3. Podejdź tu, nie gryzę.

3.9K 187 53
                                    

Patrzyłam na plecy Harry'ego i mimowolnie przygryzłam wargę. Z całej tej trójki to właśnie on wzbudzał moje największe zaufanie i był dość intrygującą postacią. Nie chciałabym jednak dopuścić do sytuacji, w której którykolwiek z nich próbuje się do mnie bardziej zbliżyć, tylko dlatego, że jestem pod ręką. Wszystko co usłyszę, nie będzie potraktowane do końca poważnie, przebywając w zamkniętym ośrodku większość dziewczyn z zewnątrz wzbudza zachwyt oraz dawno nie widzieli nowej twarzy, a poza tym nie są poczytalni i w pełni sił umysłowych. Ruszyłam za nim. 


- Pokaż mi to... - Zayn przejął papier, na którym widniało moje nazwisko. Wepchnął nos w moją własność i zmarszczył czoło - Jutro masz spotkanie kontrolne.

- Tak, Zayn. Czytałam to - westchnęłam głośno.

- A dzisiaj indywidualną terapię. Hej... a twój psychiatra prowadzący to Dick* - dodał z lekkim zdziwieniem.

- Richard, masz na myśli? - zapytałam dla pewności. 

- Tak - powiedział Harry, zaglądając ukradkiem w mój plan. - Uważaj na niego.

- Dlaczego? - spojrzałam na nich pytająco. 

- Jest bardzo ekscentryczny i potrafi mówić okropne rzeczy - Niall rozszerzył oczy i spojrzał na mnie przekonująco. No tak, nie zdziwiło mnie, że Niall również ma zajęcia z tym psychiatrą. Zostaliśmy zdiagnozowani tak samo.

- A wy kogo macie? - spojrzałam na Harry'ego i Zayna. 

- Kimmel. Jest spoko... - Zayn wzruszył ramionami. - Miła. A co najważniejsze, jest trochę stara i ma wątpliwą urodę, więc na terapii nie mam ochoty na seks i mogę się skupić. 

- Jest wicedyrektorką ośrodka. Ma decydujący głos w sprawie wypuszczenia stąd kogoś, więc jak ją spotkasz, bądź naturalna i nie rób nic głupiego - pouczył mnie Harry. Zmarszczyłam brwi i zamyśliłam się na moment.

- Albo rób, z nami jest fajnie - oznajmił podekscytowany Zayn. Spojrzałam na niego z politowaniem.


- Jane, cześć... - usłyszałam za moimi plecami, kiedy zamykałam mój "pokój". Obróciłam się i zobaczyłam przed sobą Louisa. 

- Cześć, Louis - uśmiechnęłam się mile zaskoczona. - Co tu robisz?

- Mam cię odprowadzić na twoje zajęcia. Profesor Hunt czeka. Możemy? - skinęłam głowa i Louis poprowadził wzdłuż długiego korytarza. - Jak się trzymasz? Poznałaś kogoś?

- Nie jest źle. Noce są najgorsze. Można powiedzieć, że mam trzech znajomych.

- To dobrze, dobrze... - stwierdził, kiwając głową. Weszliśmy po schodach i zatrzymaliśmy się pod jednym z gabinetów. - Gotowa? 

Zapukał i po usłyszeniu szorstkiego "proszę", otworzył drzwi. Poczułam lekki stres, ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie chciałam za bardzo opowiadać o sobie. Nie wiedziałam, czy mam zmyślać, czy mówić prawdę. Weszliśmy do środka. To było jak strzał. Moim oczom ukazało się masywne biurko z ciemnego drewna, a za nim bardzo przystojny, wysoki mężczyzna. Mógł mieć około trzydziestu pięciu lat. Jego jasne oczy były utkwione w moich. Lekko zmarszczone brwi, usta ściągnięte w wąską linię. Rzeczywiście tak mógł wyglądać ekscentryczny mężczyzna, zdolny do mówienia przykrych rzeczy. Nikt tylko nie wspominał, że wygląda jak model.

- Jane Darcy, profesorze - powiedział Louis, po czym wyszedł, puszczając mi przyjacielskie oczko. Zamknął za sobą drzwi, w które patrzyłam jeszcze przez kilka sekund.

Demenatrium | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz