KATE
Pierwsze co zobaczyłam po otwarciu oczu to cały biały pokój i żarówkę bez klosza która właśnie paliła mi oczy. Próbowałam usiąść, ale strasznie ścierpłam. Ile ja spałam? Nie pamiętam. Ale wiem jedno - jestem strasznie głodna.
Ponowiłam próbę wstania i tym razem się udało. Trochę mną zakręciło, ale już po chwili w podskokach jak małe dziecko kierowałam się do jadalni. Na korytarzy natknęłam się na Anielę. Kiedy mnie zobaczyła opuściła tacę, na której niosła chyba dla kogoś śniadanie, przez co po korytarzy rozniósł się huk tłuczonej porcelany, a Aniela wpatrywała się we mnie jakby zobaczyła ducha. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Ja... najmocniej panienkę przepraszam! Zaraz to posprzątam. Nie spodziewałam się, że panienkę tu zastanę... bo panienka była nieprzytomna... najmocniej przepraszam.
- Nic się nie stało, Anielo. Długo byłam nieprzytomna?
- Prawie tydzień, panienko.
W zamyśleniu poszłam do jadalni. Tydzień? To by tłumaczyło to zdrętwienie... ale dlaczego byłam nieprzytomna? Nic nie pamiętam.
Przynajmniej kucharka nie zaczęła rzucać na mój widok talerzami. Ale to pewnie dlatego, że widzi mnie może drugi raz w życiu.
- Dzień dobry. Mogę panią poprosić o coś do jedzenia?
- Oczywiście, zaraz przygotuje dla ciebie małe co nieco, złotko.
Złotko? moja świętej pamięci babcia tak mówiła. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
To małe co nieco właśnie zyskało nowe znaczenie, bo czy pełen kanapek, olbrzymi kubek owocowej herbaty i górę ciastek można nazwać czymś małym!
Niepewnie usiadłam przy stole przed tymi pysznościami i wzięłam jedną kanapkę... obiecałam sobie, że zjem tylko kilka... po chwili kończyłam już ostatnią. Niebo w gębie! I jeszcze ta herbata o smaku truskawki, aronii i miodu. Pychota.
Zabierałam się właśnie do ciasteczka, kiedy do jadalni wszedł obładowany pościelą Lucas.
- Amelio, gdzie ja mam to zanieść?
- Zapewne do pralni.
Nie ładnie mówić z pełną buzią... no trudno.
- Tyle to i ja wiem, ale gdzie to jest.
W tej samej chwili Amelia wpadła na niego niosąc na tacy resztki potłuczonej porcelany, która znowu się rozsypała.
- Paniczu! Proszę nie stać na przejściu. Znowu muszę to posprzątać.
- Amelia? To z kim ja....
Kiedy mnie zobaczył, wszystkie pościele starannie poskładane zapewne przez Amelię wylądowały na ziemi a on wpatrywał się we mnie z wytrzeszczonymi oczami.
Taak, ta mina zasłużyła, aby zjeść drugie ciasteczko.Jednak nie dane mi było do niego sięgnąć bo zostałam porwana w ramiona bruneta, miętolona i okręcana w zawrotnym tempie. Ałł moja głowa...
- Nawet nie wiesz jak cię ciesze, że cię widzę! Już się bałem że się nie obudzisz. Siedziałem przy tobie dzień i noc, a kiedy raz Amelii udało się mnie od ciebie odciągnąć to ty się obudziłaś.
- No cóż... Nie sądziłam że budzisz do mnie taką sympatią. A teraz proszę cię, odstaw mnie, bo chcę zjeść ciastko.LUCAS
Kiedy ją zobaczyłem, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jak gdyby nigdy nic siedziała sobie przy stole i zajadała ciastko. Nic nie wskazywało na to, że jeszcze godzinę temu leżała nieprzytomna. I najzwyczajniej w świecie mnie ignorowała.
Nie mogłem się powstrzymać, musiałem ją wyściskać ze szczęścia.
- Nawet nie wiesz jak cię ciesze, że cię widzę! Już się bałem że się nie obudzisz. Siedziałem przy tobie dzień i noc, a kiedy raz Amelii udało się mnie od ciebie odciągnąć to ty się obudziłaś.
- No cóż... Nie sądziłam że budzisz do mnie taką sympatią. A teraz proszę cię, odstaw mnie, bo chcę zjeść ciastko.
No tymi słowami to mnie zaskoczyła.
Gdzie się podziała ta dziewczyna, która tylko szukała okazji aby się odgryźć i zwrócić na siebie moją uwagę? W jej oczach nie było już tego blasku, kiedy udało się jej mnie rozśmieszyć. Nie śmiała się razem ze mną. Dla niej ważniejsze było ciastko.
Myślałem, że tylko się zgrywa. Że jak ją tylko odstawie, to podetnie mi nogi, usiądzie na brzuchu i znowu będzie się cieszyć, że mnie wzięła z zaskoczenia.
Ale nie, ona po prostu usiadła przy stole i zaczęła jeść.
Stałem jak wmurowany. Gdzieś tu jest ukryta kamera? Ktoś ją podmienił? Nic z tego nie rozumiem...
(629 słów)
CZYTASZ
Jesteś Moja (Część 1 i 2)
Science Fictionfragment: ,,Ruszył w moją stronę, a ja się cofałam aż trafiłam plecami o ścianę. Nie czułam wielkiej radości, że wreszcie go zobaczyłam. Nie chciałam rzucić się mu w objęcia. Byłam śmiertelnie przerażona jak jeszcze nigdy w życiu. Nie tego się spo...