59. Przysięgam, zrozumiałbym.

1.5K 88 9
                                    


Dwanaście dni później:

Spojrzałam na niego jeszcze raz, wiedząc, że to jeden z ostatnich. Jego propozycja dotyczyła mojej edukacji. Oznaczałoby to zmiany, których potrzebowałam i dlatego wahałam się i będę się wahać przez dłuższy czas. Jeżeli to miałoby oznaczać jakikolwiek kontakt, byłby on bez kontekstów romantycznych. Żadnych więcej spotkań, żadnych randek jeśli tak można było to nazwać. Zwykli znajomi.

- Przemyśl to dobrze.

- Oczywiście. Wiesz co się teraz stanie prawda?

- Zamieszkasz z Harrym. I jego kundlem.

- Przez jakiś czas zostanie u mnie, potem zdecydujemy.

- Nieważne co się stanie... Jestem cały twój.

- Rozumiem. 

Richard odszedł. Główne drzwi otworzyły się. Harry wyszedł z nich w eskorcie kilku ochroniarzy. Nasze spojrzenia się spotkały. Nie dało się nie westchnąć na widok jego seksownych włosów, oczu, tatuaży...

- Tęskniłem - powiedział spokojnie, podchodząc bliżej. Nie zdążyłam odpowiedzieć, zanim wpił się w moje usta. To było dobre i przyjemne.

*

Kiedy otworzyłam drzwi do mieszkania, Speedway ruszył w moją stronę jak zwykle, ale kiedy zobaczył Harry'ego, rzucił się na niego bez opamiętania. Harry upuścił swoją torbę, był w szoku.

- Co?! - zawołał z niedowierzaniem w głosie i wybuchnął szczerym śmiechem. Wyglądał wtedy cudownie i wtedy tak właśnie się poczułam. - Jane, skąd masz mojego psa?

- Tak jakby... ukradłam go - zaśmiałam się, zamykając drzwi za naszą trójką.

- Ukradłaś psa spod domu moich rodziców? - spojrzał na mnie, zszokowany. - Ja pierdolę, jesteś najlepsza.

- Tak - przyznałam cicho z uśmiechem pod nosem.

Wieczór spędziliśmy w mieszkaniu. Oglądaliśmy "Wilka z Wall Street". Harry zakrywał mi oczy za każdym razem gdy na ekranie był DiCaprio, co utrudniało odbiór, zważywszy na to, że Leo grał główną rolę.

- Zaraz odgryzę ci rękę - mruknęłam, gdy znowu położył palce na moich powiekach. Siedziałam między jego nogami i obejmował mnie mocno.

- W niektórych gatunkach oznacza to grę wstępną - powiedział cicho, przykładając usta do mojej skroni.

- Naprawdę?

- Nie kotku, ale niech to nam nie przeszkodzi.

- Zabawne - odchyliłam głowę i oparłam o jego ramię. Z tej perspektywy miałam idealny widok na jego boską linię szczęki. - Jesteś taki przystojny...

Spojrzał w dół, prosto na mnie tymi zielonymi oczami. Zaraz potem były dołeczki, bo nie mógł powstrzymać uśmiechu. 

- Powiedziane przy oglądaniu DiCaprio liczy się podwójnie - szepnął, śmiejąc się bezgłośnie. 

*

Następnego ranka siedzieliśmy przy stole. Coś było nie tak, ale z drugiej strony idealnie. Nie wiedziałam czy dostaję udaru przez nagłe zmiany czy to strach przed kolejnymi. Piliśmy spokojnie kawę.

- Zamierzasz iść na studia? - zapytałam spokojnie.

- Powinienem. Na pewno pójdę na jakieś... - zamyślił się i spuścił głowę. - Coś z muzyką może. Reżyseria dźwięku zawsze była w porządku. Dlaczego pytasz?

- Richard chce mi pomóc dostać stypendium na psychologii w University College London.

- University College London? - Harry zmarszczył brwi i spojrzał na mnie niepewnie. - Ma facet gest... Nie wiem czy zatrudniliby mnie do czyszczenia okien.

- Czy to ma znaczenie gdzie mogłabym studiować? - odstawiłam kubek i westchnęłam cicho. Przed nami ciężki okres. Wszystko było dziwne i nowe.

- Mogłabyś iść do najlepszej uczelni w kraju, a ja do najgorszej. To by nie miało znaczenia. Powiem więcej, byłbym dumny...

- To o co chodzi? - próbowałam odnaleźć jego niezadowolony wzrok. Położyłam dłoń na jego dłoni.

- O Richarda. Znowu - postawił swój kubek z impetem na blacie.

- On nie jest profesorem, nie widywalibyśmy się tam - powiedziałam pewnie. - Przecież pracuje w szpitalu.

- Możesz zaprzeczyć, że zaproponował ci to, by być bliżej ciebie? - spojrzał na mnie ostro, z wieloma uczuciami w oczach. - Możesz powiedzieć, że nie uczyłabyś się tam by mieć pretekst do kontaktu z nim?

- Harry... - szepnęłam. Bardzo zdziwiło mnie ostatnie pytanie. Było ciężkie.

- Jane, zrozum mnie! - wstał z krzesła. Speedway od razu wstał z posłania i podszedł do niego. Harry pochylił się i położył dłoń na szyi psa. To go uspokoiło. - Jak mam się czuć? Oboje wiemy, że ten facet cię chce, a ty nie dość, że dajesz mu na to przyzwolenie, to pakujesz się w jakieś sytuacje.

- To nie tak - zaczęłam pewnie, choć nie wiedziałam co powiedzieć dalej.

- A jak? Zrozumiałbym to, Jane. Przysięgam, zrozumiałbym. Dokładnie w tej sekundzie, w której przyznałabyś, że to jego kochasz - spojrzał na mnie z żalem, a moje serce na chwilę stanęło. 

- Nie kocham go - powiedziałam cicho. Wstałam i podeszłam do niego. Spojrzał na mnie intensywnie. Trwało to dłuższą chwilę.

- Idź na te studia - powiedział spokojnie, wsuwając palce w moje włosy. - Zasługujesz na to. Jesteś mądrzejsza niż wszyscy inni.

- Harry... - powtórzyłam cicho, nie wiedząc co powiedzieć.

- A ja będę jeszcze bardziej dumny niż jestem teraz. Richard nie jest wart moich myśli. Z każdym naszym pocałunkiem, zapominam coraz mocniej o Waszym.

Pocałował moje usta. A ja jego. 

*

Otarłam łzy, stojąc na balkonie i paląc papierosa, za papierosem. Bałam się, choć nie wiedziałam czego. Harry zabrał psa na długi spacer, a ja kończyłam butelkę wina. Coś leżało mi na sercu i to mocno. Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie zmieni się tak diametralnie. Cedrik został w rodzinnym mieście. Mojej rodziny nie było. Nigdy nie pokładałam nadziei w tym, że matka się pojawi i zmieni moje życie, przecież nie pozwoliłabym jej. Jednak rodzice, których nie mamy są jak mistyczna tajemnica. A kiedy się ją zdemaskuje, przychodzi wielkie rozczarowanie. Zobaczyłam ją raz i z pewnością ostatni. To rozrywało moje serce. Jeśli Harry miał być jedyną osobą w moim życiu, było źle. Oboje stwierdziliśmy, że nie możemy jeszcze mieszkać razem. To cudowna decyzja, która pozwoli nam się kochać powoli, bez tłoku i presji. Oboje nie byliśmy sobą, a Harry tym bardziej. "Chcę być z tobą i czuć spokój, ale to mój drugi dzień życia, po roku w zamknięciu. Nie wiem jak się zachować". To nieco ratowało sytuację. Rozumiałam go i jedyne czego potrzebowaliśmy to czasu. Nie wiedziałam jak zachowam się kolejny raz, widząc Richarda. Powinnam przyjąć jego propozycję. Jeśli mielibyśmy się spotkać, umiałabym zachować się w odpowiedni sposób. Umiałabym powstrzymać te złe pragnienia, jeśli Harry jest tego wart. A jest. Miałam nadzieję.


Moi najdrożsi i najukochańsi, przed nami już jedynie epilog. 

Demenatrium | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz