Rozdział 5

7.4K 314 4
                                    

Pozostałe lekcje minęły szybko i bez niespodzianek. Na ogól wszystkie przebiegały tak samo. Przywitanie, kilka słów o sobie i do jutra.
Po skończonych zajęciach nie za bardzo wiedziałam gdzie mam czekać na Lukasa więc po prostu stanęłam przy wyjściu.
- Tu jesteś.
Aż podskoczyłam kiedy podszedł do mnie od tyłu. Co się ze mną dzieje?
- No tak. (Nic lepszego już wymyślić nie mogłam....)
- No to chodź, znam tu w okolicy fajną restauracje.

Wybraliśmy stolik w samym rogu pod oknem.
- Długo już uczysz w tej szkole?
- Nie. to mój pierwszy raz. Nie spodziewałem się że będę coś takiego robił w życiu, ale parę spraw potoczyło się tak a nie inaczej no i wylądowałem tutaj.
- No niestety nie wszyscy mają idealne życie.
- A właśnie. Wspomniałam że miałaś problemy. Śmiało, mnie możesz się wygadać.
Patrzył na mnie tymi zielonymi oczami a jak się uśmiechał do miał takie słodkie dołeczki. Nie potrafiłam mi odmówić.
- Nie ma tu nic za wiele do opowiadania. Powiedzmy, że trafiłam w złe towarzystwo od którego jak się przystało to praktycznie niewykonalne było odejść... Moje relacje przez to z rodzicami się urwały... I nie utrzymujemy kontaktu. Zawsze sobie tłumacze, że to dla ich dobra, bo jakby skojarzyli ich ze mną to mogli by mieć nieprzyjemności... Ale tęsknie za nimi.
Pokiwał głową i nie zadawał więcej pytań.

Rozmawialiśmy na luźne tematy. Nawet nie zauważyłam jak na zewnątrz się zrobiło się ciemno.
- Wybacz, ale muszę już wracać. Mam jeszcze dzisiaj prace.
- Oczywiście. Odprowadzę cię.
- Dzięki, ale to nie jest konieczne. Mieszkam dosłownie parę domów stąd.
- Nalegam.

Pomógł mi założyć płaszcz i ruszyliśmy do wyjścia. Kiedy otwierał dla mnie drzwi przeszłam bardzo blisko niego i wtedy poczułam ten dziwny zapach...
Pachniał lasem i można powiedzieć że wolnością... ale sztuczną. Znałam ten zapach... Próbowałam go z siebie zmyć przez pół roku po ucieczce z laboratorium...

Zamurowało mnie, ale próbowałam tego po sobie nie pokazywać. Unikałam jego wzroku... Nie jest dobrze, a jak przysłali go po mnie? Na szczęście perfumy dobrze maskowały zapach... ale za długo  nie uda mi się go oszukiwać...

Lukas zauważył, że coś się stało jak zamilkłam i stałam się nerwowa. Zmarszczył brwi i przyglądnął mi się dokładniej.
- Wszystko w porządku?
- Tak tak, muszę już lecieć, dzięki za kawę. Na razie.

Oddaliłam się szybkim krokiem i tylko nasłuchiwałam czy nie idzie za mną...

Odetchnęłam z ulgą jak weszłam do baru. To był długi dzień.
Położyłam się na łóżku i ustawiłam budzik na 20. Muszę się przespać przed pracą.


(400 słów)










Jesteś Moja (Część 1 i 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz