- Hej - westchnęłam, kiedy niepewnie podeszłam do blondyna. Popatrzył na mnie i spuścił po chwili wzrok.
- Hej, Koa. Co ze Stylesem?
- My... tak jakby, no wiesz - odetchnęłam i zsunęłam się razem z nim na ziemię - tak jakby się pokłóciliśmy.
- Rozumiem - wymamrotał. - Jeśli mogę spytać, to o co?
- Nic konkretnego tak w sumie - mruknęłam, w myślach obmyślając sobie wersję wydarzeń. - Wkurzył się, bo dalej trzymam w pokoju nasze zdjęcia, i mam twoje rzeczy w szafie. Był cholernie zazdrosny.
- Trzymasz to wszystko?
- Tak - westchnęłam. - A jak między tobą a Boonie?
Napiął się.
- Zerwała ze mną - nie dałam po sobie poznać, jak bardzo zszokowała i ucieszyła mnie ta wiadomość. - Woli Stylesa ode mnie. Już wiem, jak musiałaś się czuć. Przepraszam.
- Było, minęło.
Spuściłam wzrok na swoje dłonie i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
- Wiem, że to nieodpowiednie - zaczęłam, udając speszoną. - Ale ja wolę ciebie od Harry'ego.
Zauważyłam, jak niespokojnie się poruszył.
- Naprawdę tak uważasz? - spytał z nadzieją.
Tak? Nie? Czy ja tak uważam?
Tak.
...
Nie?
- Tak - odpowiedziałam, choć poczułam nieprzyjemny ucisk w brzuchu na to jedno słowo. - A Harry też chyba woli Boonie ode mnie.
- Ale to wszystko się pomieszało.
- No.
Nastała niezręczna cisza, w czasie której analizowałam całą rozmowę i to, co jeszcze powinnam powiedzieć.
Nic nie przychodziło mi do głowy.- Czy, gdybyś została singielką, to miałbym u ciebie jakiekolwiek szanse?
- Sądzę, że tak - odpowiedziałam. - Po prostu musisz poczekać, aż Styles ze mną zerwie. Albo ja z nim.
- Naprawdę? - usiadł prosto. - Jesteś w stanie mi wybaczyć?
Uśmiechnęłam się tylko, nie wiedząc co odpowiedzieć. Na szczęście od odpowiedzi uratował mnie dzwonek na lekcje. Pożegnałam się niezręcznie z blondynem i poszłam pod salę.
styles: czy mogę dzisiaj do ciebie wpaść na dobry ostry seks?
Parsknęłam śmiechem. A ten tylko o jednym. Zaraz potem dostałam porządnych zawrotów głowy, więc przystanęłam na chwilę i podeszłam na wszelki wypadek bliżej ściany.
ja: ostry to może nie, bo NAPRAWDĘ boli mnie głowa *jęczy*
styles: mój kutas uśmierzy twój ból.
ja: oh dziękuję!
styles: nie ma za co. *kłania się* jestem jak wolontariusz dla zbolałych cipek.
ja: kolego znasz definicję słowa sarkazm?
styles: chyba mocno cię boli ta głowa, bo strasznie mi pyskujesz, mała. dzisiaj pójdziemy do mnie, bo starsi wyjechali na weekend, a ja mam większe łóżko.
ja: no ok
Naprawdę chciałam wysłać mu jeszcze jednego sms'a, ale moja głowa pulsowała bólem, przez co wypuściłam telefon z ręki i nie pozwoliłam sobie iść dalej. I tak byłam trochę spóźniona.
Osunęłam się po ścianie na podłodze i przyłożyłam dłonie do skroni, jak ci wszyscy ludzie w popularnych filmach. Jęknęłam.
- Hej, wszystko w porządku? - spytał ktoś o nieco piskliwym, kobiecym głosie. Uniosłam wzrok i napotkałam mało przyjaźnie wyglądającą brunetkę, a tak mi się przynajmniej na pierwszy rzut oka zdawało. Wyglądała na jedną z tych plastikowych, pustych panienek.
- Nie bardzo - wybełkotałam. - Głowa mnie boli.
Dziewczyna uklękła naprzeciwko mnie i wyciągnęła wodę ze swojej torebki. Podała mi ją, na co podziękowałam jej słabym uśmiechem i pociągnęłam trzy duże łyki. Zachichotała.
- Poczekaj chwilę, powinnam mieć jakieś leki przeciwbólowe - powiedziała, a po dłuższej chwili grzebania w torbie wyjęła małą, białą tabletkę. - Jadłaś coś dzisiaj?
Przełknęłam lek.
- Uh nie - powiedziałam. - Nie miałam czasu - poprawiłam się, ale ona i tak zmarszczyła brwi.
- A co ostatnio jadłaś?
- Nie wiem - jęknęłam. - A, nie... wczoraj kanapkę w szkole. Nie bywam często głodna.
- To jest wyjaśnienie! - krzyknęła, na co wydałam z siebie szloch. - Przepraszam - dodała już ciszej. - Dam ci swoją kanapkę. Twoje ciało jest po prostu osłabione.
Dała mi zapakowaną w folię kanapkę.
- Ja już muszę iść na lekcje - powiedziała, obdarzając mnie uśmiechem.
- Dziękuję - powiedziałam do nieznajomej, kiedy ta odchodziła.
Spotkałam anioła w skórze z plastiku.
Wszyscy się nieco przeliczyliście. Baby Styles kiedy indziej, kochani 😂😂
CZYTASZ
deal, Styles / styles
FanfictionLiceum, piekło pełne mydlanych baniek. Do jednej z nich trafiłam ja, wraz z moim ówczesnym chłopakiem, Dylanem. Było cudownie, każdy żył w swojej bańce mydlanej, póki pewna suka nie przebiła mojego obcasem. W tamtym momencie zostałam ochlapana wodą...