Staliśmy przed drzwiami frontowymi. W oddali było kilku pacjentów, palących papierosy lub mamroczących do siebie. Tylko to. Palacze albo świry. No i my. On i ja. Patrzył na mnie z czułością bliską tej z najlepszych romansów na świecie. Kusił mnie bez przerwy wszystkim, co chciał mi dać i wszystkim, co miał do zaoferowania. Cały wachlarz jego zalet rozłożył się przede mną przez te wieczory i poranki. Jednak to już koniec. Nie jestem pewna, ale coś w myślach wciąż szepcze imię długowłosego, pasjonującego młodego mężczyzny. Mam nadzieję, że wszystko okaże się jasne. Na razie musimy porozmawiać, poważnie. Nie chcę żegnać się z Richardem, ale nie mogę trzymać ich obu blisko. To wiem na pewno. Tak samo, jak wiem, że ciężko będzie przestać fascynować się moim terapeutą. Jeśli jednak Harry będzie tego wart, zrobię dla niego wszystko.
- Wiesz, że pewnie będę miał dużo pracy w ciągu dnia - zaczął, patrząc na mnie pewnie. Wydawało mi się, jakby w tym momencie ukrywał dużo emocji. Starał się być konkretny, ale wewnątrz było mu źle. Tak jak mi. Też czułam, że dużo tracę.
- Więc? - zapytałam cicho, patrząc w jego, niebieskie dzisiaj, oczy.
- Trzymaj się blisko Harry'ego - przeniósł uparcie wzrok na drzwi, byleby nie patrzeć na mnie. Zacisnął usta w wąską linię.
- Co? - ściągnęłam brwi w zamyśleniu. - Dziwne, że to mówisz.
- Zayn. Nie mogę powiedzieć, żebyś szukała ochrony w Horanie, bo to zagubiony dzieciak. Nie obroni cię. Musisz trzymać się Harry'ego - powiedział szybko, mętnym głosem. Uniosłam brew w zaskoczeniu.
- Dobrze - powiedziałam na wydechu, czując się naprawdę nieswojo.
- Mówię to tylko dlatego, że bardziej o swoje szanse w tym pojedynku, martwię się o twoje bezpieczeństwo. Błagam cię tylko o jedno... - odparł cicho, przenosząc w końcu na mnie spojrzenie.
- Wszystko - szepnęłam mimowolnie.
- Nie całuj go na moich oczach.
*
Wchodziłam po schodach, by dotrzeć do piętra mojego i Harry'ego i dziesiątek innych pacjentów. Byłam na korytarzu i chciałam zapukać do drzwi, ale dobiegł mnie znajomy głos.
- Jane! - odwróciłam się.
- Cześć, Louis - uśmiechnęłam się lekko. Wyglądał tak zwyczajnie. Przyziemnie. Tego mi było trzeba.
- Gdzie byłaś wczoraj? - spojrzał na mnie, nie ukrywając zdziwienia. - Miałem tu wartę cały czas.
- Ja... - poczułam dawkę adrenaliny. Na szczęście szybkie kłamstwa to mój konik. - Na oddziale medycznym. Omijanie posiłków w końcu się wydało.
- Boże, z tobą naprawdę jak z dzieckiem... - jęknął teatralnie. - Mam nadzieję, że zmądrzałaś.
- Ta... kroplówki to nie moja rzecz - stwierdziłam, kiwając lekko głową. - Dużo złego się działo, po prostu. Zawsze tracę apetyt.
- Przykro mi, słyszałem - przyznał, patrząc na mnie współczująco.
- Mm... - mruknęłam niemrawo. Co się mówi w takiej sytuacji? - Wiesz może, czy Harry jest u siebie?
- Nie, nie ma go - wzruszył lekko ramionami.
- Okej, dzięki - skinęłam głową.
- Trzymaj się, Jane - uśmiechnął się pocieszająco. Odwzajemniłam uśmiech i weszłam do "mojego" pokoju, żeby zostawić mały plecak.
![](https://img.wattpad.com/cover/77321412-288-k874015.jpg)
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
Hayran KurguSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...