Następnego dnia przyszłam do szkoły nieco otępiała. Wczorajszy pocałunek ze Stylesem nieco wytrącił mnie z równowagi psychicznej.
Wiedziałam, na co się piszę. Mimo wszystko pocałunek z nim był bardziej podniecający niż seks z Dylanem. Tak, mówię całkowicie poważnie.
Dylan to taki trochę... wieczny prawiczek. Mało chodzi na imprezy, jest miły i pomaga w wolontariacie. Takie życie przekładało się na to, że w łóżku był po prostu monotonny.
Czasem udawałam orgazm.Zastanawiam się, jak znana eksperymentatorka Bonnie Chanley wytrzymuje taką nudę.
" Jak na dziewczynę, która chce odzyskać chłopaka, to potrafisz nieźle mu nawrzucać "
Jason jak zwykle gadał i gadał, wpatrzony w tyłki innych dziewczyn, a ja odliczałam czas do treningu.
Ostatnia lekcja.
Na matematyce głównie sprawdzałam, czy jestem odpowiednio ubrana. Nie mogłam narzekać na jasne rurki i czarną, obcisłą koszulkę. Nawet Styles stwierdził, że dobrze mi w jasnych spodniach.
Kurdę, fajnie jest słyszeć te komplementy akurat od niego.
Zadzwonił dzwonek, a ja próbowałam pozbierać myśli i przygotować się na ten cholerny trening. Wzięłam torbę, spakowałam do niej rzeczy i poszłam na halę. Przed wejściem jednak zatrzymał mnie Styles.
- Co jest? - spytałam, widząc, że wokół nas nie ma nikogo. Brunet wcisnął mi do rąk szarą, grubą bluzę z jego nazwiskiem na plecach.
- Załóż to - powiedział tylko i pobiegł do szatni się przebrać.
Popatrzyłam na materiał i wzruszyłam ramionami. Póki co, jego rady wychodziły mi na dobre, więc postanowiłam się go posłuchać.
Położyłam torbę na ziemi i włożyłam materiał przez głowę. Rękawy sięgały mi daleko za dłonie, wyglądałam jak worek, ale to było nawet... słodkie?
Wyglądałam nawet uroczo w za dużej bluzie do połowy uda. Przy okazji nareszcie dzisiaj było mi ciepło.
Zaciągnęłam się mocnym zapachem drogich perfum. Nie potrafiłam skojarzyć, do kogo należą, ale z pewnością były wspaniałe.
Weszłam na halę i, jak się okazało, chłopcy stali już w szeregu. Obok Dylana stała Boonie.
Styles złapał mój wzrok i pokazał mi gestem, żebym do niego podeszła. Przybrałam na twarz wielki uśmiech i wykonałam jego polecenie. Brunet przyciągnął mnie w pasie i pocałował w szyję, a ja zachichotałam. Spod przymrużonych oczu doskonale widziałam zdenerwowaną minę Dylana.
- Hej, różyczko - powiedział Styles, a ja rozpłynęłam się na nowe zdrobnienie, jakim mnie obdarzył. Przygryzłam wargę w uśmiechu.
- Hej, koszykarzu - powiedziałam słodko, a on uśmiechnął się z aprobatą. Chyba dobrze zrobiłam.
Dłonie miał splecone za moimi plecami, i w sumie to wyglądaliśmy bardziej jak para, niż Dylan ledwo obejmujący ramieniem Boonie.
- Spytam cię po treningu, okej? - wyszeptał mi Harry do ucha, a ja mimowolnie zadrżałam. Kiwnęłam tylko głową, a on pocałował mnie w płatek ucha i dalej już słuchał trenera.
Boże, ale to jest wszystko nudne.- Więc dzisiaj ćwiczymy rzuty. Ten, który wrzuci najwięcej punktów, dostaje ocenę celującą. Potem robimy siłówkę.
Chłopcy zgodnie jęknęli, a ja z niezrozumieniem popatrzyłam na bruneta, który mnie obejmował.
- Przekonasz się - powiedział tylko i zbliżył się do mojego ucha. - Czekaj, zmieńmy trochę plan, co?
- Huh? - spytałam zdezorientowana.
- Udawaj, że teraz spytałem cię o chodzenie - mruknął. - Po treningu będę śmierdzieć.
Okej, kurtyna w górę, akcja!
Na moją twarzy wpłynął wielki uśmiech i kiwnęłam głową twierdząco. Harry zbliżył się do mnie i złączył nasze usta. Było wspaniale, tak jak za pierwszym razem. Poczułam ciarki przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa, kiedy na moje palce znowu nawinęłam kosmyk jego włosów.
- No, panowie - powiedział Styles, patrząc na swoich kolegów z drużyny. Opierałam czoło o jego policzek z uśmiechem. - Chyba oficjalnie jestem zajęty.
Początek oficjalnie zakończony. Zabawa się zaczyna
CZYTASZ
deal, Styles / styles
FanfictionLiceum, piekło pełne mydlanych baniek. Do jednej z nich trafiłam ja, wraz z moim ówczesnym chłopakiem, Dylanem. Było cudownie, każdy żył w swojej bańce mydlanej, póki pewna suka nie przebiła mojego obcasem. W tamtym momencie zostałam ochlapana wodą...