Wypuściłem szary dym z ust, a niespodziewane słońce ogrzewało mój kark. Jane spięła moje włosy w koka. Powiedziała, że uwielbia mnie w tej fryzurze, a ja uwielbiam ją, więc nie stawiałem oporów, mimo, że włosy opadające na ramiona dodawały mi pewności siebie. Nie wiedzieć czemu. I mimo spiętych włosów, czułem się jak zwycięzca. Potwornie pewny siebie, potwornie pełen nadziei. Obserwowałem jak ta piękna istota pali swojego papierosa, układając przy tym usta w seksowny sposób. Kiedy jeszcze nie rozumiałem tych wszystkich uczuć, wydawało mi się, że związki to jedna wielka parada fałszu i naginania własnych oczekiwań. Nigdy nie umiałem wyobrazić sobie, że kobieta jest dobra, ciepła i kochająca, jednocześnie bystra, zdolna i intrygująca, a przy tym piękna. Dlatego nie wierzyłem w tę ideę wiązania się z kimś. Zawsze czegoś by brakowało i nie dziwiły mnie zdrady. Lecz Jane nie dość, że ma to wszystko, to jeszcze nadaje temu nowy wymiar. Jest czasem skomplikowana i problematyczna, ale to kobieta... To tylko uroki tej wspinaczki. Czy była taka dla wszystkich czy tylko dla mnie? Wiedziałem jak reagują na nią faceci. Pieprzony Zayn, pieprzony Hunt, a kto wie co działo się poza tymi murami? Nie miałem jednak pojęcia czy oni wiedzą jaka naprawdę jest cudowna, czy interesuje ich tylko jej ciało. Więc jeśli była taka dla wszystkich, musiała naprawdę być chodzącą perfekcją. A jeżeli tylko dla mnie? Co to oznacza? Nie potrafię nazwać tej emocji. Czuję się jak dziecko we mgle. Inni dorastają poznając uczucia. Umieją oszacować co jest tylko zauroczeniem, fascynacją, a co zakochaniem. Poznają na własnych umysłach jak to wszystko działa na nich. A ja nie potrafię. Nigdy nie byłem zauroczony, zafascynowany ani zakochany. Może czuję to wszystko na raz. Dużo czytałem romansów i innych pierdół. Czuję więcej niż to. Kiedyś tamte słowa wydawały mi się zmyśloną bajką. Teraz są przereklamowane, a moje uczucia nie.
- Chciałeś mi coś powiedzieć, pamiętasz? - zaczęła, uśmiechając się lekko. Wróciła do naszej rozmowy sprzed kilku dni. Do momentu, w którym przyszło mi do głowy, żeby powiedzieć jej, że ją kocham. Tak mi się wydawało. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Według statystyk potrzeba co najmniej dwóch miesięcy, żeby się zakochać. Tak, muszę się posługiwać pierdolonymi statystykami, bo sam nie mam pojęcia. Jednak teraz pierdolę statystyki. Minęły cztery tygodnie. W tym miejscu to jak wieczność, i wszyscy to wiemy. Nie mamy swojego życia, mamy tylko siebie. Nie jestem psycholem, tracąc dla niej głowę tak szybko. Prawda?
- Może... - odpowiedziałem niepewnie, szukając wzrokiem czegoś w podłodze. Dziwne mi było. Poczułem... stres? Nigdy nie czułem stresu. Może namiastkę, kiedy zdawałem egzamin na prawo jazdy. Jednak wtedy to było bardziej zwątpienie we własne możliwości. Nie stresowałem się, nie zakochiwałem się, nie zastanawiałem się nad pierdołami. Co się ze mną działo?
- Jestem tu. Możesz powiedzieć wszystko - uśmiechnęła się ciepło, próbując złapać mój wzrok. Musiałem być trochę nieobecny. Dużo myśli przechodziło mi przez głowę.
- Chyba zostawię to na kiedy indziej - odpowiedziałem wymijająco. Nie ma mowy, żebym to powiedział. Na pewno nie, dopóki ona nie zbliży się do mnie mocniej. Co jeśli ona mnie nie kocha? I czy to naprawdę możliwe, że to co czuję jest miłością?
- Jak wolisz - skinęła głową, widząc moje zmieszanie. - Chociaż wiedz, że jestem strasznie ciekawa.
- Ciekawska raczej - potarłem kciukiem o jej policzek, patrząc na jej rozbawienie.
- Nieprawda. Ciekawa. Troszkę - zaśmiała się cicho. Nie mogłem opanować uśmiechu. - Powiedz mi.
- Co mam ci powiedzieć? - zaśmiałem się. - Że jesteś strasznie wścibska i niecierpliwa?
- Przestań! - spojrzała na mnie groźne, ale uśmiech ją zdradzał. Wyglądała jakby chciała się na mnie rzucić. Zrobić mi krzywdę. Instynktownie zrobiłem krok w tył. - Powiedz mi co chciałeś mi powiedzieć.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanficSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...