Zapaliłem papierosa, z pewnej odległości patrząc na blondynkę opierającą się u drzewo. Wierzcie mi, zastanawiałem się czy do niej podejść naprawdę przez dłuższy czas. Tak długi, że musiałem odpalić kolejnego. Wyglądała jak kłębek nerwów. Mokra zapałka. Zbliżyłem się niepewnie, chcąc zobaczyć jej piękną twarz. Stanąłem przy niej, a wtedy otworzyła zielone oczy.
- Co tu znowu robisz? - spojrzała na mnie, a na jej twarzy pojawił się grymas. Nie lubiłem tego jak na mnie patrzyła, ale sam byłem sobie winien.
- Chcę pogadać - powiedziałem, wzruszając ramionami. - Możesz mnie obrażać, nie obchodzi mnie to. Po prostu chcę z tobą gadać.
- Matko, spadłeś ze schodów? - zapytała nieciekawym tonem, obchodząc mnie, by obejrzeć mój drugi profil.
- Ee... nie - podrapałem się po kilkudniowym zaroście. - Harry mnie dopadł.
- Co? - mruknęła, próbując skupić wzrok na moich oczach.
- To. Rzucił się na mnie, po prostu. Zaprosił mnie na papierosa i po prostu się na mnie rzucił, jasne? - spojrzałem na nią niespokojnie. Wyglądała na zdezorientowaną.
- Nic mu się nie stało? - zapytała.
- Cholera, Jane... Wyglądam jak zmasakrowane cielę, a ty pytasz o niego? - zacisnąłem usta w wąską linię. Powinienem był mu oddać.
- Nie o tym mówię. Ktoś was widział? - zapytała, wyraźnie spięta.
- Nie. Jak już wspomniałem, wyszliśmy zapalić. Trochę dalej niż zwykle.
- Czyli nie dostał żadnej kary? - upewniła się. Naprawdę się wkurzyłem.
- Nie, mam jakiś honor - powiedziałem, przykładając papierosa do ust. - Nie powiedziałbym o tym strażnikom. Ale dzięki, że go na mnie nasłałaś.
- Żartujesz sobie? - spojrzała na mnie z oburzeniem. - Nawet z nim nie rozmawiałam.
- Ach tak... ciche dni - wymruczałem, czując odrobinę satysfakcji.
- Odwal się, Zayn. Pogadamy jak znormalniejesz - powiedziała, odwracając się i odchodząc.
*
- Jane, czekaj! - zawołał Harry, kiedy minęłam go na korytarzu. Musiałam już iść. Richard czekał na dole.
- Nie mogę teraz - odpowiedziała chłodno, zbliżając się do schodów.
- Poczekaj, proszę - chwycił moją dłoń, co sprawiło, że poczułam coś cholernie przyjemnego.
- Nie mogę, naprawdę - powiedziałam przepraszająco. Chciałam zabrać dłoń, a z drugiej strony nigdy jej nie puszczać.
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia - spojrzał mi w oczy i wstrzymał oddech.
- Ja tobie też.
- Naprawdę?
- Tak. Pogadamy jutro - powiedziałam wysuwając dłoń z lekkiego uścisku.
*
"The basketball diaries".
- Pierdolę, wiedziałam... - mruknęłam cicho, kręcąc głową. Film trzymał moje emocje w garści. Byłam skupiona jak laser.
- Co? - zapytał Richard, nie spuszczając wzroku z wielkiego ekranu, oświetlającego łóżko.
- Ten trener. Wiedziałam, że na niego leci - odpowiedziałam cicho, czując obrzydzenie. - Oczywiście, to młody DiCaprio. Każdy by na niego poleciał, ale scenarzyści nie napisali "ta postać jest oczarowana młodym DiCaprio", ale "ta postać jest oczarowana młodym chłopakiem". Niewytłumaczalne.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
أدب الهواةSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...