Rozdział 18

3K 181 4
                                    

Znacie to uczucie, kiedy zrywacie się ze snu i czujecie, że coś jest nie tak?

Przebudziłam się około 4.00 i miałam dziwne wrażenie, że coś mi nie pasuje. Nie wykonując gwałtownych ruchów rozglądnęłam się po pokoju. Wszystko wydawało się w porządku... tylko ruch firanki zwrócił moją uwagę. Był praktycznie niezauważalny, spowodowany lekkim wiaterkiem. Drzwi balkonowe były uchylone. Wciągnęłam głęboko powietrze próbując wyczuć intruza. Zapach kończył się przy drzwiach, więc pewnie tylko przeszedł przez mój pokój. Starając się nie narobić hałasu wyszłam z pokoju.
Na palcach poszłam do pokoju Lucasa. Dziękowałam Bogu za dobrze naoliwione drzwi.
- Lucas...
Nawet nie drgnął.
- Lucas...
Podeszłam do łóżka i szarpnęłam go za ramie. Bezwiednie opadł na poduszkę. Sprawdziłam puls. Był bardzo powolny i słabo wyczuwalny. Znowu ktoś mu podał środki usypiające, ale tym razem dużo mocniejsze. Znalazłam szybko jakąś kartkę i napisałam mu co się dzieje.
Ruszyłam dalej. Postanowiłam sprawdzić co u Dymitra, ale jego pokój był zamknięty. Postanowiłam znaleźć kogoś do pomocy. Byłam już na schodach na drugie piętro, kiedy ktoś zarzucił mi worek na głowę i powalił na ziemię. Udało mi się wyswobodzić i zerwać torbę aby zobaczyć jak dwóch napastników znowu się na mnie rzuca. Jednego porządnie przeorałam pazurami po twarzy, a drugiego kopnęłam w czułe miejsce. Już chciałam się zerwać i biec dalej, gdy ktoś naskoczył na mnie od tyłu i zanim zdążyłam zareagować założył mi coś na szyję. udało mi się zrzucić napastnika ale kiedy tylko wstałam poczułam niewyobrażalny ból promieniujący od szyi na całe ciało. Zwinęłam się w kłębek i czekałam aż to minie.

- I co koteczku, już nie jesteś taki waleczny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- I co koteczku, już nie jesteś taki waleczny.
- Idź do diabła.
Kolejna fala bólu przeszła przez moje ciało.
- Jesteś bardziej wytrzymała niż sądziliśmy, nawet silne środki usypiające na ciebie nie podziałały.
- Czego chcecie?
Napastnik zaśmiał się gardłowo.
- O to już się nie martw. Pójdziesz z nami. Ktoś chce cię poznać.
- Nigdzie nie...
Znowu przycisnął ten cholerny guzik sprawiając mi ból.
- Zamknij się.
Złapał mnie za włosy i pociągnął za sobą. Zatrzymał się dopiero przy drzwiach gdzie stali pozostali.
- I co z Dymitrem?
- Nie znaleźliśmy go.
- Nieudacznicy, wszystko muszę robić sam.
Miałam wtedy tak wielką ochotę, aby go rozszarpać na strzępy, że aż nie mogłam powstrzymać uśmieszku.
- A ty z czego się śmiejesz?!
Kiedy nie zwracał na mnie uwagi udało mi się wyciągnąć z jego kieszeni przycisk do obroży. Kiedy zajął się rozmową z podwładnymi, poluzował nieco uścisk na moich włosach. korzystając z okazji podcięłam mu nogi i powaliłam na ziemię. Biegiem ruszyłam do tylnego wyjścia równocześnie próbując ściągnąć to ustrojstwo. Byłam już prawie przy wyjściu, kiedy poczułam ukłucie między łopatkami, zaczęłam robić się senna, ale starałam się biec dalej. Po chwili poczułam znowu ukłucie. Zanim straciłam przytomność usłyszałam urywki rozmowy.
- Matko... to była dawka jak na słonia!
- Kim ona do cholery jest!?
- Nie gadajcie tyle. Zabierajcie ją i się zbieramy. Będzie z nią dużo roboty...


(463 słów)

Jesteś Moja (Część 1 i 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz