34. Za późno.

2K 96 14
                                    

Tańczyliśmy w najlepsze. Było po prostu cudownie. Nie wiem skąd pojawiła się we mnie taka energia, ale najchętniej wskoczyłabym na bar i wciągnęła na niego dosłownie każdego. To była niesamowita noc. 

- Jane, to twoje?! - zapytał, w którymś momencie Michael, przekrzykując tłum. Otrząsnęłam się i spojrzałam na niego, trzymającego w ręce mój mały, skórzany plecak. Skinęłam głową, uśmiechając się.

- Skąd go wziąłeś?! - zapytałam, zdziwiona. Kompletnie nie myślałam o moich rzeczach. O niczym, poza tańcem, muzyką, alkoholem i ludźmi. Michael zaśmiał się.

- Gdzieś w tłumie! - wzruszył ramionami.

- Daj - Richard wziął mój plecak. - Zaniosę do samochodu. 

- Wracaj szybko - zawołałam za nim, uśmiechając się mimowolnie. - Mój najlepszy partnerze do tańca...

- Nawet nie zauważysz - odwzajemnił uśmiech i po chwili gdzieś zniknął. Okręciłam się w okół własnej osi, szukając kogoś znajomego. Michael ruszył do baru, ale ja chciałam tańczyć. Chciałam na niego poczekać, bo był najbardziej sympatyczny z całej tej trójki, ale ktoś chwycił mnie za ramię.

- Hej, królewno! - Russell złapał mnie za rękę i pociągnął głębiej w tłum. Już nie wiedziałam gdzie jest bar, gdzie jest wyjście. Przeciskaliśmy się między ludźmi, aż w końcu zatrzymał nas przy innej ścianie. - Zamówiłem taniec, pamiętasz?

- Nie - odpowiedziałam szczerze.

- Teraz wiesz - okręcił mnie dwa razy i złapał mocno. Ruszał się ekspresyjnie w rytm skocznej muzyki. Zaczęłam się dobrze bawić. - Boże, jaka jesteś piękna...

- Ee... - mruknęłam cicho, ale najpewniej nie usłyszał. Nie myślałam o tym i zaczęłam po prostu znowu dobrze się bawić.

Nagle zalała mnie fala ciepła i przyjemności. Uczucie, które sprawiło, że stanęłam w miejscu i zamknęłam oczy. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Nie potrafię nawet opisać tego co się stało. Niesamowita błogość, gorąco i beztroska. Każde otarcie się o mnie przypadkowego człowieka, było ekstremalnie przyjemnie. Wszystko było przyjemne. Czucie podłogi pod stopami było przyjemne. Odgarnęłam włosy z twarzy i one też były przyjemne w dotyku. Zaczęłam przeklinać.

- Ja pierdolę - mruknęłam do siebie, zszokowana tym jak mi dobrze. - Ja pierdolę...

- Co? - Michael się zaśmiał, ale nie chciałam mu odpowiadać. Czułam dużo więcej i milej. 

- Ja pierdolę - powtórzyłam nieświadomie. Nie chciałam, żeby to uczucie przeminęło.

- Już lepiej? - położył dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na niego półprzytomnym wzrokiem. 

- Kurwa! Co tam wrzuciłeś?! - zawołałam z przerażeniem. To nie był alkohol, to nie była adrenalina. To musiał być jakiś narkotyk. 

- Hej, spokojnie! - zawołał, łapiąc moją dłoń. - Poczuj jak dobrze.

- Przestań! - wyrwałam rękę, idąc w innym kierunku, szukając łazienki. - Muszę to zwymiotować.

- Za późno. To działa po czterdziestu minutach, jest już w twoim mózgu - uśmiechnął się beztrosko.

- Palant! - bez zastanowienia uderzyłam go z pięści w twarz. - Jak można być takim nieodpowiedzialnym fiutem, żeby podać komuś dragi?!

- Hej... - złapał się za policzek, a ja szłam dalej, nie oglądając się za siebie. Nie mogłam przestać czuć tego wszystkiego. Było mi kurewsko dobrze, ale byłam jednocześnie zszokowana i przerażona. 

Demenatrium | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz