Dwanaście dni później:
Spojrzałam na niego jeszcze raz, wiedząc, że to jeden z ostatnich. Jego propozycja dotyczyła mojej edukacji. Oznaczałoby to zmiany, których potrzebowałam i dlatego wahałam się i będę się wahać przez dłuższy czas. Jeżeli to miałoby oznaczać jakikolwiek kontakt, byłby on bez kontekstów romantycznych. Żadnych więcej spotkań, żadnych randek jeśli tak można było to nazwać. Zwykli znajomi.
- Przemyśl to dobrze.
- Oczywiście. Wiesz co się teraz stanie prawda?
- Zamieszkasz z Harrym. I jego kundlem.
- Przez jakiś czas zostanie u mnie, potem zdecydujemy.
- Nieważne co się stanie... Jestem cały twój.
- Rozumiem.
Richard odszedł. Główne drzwi otworzyły się. Harry wyszedł z nich w eskorcie kilku ochroniarzy. Nasze spojrzenia się spotkały. Nie dało się nie westchnąć na widok jego seksownych włosów, oczu, tatuaży...
- Tęskniłem - powiedział spokojnie, podchodząc bliżej. Nie zdążyłam odpowiedzieć, zanim wpił się w moje usta. To było dobre i przyjemne.
*
Kiedy otworzyłam drzwi do mieszkania, Speedway ruszył w moją stronę jak zwykle, ale kiedy zobaczył Harry'ego, rzucił się na niego bez opamiętania. Harry upuścił swoją torbę, był w szoku.
- Co?! - zawołał z niedowierzaniem w głosie i wybuchnął szczerym śmiechem. Wyglądał wtedy cudownie i wtedy tak właśnie się poczułam. - Jane, skąd masz mojego psa?
- Tak jakby... ukradłam go - zaśmiałam się, zamykając drzwi za naszą trójką.
- Ukradłaś psa spod domu moich rodziców? - spojrzał na mnie, zszokowany. - Ja pierdolę, jesteś najlepsza.
- Tak - przyznałam cicho z uśmiechem pod nosem.
Wieczór spędziliśmy w mieszkaniu. Oglądaliśmy "Wilka z Wall Street". Harry zakrywał mi oczy za każdym razem gdy na ekranie był DiCaprio, co utrudniało odbiór, zważywszy na to, że Leo grał główną rolę.
- Zaraz odgryzę ci rękę - mruknęłam, gdy znowu położył palce na moich powiekach. Siedziałam między jego nogami i obejmował mnie mocno.
- W niektórych gatunkach oznacza to grę wstępną - powiedział cicho, przykładając usta do mojej skroni.
- Naprawdę?
- Nie kotku, ale niech to nam nie przeszkodzi.
- Zabawne - odchyliłam głowę i oparłam o jego ramię. Z tej perspektywy miałam idealny widok na jego boską linię szczęki. - Jesteś taki przystojny...
Spojrzał w dół, prosto na mnie tymi zielonymi oczami. Zaraz potem były dołeczki, bo nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Powiedziane przy oglądaniu DiCaprio liczy się podwójnie - szepnął, śmiejąc się bezgłośnie.
*
Następnego ranka siedzieliśmy przy stole. Coś było nie tak, ale z drugiej strony idealnie. Nie wiedziałam czy dostaję udaru przez nagłe zmiany czy to strach przed kolejnymi. Piliśmy spokojnie kawę.
- Zamierzasz iść na studia? - zapytałam spokojnie.
- Powinienem. Na pewno pójdę na jakieś... - zamyślił się i spuścił głowę. - Coś z muzyką może. Reżyseria dźwięku zawsze była w porządku. Dlaczego pytasz?
- Richard chce mi pomóc dostać stypendium na psychologii w University College London.
- University College London? - Harry zmarszczył brwi i spojrzał na mnie niepewnie. - Ma facet gest... Nie wiem czy zatrudniliby mnie do czyszczenia okien.
- Czy to ma znaczenie gdzie mogłabym studiować? - odstawiłam kubek i westchnęłam cicho. Przed nami ciężki okres. Wszystko było dziwne i nowe.
- Mogłabyś iść do najlepszej uczelni w kraju, a ja do najgorszej. To by nie miało znaczenia. Powiem więcej, byłbym dumny...
- To o co chodzi? - próbowałam odnaleźć jego niezadowolony wzrok. Położyłam dłoń na jego dłoni.
- O Richarda. Znowu - postawił swój kubek z impetem na blacie.
- On nie jest profesorem, nie widywalibyśmy się tam - powiedziałam pewnie. - Przecież pracuje w szpitalu.
- Możesz zaprzeczyć, że zaproponował ci to, by być bliżej ciebie? - spojrzał na mnie ostro, z wieloma uczuciami w oczach. - Możesz powiedzieć, że nie uczyłabyś się tam by mieć pretekst do kontaktu z nim?
- Harry... - szepnęłam. Bardzo zdziwiło mnie ostatnie pytanie. Było ciężkie.
- Jane, zrozum mnie! - wstał z krzesła. Speedway od razu wstał z posłania i podszedł do niego. Harry pochylił się i położył dłoń na szyi psa. To go uspokoiło. - Jak mam się czuć? Oboje wiemy, że ten facet cię chce, a ty nie dość, że dajesz mu na to przyzwolenie, to pakujesz się w jakieś sytuacje.
- To nie tak - zaczęłam pewnie, choć nie wiedziałam co powiedzieć dalej.
- A jak? Zrozumiałbym to, Jane. Przysięgam, zrozumiałbym. Dokładnie w tej sekundzie, w której przyznałabyś, że to jego kochasz - spojrzał na mnie z żalem, a moje serce na chwilę stanęło.
- Nie kocham go - powiedziałam cicho. Wstałam i podeszłam do niego. Spojrzał na mnie intensywnie. Trwało to dłuższą chwilę.
- Idź na te studia - powiedział spokojnie, wsuwając palce w moje włosy. - Zasługujesz na to. Jesteś mądrzejsza niż wszyscy inni.
- Harry... - powtórzyłam cicho, nie wiedząc co powiedzieć.
- A ja będę jeszcze bardziej dumny niż jestem teraz. Richard nie jest wart moich myśli. Z każdym naszym pocałunkiem, zapominam coraz mocniej o Waszym.
Pocałował moje usta. A ja jego.
*
Otarłam łzy, stojąc na balkonie i paląc papierosa, za papierosem. Bałam się, choć nie wiedziałam czego. Harry zabrał psa na długi spacer, a ja kończyłam butelkę wina. Coś leżało mi na sercu i to mocno. Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie zmieni się tak diametralnie. Cedrik został w rodzinnym mieście. Mojej rodziny nie było. Nigdy nie pokładałam nadziei w tym, że matka się pojawi i zmieni moje życie, przecież nie pozwoliłabym jej. Jednak rodzice, których nie mamy są jak mistyczna tajemnica. A kiedy się ją zdemaskuje, przychodzi wielkie rozczarowanie. Zobaczyłam ją raz i z pewnością ostatni. To rozrywało moje serce. Jeśli Harry miał być jedyną osobą w moim życiu, było źle. Oboje stwierdziliśmy, że nie możemy jeszcze mieszkać razem. To cudowna decyzja, która pozwoli nam się kochać powoli, bez tłoku i presji. Oboje nie byliśmy sobą, a Harry tym bardziej. "Chcę być z tobą i czuć spokój, ale to mój drugi dzień życia, po roku w zamknięciu. Nie wiem jak się zachować". To nieco ratowało sytuację. Rozumiałam go i jedyne czego potrzebowaliśmy to czasu. Nie wiedziałam jak zachowam się kolejny raz, widząc Richarda. Powinnam przyjąć jego propozycję. Jeśli mielibyśmy się spotkać, umiałabym zachować się w odpowiedni sposób. Umiałabym powstrzymać te złe pragnienia, jeśli Harry jest tego wart. A jest. Miałam nadzieję.
Moi najdrożsi i najukochańsi, przed nami już jedynie epilog.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanfictionSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...