Teraz wracając pamięcią do tamtej chwili wszystko wydaje się takie nierealne. Jak sześć osób miała dać radę wykonać taką misję? Było coraz bliżej wschodu słońca...co z Dymitrem? Sama nie wiem czy mam nazwać nas głupcami czy szaleńcami. Zapatrzonymi w siebie egoistami czy gotowymi poświęcić wszystko, nawet życie swoje i innych dla zemsty i próby odzyskania spokoju i uwolnienia się od przeszłości.
Przeżyłam to...dzięki temu mogę się z wami podzielić tymi urywkami wspomnień, bo nie da się tego dokładnie opisać. Nie potrafię ubrać w słowa swoich odczuć i tego co widziałam. Wszystkim nam przyświecał ,,wielki" cel - zakończyć raz na zawsze działalność tej niszczycielskiej organizacji, która zniszczyła setki żyć i lat osób dotkniętych tymi doświadczeniami. Pokazuje o też potęgę ludzkiego umysłu, który tak zaparcie potrafi dążyć do swojego celu latami.Po dotarciu w okolice muru zaczęliśmy szukać miejsca w którym moglibyśmy dostać się do środka. Nie było to łatwe ze względu na kamery, które rejestrowały każdy ruch. Okrążając mur natknęliśmy się na niewielką kratkę kanalizacyjną.
- I co teraz?
- Damy radę?
- Jak chcesz przeciąć metalową kratę?
- Może podkop?
- Nie ma na to czasu...
- Geniusze tam jest kłódka.
Jeden z towarzyszy podszedł do kraty i poszperał chwile przy zamku. Dzięki ciemnemu ubraniu i szczupłej postury był niemal niewidoczny ale mimo to i tak wszyscy wstrzymali oddech. Po chwili krata stała otworem. Zajęło mu to pewnie kilka sekund. Dla mnie jednak trwały wtedy całą wieczność.
Musiał być to stary kanał kanalizacyjny bo po wejściu do środka zastaliśmy suchą rurę prowadzącą w czarną otchłań. Przymknęłam na chwile oczy nasłuchując najmniejszego szmeru. O mało nie dostałam zawału kiedy między nogami przebiegła nam mysz. Ruszyliśmy pomału do przodu gęsiego. Aby się nie zgubić trzymaliśmy się za ramię. Lucas szedł jako ostatni ponieważ miał tak jak ja lepszy słuch niż pozostali. Szłam na samym przodzie starając się coś dostrzec i jednocześnie znaleźć wyjście. Miejsce było to dawno nieodwiedzane bo nie dało się wyczuć nic oprócz stęchłego powietrza i paru gryzoni. Panowała grobowa cisza. Słyszałam tylko nasze oddechy.
Nie wiem ile tak krążyliśmy w ciemności, ale wreszcie poczułam znikomą woń czystego powietrza. Nabrałam głębiej powietrza aby się upewnić...tak. Ruszyłam natychmiast w tamtym kierunku. Towarzysze nie odezwali się ani słowem tylko poszli za mną. Zapach stawał się coraz wyraźniejszy. Pozostali też już ją poczuli. Szliśmy teraz już żwawym krokiem. Wreszcie wychodząc zza jednego z zakrętów dostrzegliśmy lekką smugę światła niknącą za wnęką. Znaleźliśmy wyjście.Kiedy wyszliśmy na korytarze nie zastaliśmy za dużo osób, a tych których spotkaliśmy szybko unieszkodliwialiśmy aby nie podnieśli alarmu. Poznawałam coraz więcej miejsc co wywoływało u mnie gęsią skórkę, ale szłam dalej. Kiedy zaczęliśmy się zbliżać do dawnych głównych sal mój oddech wyraźnie przyśpieszył. Nie będę ukrywać, bałam się tego co tam zastanę. Uciekłam stamtąd aby więcej tu nie wracać... Wtedy z pomocą przyszedł mi Lucas. Położył mi rękę na ramieniu a w jego oczach zobaczyłam troskę i pociechę...Niech to się już wreszcie skończy. Wzięłam głęboki wdech, kiwnęłam na towarzyszy i weszłam ponownie do piekła.
(489 słów)
CZYTASZ
Jesteś Moja (Część 1 i 2)
Science Fictionfragment: ,,Ruszył w moją stronę, a ja się cofałam aż trafiłam plecami o ścianę. Nie czułam wielkiej radości, że wreszcie go zobaczyłam. Nie chciałam rzucić się mu w objęcia. Byłam śmiertelnie przerażona jak jeszcze nigdy w życiu. Nie tego się spo...