W sypialni na wielkim łóżku leżała czarna, prosta sukienka z długimi rękawami. Oczy mi się zaświeciły. Spojrzałam na Richarda niepewnie.
- Czy to... - zaczęłam po chwili. Widząc odpowiedź w jego oczach spuściłam wzrok i przygryzłam wargę. Skinęłam głową, wypuszczając cicho powietrze z ust. Położyłam dłoń na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
*
Richard zaparkował przy Harrow Road. Patrzyłam na swoje kolana i oddychałam nierówno. Wiedziałam, że na mnie patrzy, ale nie mogłam się ruszyć. Miałam ochotę umrzeć.
- Hej... - powiedział cicho, przybliżając się do mnie. - Wiem, że chcesz to zrobić.
- Tak - przyznałam szeptem, kiwając lekko głową. Richard wyszedł z auta i po chwili stał przy moich drzwiach, otwierając je. Podał mi dłoń. Chwyciłam ją niepewnie i wysiadłam. - Dziękuję.
Ruszyliśmy wzdłuż metalowego, ozdobnego płotu. Chwilę później zobaczyliśmy czarną bramę, a obok tabliczkę, głoszącą "Kensal Green Cemetery".
*
Czekałem, by ją zobaczyć. Nie wierzyłem w to, że pozwolą jej wyjść na czas pogrzebu, ale na szczęście zostałem dłużej na terenie szpitala i mogłem spotkać jego. A raczej on spotkał mnie. Nie znałem tego człowieka, ale wiedziałem, że jest kimś wyjątkowym w tamtym miejscu. A teraz wiem, że ona jest dla niego wyjątkową pacjentką. Zobaczyłem ich wreszcie. Stałem w tych niewygodnych wizytowych butach, a słońce grzało mnie w kark. Szła w czarnej sukience. Jej długie włosy powiewały jak zawsze, ale twarz wyrażała kompletnie inne emocje niż kiedyś. Była dorosłą kobietą. Dojrzałą. U boku dorosłego mężczyzny, jakim był on. W czarnym, idealnie dopasowanym garniturze. Mowa jego ciała wskazywała na to, że chce się nią zaopiekować. Był w tym naturalny i szczery. Nie wiem co się stało z Harrym, ale to co widzę, jest spójne. Zobaczyła mnie. Ruszyłem w ich kierunku, oddalając się od całej rodziny i przyjaciół Johna Darcy'ego.
- Jane... - powiedziałem cicho, stając przed nią. Nie wiedziałem co powiedzieć, było mi źle. - W skali zera do dziesięciu?
- Minus trzy - szepnęła, rzucając mi się na szyję. - Jak dobrze, że tu jesteś - westchnęła z ulgą, ściskając mnie z całych sił. Objąłem ją najszczelniej jak potrafiłem.
- Zawsze - szepnąłem, trzymając ją mocno. Spojrzałem na niego. Kiedy Jane mnie puściła, podał mi rękę.
- Dzięki za telefon - powiedział, patrząc na mnie ciepło, choć wyglądał na przygnębionego.
- Dzięki za wizytówkę - powiedziałem ze szczerą wdzięcznością. Jane patrzyła na nas z niezrozumieniem. - Jane, wiem, że chcesz się schować przed rodziną. Kaplica jest otwarta. Możesz... - nie wiedziałem jak to skończyć. "Pożegnać się"? To potwornie głupie.
- Dziękuję - powiedziała tylko i odeszła, zostawiając nas samych.
- A ja powinienem podziękować tobie, Richard - spojrzałem na niego. - Naprawdę dbasz o swoich pacjentów.
- Tak - zamyślił się i uciekł gdzieś wzrokiem. - Właściwie...
- Nie o wszystkich.
- Nie - przyznał, podnosząc na mnie spojrzenie. - Nie. Dbam o nich, ale dla niej skoczyłbym w ogień.
- Jest moją najlepszą przyjaciółką - powiedziałem. Zawahałem się. Co mogę mu odpowiedzieć? W tych okolicznościach ciężko zażartować czy pogadać o głupotach. - Wiem, że jest wyjątkowa, ale ty chyba nie znasz jej zbyt długo.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanfictionSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...