Tego dnia mieliśmy trzy wykłady. Najbardziej interesował mnie ten z kognitywistyki. Pozostałe dwa to jakaś pomyłka, ale należało wysłuchać do końca. Nie miałam w zwyczaju robić notatek, zawsze wspomagaliśmy się nawzajem. Ktoś pamiętał to, a ktoś tamto. Kate spojrzała na mnie niepewnie.
- Szykuj długopis, teraz zacznie się strumień pierdolenia - powiedziała cicho. W zasadzie mogłaby głośniej, bo następny wykład miał prowadzić starszy pan, półgłuchy na nasze plotkowanie, ziewanie czy mlaskanie przy jedzeniu drugiego śniadania.
- Wiesz, że psychoterapię mam ogarniętą z autopsji - mruknęłam ironicznie. Mimo to, wyciągnęłam notatnik, by zapisać cokolwiek, a przynajmniej narysować coś ciekawego podczas nudnego wykładu.
*
Zabrałam kawę z baru i odwróciłam się do wyjścia, by zwiedzić dalszą część wielkiego centrum handlowego. Przy drzwiach zobaczyłam Harry'ego. Widziałam, że patrzył na mnie przez dłuższą chwilę. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale był inny niż zawsze.
*
- Drodzy moi... - profesor zaczął, swoim drżącym głosem. Bazgroły na mojej kartce robiły się coraz bardziej pogmatwane. - Dzisiaj wykład poprowadzi gość specjalny.
- Jaka ulga. Nie będziemy musieli słuchać ciebie, półżywy dziadku - wtrąciła Kate. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zapraszam na podium mojego przyjaciela, profesora, mistrza w sprawach psychoterapii - powiedział Sanders.
Podniosłam głowę.
- Bardzo mi miło, profesorze - podniosłam głowę, słysząc doskonale znany mi głos.
- Zapraszam, Richardzie.
Poczułam jak Kate szturcha mnie lekko.
- Jest gorący! - syknęła. - Myślisz, że daje korepetycje?
- Nie, nie ma na to czasu - powiedziałam cicho, nie spuszczając wzroku z Richarda. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Skąd wiesz?
*
Patrzyłam na niego długo, a on na mnie. Wszystko było inne. W ciągu kilku sekund podbiegła do niego drobna blondynka. Rzuciła mu się na szyję. Wyglądała na najszczęśliwszą dziewczyna na świecie. Jestem w stanie uwierzyć, że była. Harry spojrzał na mnie intensywnie, a jego oczy po chwili zaszły mgłą.
*
- Skąd wiesz? - powtórzyła pytanie. Czułam na sobie jej wzrok.
- Bo mieszkamy razem.
- Nie pierdol, że to twój tajemniczy facet, z którym miałaś mnie poznać jakieś dwieście razy!
- We własnej osobie - przyznałam, a radość i miłość do niego rozpierały mnie od środka.
*
Patrzyliśmy na siebie, zadając sobie serię niemych pytań. Wydaje mi się, że oboje stwierdziliśmy, że to nie ma znaczenia.
- Chodź, Harry! Mieliśmy popatrzeć na króliki w zoologicznym - powiedziała blondynka, śmiejąc się przy tym uroczo. Była idealna. Moja sympatia do niej rosła z każdą sekundą, gdy widziałam jak wdzięcznie na niego patrzy i trzyma jego dłoń.
"Idź", szepnęłam bezgłośnie. "Już dobrze, Harry". Serce mnie zabolało na moment, ale wiedziałam, że to najlepsze co mogło nas spotkać. Marzyłam by wiedział jak bardzo pragnę, by był szczęśliwy. I widziałam w jego oczach to samo. W tamtym momencie odwrócił się i odszedł z nową kobietą ramię w ramię, zaraz po tym, jak daliśmy sobie niewerbalne pozwolenie, by rozejść się w dwie różne strony.

CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanfictionSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...