- Brakuje mi Zayna - powiedziałam, zaskakując sama siebie. Harry spojrzał na mnie niepoważnie, jakbym zwariowała. Tak się poczułam, z drugiej strony.
- Jako kogo? - zaśmiał się ironicznie, unosząc brew. Wiedziałam, że prawdopodobnie tego nie zrozumie.
Siedzieliśmy sami przy stoliku. W drugim kącie kafeterii siedzieli Zayn i Niall. Blondyn rzucał nam czasami niewinne, niezrozumiałe spojrzenie, a Mulat ostentacyjnie wbijał wzrok w ścianę obok. Harry trzymał moje udo na swoim i ogrzewał je dużą dłonią.
- Był dobrym kumplem tutaj. Gdyby nie on, pewnie byśmy się nie poznali - stwierdziłam zgodnie z prawdą. Harry zmarszczył brwi i spiął ramiona.
- Co z tego? - pokręcił głową, patrząc na mnie niebezpiecznie. Wyglądał na wzburzonego. - To chyba nie powód, żeby się z nim bratać.
- Daj spokój... - westchnęłam, przeczesując włosy palcami. - Nie brakuje ci go?
- Przy tobie nie.
- Mm...
Patrzyłam uparcie na Zayna. To dobry chłopak. To nie jego wina. Prawdopodobnie poczuł się źle z tym, że Harry'emu układa się trochę lepiej, a on sam będzie musiał dłużej tu zostać. Bez przyjaciela.
- Nie chcę ryzykować. Nie zbliżaj się do niego - odezwał się po chwili, mój poważny pudel.
- Wiesz co myślę? - spojrzałam na niego, unosząc brew. Harry pokręcił głową, z niepewnym uśmiechem na ustach. - Gdybyśmy wrócili do normalnych relacji, byłoby bezpieczniej, jeśli o mnie chodzi.
- A jakim cudem? - roześmiał się, patrząc na mnie z politowaniem. Był tak irytujący w tym momencie, jak seksowny, a jego dłoń lekko mnie rozpraszała.
- Zayn byłby mniej sfrustrowany. Im gorzej jest między wami, tym mniej ma skrupułów. Czy się mylę?
- Niee... - przeciągnął niepewnie. - Może. Nie wiem, Jane. Nie podoba mi się ten pomysł - położył drugą dłoń na karku i przymknął oczy.
- Wiem, ale to prawda. Wszystko byłoby łagodniejsze. Chociaż spróbuj... - powiedziałam cicho.
- Ja?! - spojrzał na mnie, jakby zakrztusił się wielkim kawałkiem jabłka.
- No... - mruknęłam, wzruszając ramionami. - Ty. Zrób to dla mnie.
- O nie, nie, kochanie... To jest szantaż - starał się nie roześmiać, patrząc na moją proszącą minę. - Nie patrz tak na mnie.
- Pójdziemy tam razem. No przestań... - jęknęłam, widząc determinację w jego oczach. - Chcesz zostawić Nialla samego? Przecież Zayn go wykończy...
- Świetnie. Po prostu świetnie - wyrzucił dłonie w powietrze, by po chwili złożyć je na klatce piersiowej. - A co ja jestem? Matka Teresa?
- Nie. Jesteś lepszy, bo Matka Teresa była kurwą... - mruknęłam, ściągając brwi. - Chociaż zbadajmy teren. Jeśli Zayn okaże się dupkiem po raz setny, odpuszczę. Nie pamiętasz, jak było świetnie zanim zaczęliście ze sobą rywalizować?
- Świetnie to chyba hiperbola. Było nieźle. Co najwyżej - spojrzał na mnie poważnie.
- Jakkolwiek. Chodź - powiedziałam stanowczo, zabierając nogę z jego uda.
- Nie! - zawołał cicho, chwytając za moje udo i ściągając je na siebie. - To znaczy, tak, ale za chwilę.
- Styles... - uśmiechnęłam się z politowaniem, patrząc jak masuje dłońmi wewnętrzną stronę mojego uda.
- Darcy? - zamruczał, przesuwając palce bliżej mojego krocza. Poczułam nagłą zmianę temperatury. Mimowolnie jęknęłam, zbierając nogę.
- Na to będzie czas.
- Och, nie mogę się doczekać, kiedy takie dyskusje będziemy mogli kończyć w łóżku - uśmiechnął się szczerze, a wyraz jego twarzy był absolutnie zmysłowy.
- Mmm... - szepnęłam, przymykając oczy. - Przestań.
Zaśmiałam się cicho, wstając. Wstał zaraz za mną. Niepewnie ruszyłam w stronę stolika, przy którym siedzieli nasi dawni przyjaciele. Harry westchnął marudnie, ale szedł zaraz za mną.
*
Nie wiem co się dzieje. Czuję się słabo. Zayn jest wściekły, znowu. Na mnie? Pewnie na mnie. Patrzę na niego niepewnie. Odwraca wzrok w moją stronę, a ja natychmiast spuszczam mój. Nie chcę, żeby widział jak go obserwuję. Nie wiem jak mógłby zareagować. Westchnął cicho, z dezaprobatą. Tak to odczułem. Nie zapomnę jak profesor Hunt powiedział mi ostatnio, że trzymam się Zayna, bo naprawdę przypomina mi mojego brata. Czy to mogła być prawda? Powiedział, że jeżeli nauczę się obchodzić z Zaynem, nauczę się żyć z moją rodziną i znajomymi. Nie wiedziałem czy jestem na to gotowy. Zayn trochę mnie przerażał. Być może był w jakimś stopniu podobny do Grega.
- Och, cześć! - uśmiechnąłem się lekko, kiedy zobaczyłem Jane i Harry'ego, podchodzących do stolika. Ucieszyłem się. Wszystko było łatwiejsze, kiedy byliśmy to w czwórkę. Bycie z samym Zaynem mnie krępowało. Tak przynajmniej uwaga nie skupiała się na mnie.
- Cześć, Niall - Jane uśmiechnęła się ciepło. Bardzo ją lubiłem. Była szczera i miła. Harry? Nie mam pojęcia. Był lepszy niż Zayn. Nie stresował mnie tak bardzo.
- Hej - Harry uśmiechnął się niezręcznie do mnie. Oboje spojrzeli na Zayna, który wreszcie przeniósł na nich swoje znudzone spojrzenie.
- Co jest? - spytał niepewnie, mrużąc lekko oczy. Jane uśmiechnęła się nieśmiało.
- Możemy się dosiąść? - zapytała naturalnie i uroczo. Nie miałem pojęcia co między nimi zaszło. Zayn nic mi nie mówił, ale oczywiście zauważyłem, że nie trzymamy się razem.
- Jasne - odpowiedziałem natychmiast. Bardzo chciałem, żeby tu zostali. Zayn wzruszył ramionami. Oboje usiedli, choć Harry nie był szczególnie zadowolony.
- To co, poker? - Jane uśmiechnęła się serdecznie, kładąc karty na stole. Zayn spojrzał na nią, ściągając brwi.
- W porządku - próbował udawać niewzruszonego, ale kąciki jego ust lekko drgnęły. Harry odwrócił wzrok.
*
Było jak dawniej. Prawie. Wiedziałam, że nie mogę mieć wszystkiego na raz. Harry'ego partnera i Zayna, jako naszego przyjaciela. Jednak musiałam spróbować. Zayn także potrzebował pomocy. Czułam się za niego odpowiedzialna, bo złe rzeczy działy się z nim, od kiedy tu jestem. Nie wiem jaki był kiedyś, ale w moje pierwsze dni sprawiał wrażenie wyluzowanego, zabawnego gościa. Teraz jest wiecznie zestresowany, zawistny i arogancki. Ale już niedługo. Wszystko wróci do normy, przy odrobinie zaangażowania. Mam nadzieję.
Jest rozdział, mam wolne wreszcie. Teraz trochę prywatnie się zrobi, ale skoro to nasze kółeczko wzajemnej adoracji, mam jakąś dziwną potrzebę podzielić się tym, bo czuję się cholernie samotna w tej Szkocji. Jak pewnie wiadomo, niektóre fakty z życia Jane, są wzięte z autopsji. Rodzinne też. Z moją mamą mam cudowne relacje, a tata nie był nigdy agresywny, ale fakt, nie żyje od siedmiu lat. Zmarł dokładnie w moje trzynaste urodziny. Cały czas nie wierzę, że to się stało. A piszę o tym dzisiaj, bo nie spałam pół nocy. Przyśniło mi się, że żyje, ale jest w śpiączce. Kiedy obudziłam się o trzeciej nad ranem, płakałam do świtu, chcąc, żeby wreszcie się obudził. Dopiero rano poukładałam sobie w głowie, że przecież nie żyje. Nie wiem jak bardzo musiałam być zmęczona czy nienormalna, żeby wierzyć w coś takiego przez ponad trzy godziny. To tyle. Nie musicie nawet komentować tej części. Kocham i trzymajcie się.
![](https://img.wattpad.com/cover/77321412-288-k874015.jpg)
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanfictionSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...