Tańczyliśmy w najlepsze. Było po prostu cudownie. Nie wiem skąd pojawiła się we mnie taka energia, ale najchętniej wskoczyłabym na bar i wciągnęła na niego dosłownie każdego. To była niesamowita noc.
- Jane, to twoje?! - zapytał, w którymś momencie Michael, przekrzykując tłum. Otrząsnęłam się i spojrzałam na niego, trzymającego w ręce mój mały, skórzany plecak. Skinęłam głową, uśmiechając się.
- Skąd go wziąłeś?! - zapytałam, zdziwiona. Kompletnie nie myślałam o moich rzeczach. O niczym, poza tańcem, muzyką, alkoholem i ludźmi. Michael zaśmiał się.
- Gdzieś w tłumie! - wzruszył ramionami.
- Daj - Richard wziął mój plecak. - Zaniosę do samochodu.
- Wracaj szybko - zawołałam za nim, uśmiechając się mimowolnie. - Mój najlepszy partnerze do tańca...
- Nawet nie zauważysz - odwzajemnił uśmiech i po chwili gdzieś zniknął. Okręciłam się w okół własnej osi, szukając kogoś znajomego. Michael ruszył do baru, ale ja chciałam tańczyć. Chciałam na niego poczekać, bo był najbardziej sympatyczny z całej tej trójki, ale ktoś chwycił mnie za ramię.
- Hej, królewno! - Russell złapał mnie za rękę i pociągnął głębiej w tłum. Już nie wiedziałam gdzie jest bar, gdzie jest wyjście. Przeciskaliśmy się między ludźmi, aż w końcu zatrzymał nas przy innej ścianie. - Zamówiłem taniec, pamiętasz?
- Nie - odpowiedziałam szczerze.
- Teraz wiesz - okręcił mnie dwa razy i złapał mocno. Ruszał się ekspresyjnie w rytm skocznej muzyki. Zaczęłam się dobrze bawić. - Boże, jaka jesteś piękna...
- Ee... - mruknęłam cicho, ale najpewniej nie usłyszał. Nie myślałam o tym i zaczęłam po prostu znowu dobrze się bawić.
Nagle zalała mnie fala ciepła i przyjemności. Uczucie, które sprawiło, że stanęłam w miejscu i zamknęłam oczy. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Nie potrafię nawet opisać tego co się stało. Niesamowita błogość, gorąco i beztroska. Każde otarcie się o mnie przypadkowego człowieka, było ekstremalnie przyjemnie. Wszystko było przyjemne. Czucie podłogi pod stopami było przyjemne. Odgarnęłam włosy z twarzy i one też były przyjemne w dotyku. Zaczęłam przeklinać.
- Ja pierdolę - mruknęłam do siebie, zszokowana tym jak mi dobrze. - Ja pierdolę...
- Co? - Michael się zaśmiał, ale nie chciałam mu odpowiadać. Czułam dużo więcej i milej.
- Ja pierdolę - powtórzyłam nieświadomie. Nie chciałam, żeby to uczucie przeminęło.
- Już lepiej? - położył dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na niego półprzytomnym wzrokiem.
- Kurwa! Co tam wrzuciłeś?! - zawołałam z przerażeniem. To nie był alkohol, to nie była adrenalina. To musiał być jakiś narkotyk.
- Hej, spokojnie! - zawołał, łapiąc moją dłoń. - Poczuj jak dobrze.
- Przestań! - wyrwałam rękę, idąc w innym kierunku, szukając łazienki. - Muszę to zwymiotować.
- Za późno. To działa po czterdziestu minutach, jest już w twoim mózgu - uśmiechnął się beztrosko.
- Palant! - bez zastanowienia uderzyłam go z pięści w twarz. - Jak można być takim nieodpowiedzialnym fiutem, żeby podać komuś dragi?!
- Hej... - złapał się za policzek, a ja szłam dalej, nie oglądając się za siebie. Nie mogłam przestać czuć tego wszystkiego. Było mi kurewsko dobrze, ale byłam jednocześnie zszokowana i przerażona.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
Hayran KurguSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...