×71×

50.1K 3.4K 658
                                    

Wstałam trochę za późno niż przewidywałam, więc musiałam zrezygnować ze zjedzenia śniadania i zrobienia pełnego makijażu, aby zdążyć na lotnisko pożegnać Harry'ego.

I tak byłam kilka później niż chciałam, więc zostało mi tylko pół godziny zanim koszykarze mieli odbyć odprawę, aby ostatecznie wylecieć do Hiszpanii. W czarnej bluzie i dżinsach, ze zrobionymi tylko brwiami i pomalowanymi rzęsami i wilgotnymi włosami ale to już szczegół wbiegłam do budynku i zaczęłam rozglądać się za drużyną. Nietrudno było dostrzec taką sporą grupę - nie dość, że cały skład koszykarski, to niekiedy ktoś z ich rodziny - więc po chwili stałam już za plecami Niall'a.

- Hej- powiedziałam zdyszana, opierając dłonie na udach i zginając się w połowie, wyczerpana tak długą aktywnością fizyczną.

- Hej, Mali - powiedział zaniepokojony Harry, zanim pojawił się nade mną. - Coś się stało?

- Nie, znaczy, ja tu biegłam, okej? To za dużo dla mnie - odetchnęłam i lekko wyprostowałam się.

- No, ale dla chłopaka to wszystko można zrobić - powiedział jakiś chłopak, którego kojarzyłam z treningów i tego jednego  meczu, na jakim uczestniczyłam.

Zapadła cisza.

- Jakby, ja i Mala, my już nie jesteśmy razem - powiedział niezręcznie Harry. - Zostaliśmy przyjaciółmi.

- Oh...

Tym razem zapadła niezręczna cisza.

- No ale - postanowiłam ją przełamać - nie jesteśmy tu dla mnie. Powodzenia w Hiszpanii, chłopcy!

Krzyknęli coś niezrozumiałego i wrócili do rozmów między sobą albo z bliskimi, którzy przyszli ich odprowadzić. Dylan lustrował mnie wzrokiem, podobnie jak jego mama, więc z braku laku podeszłam, dając Harry'emu czas na spędzenie go...

z jakąś ładną jasnowłosą dziewczyną i kobietą o czarnych włosach.

- Dzień dobry, pani Mockery - powiedziałam nieśmiało, a ta uśmiechnęła się ciepło i przytuliła mnie mocno. Łzy napłynęły mi do oczu, bo bardzo brakowało mi jej matczynej miłości, jaką mnie darzyła.

- Mali-koa, nie spodziewałam się tu ciebie - powiedziała. - Dylan powiedział mi, że zaczynacie pracować na odbudowaniem waszej relacji.

Popatrzyłam na blondyna, a on obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Był piękny, ale czułam, jak czegoś brakuje.

- Istotnie - mruknęłam, zagryzając wargę i popatrzyłam do tyłu, żeby zobaczyć, jak Harry zarzuca ramię na barki dziewczyny. - Przepraszam, ale muszę pożegnać się jeszcze z kilkoma osobami. Miło mi było panią zobaczyć.

- Oh, wasze problemy nie sprawiają, że przestaję być dla ciebie Weronicą, po co bawisz się w te oficjalne zwroty? - przytuliła mnie po raz drugi. - Leć, do zobaczenia.

Kiwnęłam głową i poszłam do innych chłopców, których choć trochę znałam. Specjalnie omijałam Harry'ego, co nie zmienia faktu, że bardzo uważnie obserwowałam, jak czule odnosi się do blondynki. Śmiali się z czegoś mi nieznanego, w momencie, kiedy przytuliłam ostatniego znanego zawodnika. Postanowiłam przełamać swoją chorą zazdrość, więc podeszłam do całej trójki.

- No, ciebie też muszę pożegnać, co? - przerwałam im w rozmowie, a Harry od razu puścił dziewczynę i uśmiechnął się.

- Już myślałem, że o mnie zapomniałaś - powiedział. - Poznaj moją mamę i Gemmę.

- Miło mi ciebie poznać. Mali-koa, tak? - wymieniłam się uściskiem dłoni z czarnowłosą kobietą, przytakując.

- Mi również - zaraz potem niechętnie przeniosłam na kipiącą energią dziewczynę. Podała mi rękę, i uśmiechnęła się.

- Harry opowiadał mi o tobie - powiedziała. - Dziwię się, jesteś bardzo ładna, a z naszej dwójki wybrałaś tego z gorszymi genami.

Gemma... kurwa.

Odzyskałam dobry humor momentalnie, śmiejąc się.

- Też o tobie słyszałam.

na dobry początek dnia (; niedawno widziałam jedną z Was w autobusie, jak czytaliście moje opowiadanie 💪💪

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz