Siedziałam już dobre pół godziny pod ścianą na ławce i przyglądałam się jak ćwiczą walkę. Muszę przyznać, że byli w tym dobrzy. Ich ruchy były płynne i pewne. Podglądnęłam nawet parę sprytnych chwytów nie wymagających za dużo siły. Chociaż ja na brak siły nie narzekam. Po pewnym czasie na środek wyszedł Lucas. Jego przeciwnikiem był chłopak, który wygrał najwięcej walk.
Krążyli wokół siebie nie spuszczając z siebie wzroku. Pierwszy zaatakował chłopak. Lucas zrobił szybki unik.
Po pięciu minutach nadal nie udało mu się uderzyć Lucasa przez trochę się wkurzył. Nawet ja niedoświadczona zdałam sobie sprawę, że zaczął atakować na przepadło. A Lucas na spokojnie unikał wszystkich ciosów. W pewnym momencie robiąc unik wykorzystując jego pęd zrobił dźwignię i go powalił na matę. Chyba mocno podziałało to na jego ego po wstał i wyszedł z sali trzaskając drzwiami.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić, a do mnie podszedł Lucas.
- Może chcesz spróbować?
- Ja? Nie mam szans z tobą.
- Po to tu jesteś aby się nauczyć. To co ty na to?
Tak ładnie się uśmiechną, że nie umiałam mu odmówić.
- Dobra, to co mam zrobić?
Zapytałam stając w miejscu, gdzie wcześniej stał tamten chłopak.
- Stań w lekkim rozkroku. Kolana ugięte. Ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie spuszczaj wzroku z przeciwnika i zawsze ustaw się tak, aby był na wprost ciebie.
Zaczęliśmy się okrążać. Nie spuszczałam wzroku z Lucasa ale nie odważyłam się pierwsza zaatakować.
W pewnym momencie Lucas zrobił krok do przodu i zrobił wykop w kierunku mojego ramienia. Schyliłam się unikając ciosu. Następny cios skierował na mój bok. Zablokowałam mu nogę ręką. Próbował też mi podciąć nogi, ale odskoczyłam.
Zaczął zadawać ciosy coraz szybciej. Udawało mi się robić uniki, a niektóre ciosy parowałam. W pewnym momencie wymierzył cios w moją pierś. W ostatniej chwili zrobiłam krok w bok, złapałam ro pod ramię i wykorzystując jego własny pęd powaliłam go na ziemię.
Próbował wstać, ale unieruchomiłam go. Byłam taka szczęśliwa że wydałam okrzyk radości. Aż parę osób się zleciało.
- Nie wierzę... pokonała mnie kobieta.
Teraz już nie tylko ja się śmiałam. Na szczęście Lucas nie żywił do mnie urazy.
- Szybko się uczysz.
Nachyliłam się i szepnęłam mu do ucha:
- Uczę się od najlepszych.
Wstałam i w radosnych podskokach wróciłam do pokoju.
(358 słów)
CZYTASZ
Jesteś Moja (Część 1 i 2)
Fantascienzafragment: ,,Ruszył w moją stronę, a ja się cofałam aż trafiłam plecami o ścianę. Nie czułam wielkiej radości, że wreszcie go zobaczyłam. Nie chciałam rzucić się mu w objęcia. Byłam śmiertelnie przerażona jak jeszcze nigdy w życiu. Nie tego się spo...