- Harry, doskonale wiesz, jak ja tańczę.
Chłopak powstrzymał uśmiech, kiedy znowu zniknął za regałem, i chwilę później usłyszałam piosenkę, której nigdy wcześniej nie usłyszałam. Dopiero wtedy wrócił.
- Ta jest bardziej nastrojowa.
(Wróćcie do czytania, jak puścicie sobie piosenkę Sleeping at Last "All Through the Night")
Poczułam, jak chwyta moją dłoń i w tym wąskim regale pełnym zakurzonych książek, zbliża swoje ciało do mojego i zaczyna poruszać się lekko na boki. Nieudolnie próbowałam się do niego dostosować. Usłyszałam głos artysty, i przez kolejne sekundy skupiałam się bardziej na utworze niż na jakichkolwiek ruchach, jakie wykonywałam. Czułam każdą komórką ciała, jak prąd przepływał przez moje mięśnie, skupiając się na mojej talii i dłoni, bo tych miejsc dotykał Harry. Mimo całego mojego nieromantycznego charakteru, to mnie w pewien sposób uderzyło. Ta pełna symboli, i przesłań randka, była jednym z lepszych, co mnie spotkało w czasie tego roku szkolnego.
- Bardziej się wczuj - szepnął mi do ucha Harry - bo dość boleśnie depczesz mi stopy.
Zaśmiałam się cicho, z zawstydzeniem chowając twarz w jego szyi. Poczułam jego usta przyciśnięte do mojej skroni, jak poruszał z nimi, bezgłośnie śledząc z piosenkarzem tekst piosenki.
Rytm piosenki zaczął się zmieniać, trochę tak jak brzmi przed refrenem. Zawsze wyczuwało się to oczekiwanie przed punktem kuluminacyjnym. Harry obrócił mną tak, że niechcący zrzuciłam jedną z książek, a potem przycisnął mnie do siebie.
- Jesteś głupi. To nie jest dobre miejsce do tańczenia - wybąkałam, trochę tracąc dobry humor.
Wtedy Harry mnie pocałował.
Powiedzieć, że zdziwił mnie jego śmiały krok, to było duże niedopowiedzenie. Byłam w totalnym szoku, jednak ostatecznie oddałam pieszczotę, ciesząc się uczuciem jego ust na moich. Myślenie, że to jest ostatni raz, było najprzymniejszą torturą. Dlaczego? Bo skłaniało do myślenia o tych dziesiątkach razy, które miały miejsce.
- Ludzie całują się na pierwszych randkach, prawda? - popatrzyłam na niego, kiedy mieliśmy oparte o siebie czoła, ale dane mi było obejrzeć tylko jego powieki. Oddychał dość ciężko, co było nieporównywalne w stosunku do lekkiego pocałunku, jaki przed chwilą miał miejsce. Trzymał ręce w tyle moich pleców, mocno trzymając mnie przy sobie. Wzruszyłam ramionami i, całując go jeszcze raz prawie niewyczuwalnie w usta, zmusiłam do otworzenia oczu.
- To trochę zdzirowate, jednak na pewno w naszym stylu - skomentowałam, a ten uśmiechnął się i zdjął ręce z mojego ciała.
Kiedy staliśmy w tak zwanej, bezpiecznej odległości, ten znowu postanowił się odezwać.
- No i może czasem przesłucham jakąś piosenkę 5 Seconds of Summer. Ale nie bawię się w siedzenie w fandomie tej czwórki.
- Cóż, to nie ty wybierasz, czy jesteś w fandomie czy nie. To zawsze jest jego decyzja.
Oparł się o regał z książkami, a ja zupełnie naturalnie powróciłam do przeglądania książek. Nawet jeśli moje serce biło jak oszalałe.
- Dawno nie odpierdalałem takiego romantyka. Tańce, pocałunki i te sprawy.
- Ty to potrafisz zabić nastrój - zaśmiałam się. - Myślałam, że to ja góruję w tej kwestii.
Piosenka wyłączyła się, i zapadła jedna z tych przyjemnych cisz, kiedy możesz pozwolić sobie na spokojnie egzystowanie. W końcu miałam chwilę czasu, żeby przyjrzeć się samym lekturom, więc zaczęłam studiować tytuły i oceniać, jaki procent z nich znam.
Niestety, Harry chyba nie tak wyobrażał sobie tę randkę, bo po niespełna minucie znowu postanowił się odezwać.
- Pokazać ci, co jeszcze się robi na randkach dla romantycznej atmosfery?
Przepraszam, że tak Was męczę tymi zakończeniami XDDD
CZYTASZ
deal, Styles / styles
FanfictionLiceum, piekło pełne mydlanych baniek. Do jednej z nich trafiłam ja, wraz z moim ówczesnym chłopakiem, Dylanem. Było cudownie, każdy żył w swojej bańce mydlanej, póki pewna suka nie przebiła mojego obcasem. W tamtym momencie zostałam ochlapana wodą...