechem?

Nienawidziłam tego. Nienawidziłam mieć martwych rodziców i dziadków mieszkających daleko stąd. Może byli trochę obciachowi, ale życie nauczyło mnie, że cieszyć się z tego, co się ma. Bo wszystko kiedyś odejdzie, a my pozostaniemy sami i będziemy mogli jedynie wspominać przeszłość. Więc sprawmy chociaż, żeby była to dobra przeszłość.

Weszłam pod prysznic i wykonałam krótką kąpiel, w czasie której umyłam włosy i całe ciało. Nadszedł ten dzień w tygodniu, w którym zawsze się goliłam, więc wzięłam maszynkę i przejechałam po nogach, miejscu intymnym i rękach.

W pewnym momencie niedokładnie przejechałam maszynką i żyletka rozcięła i skórę na nadgarstku. Z niewielkiej ranki sączyła się strużka krwi, a ja przeklnęłam pod nosem swoją nieuwagę.

Wyszłam spod prysznica, co chwila przecierając nadgarstek. Modliłam się, żeby krew przestała lecieć szybko, ale najwidoczniej to nie był mój dzień.
Ubrałam to, co polecił mi Harry i przejrzałam się w lustrze. Po chwili namysłu chwyciłam prostownicę i zaczęłam zajmować się moimi włosami. Ostrożnie i nieco niedokładnie wyprostowałam włosy, a następnie umyłam zęby.

Z makijażem się nie trudziłam, po prostu nałożyłam korektor, puder i róż na policzki. Na oczach zrobiłam delikatną kreskę, a dolną powiekę podkreśliłam czarną kredką. Usta pomalowałam jedynie balsamem.

Gotowa na kilka godzin nudzenia się w towarzystwie Stylesa? Zawsze.

Czyli jak Polsat powraca do łask :')

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz