- Nie płacz, proszę.
Usłyszałam. Spojrzałam na Richarda, siedzącego na przeciwko. Obraz był trochę zamglony. Harry wybiegł zaraz za mną, ale nie mogłam opowiadać mu o tym co czułam, bo nie mogłam dzielić się z nim wizjami, które mnie do tego pchały. Gdy zaczęłam, widziałam jak emocjonalnie do tego podchodzi. Nie chciałam zrzucać na nas i tego, co rodzi się między nami, piętna takich wspomnień. A terapia zaczynała się teraz.
- Nie płaczę - mruknęłam przekornie, ocierając kciukiem dolne powieki.
- Dlaczego jest ci źle? - zapytał spokojnie. Wyglądał smutnie i sprawiał, że mi również było jakoś przeraźliwie szaro.
- Bo zrobiłam coś strasznego - szepnęłam słabo, zasłaniając usta dłonią. Spuściłam głowę, czując jak poczucie winy wisi nade mną jak czarna chmura.
- Nie planowałaś tego?
- Nie... - pokręciłam lekko głową, ściągając brwi. - Nie do końca.
Richard powoli wstał i usiadł na kozetce, blisko mojego krzesła. Patrzył na mnie pytająco, nachylając się lekko w moją stronę.
- Chciałam tylko powiedzieć mu co o nim myślę... - zaczęłam niepewnie, wzdychając cicho. - Ale potem, z każdym krokiem rosły we mnie te wszystkie złe emocje. A kiedy go zobaczyłam... - pokręciłam głową, spuszczając ją blisko ud. - Nigdy w życiu nie byłam tak sfrustrowana.
- Frustracja zniknęła? - zapytał cicho.
- Wtedy tak. Przez moment - przyznałam, kiwając głową. - Bardzo chciałam, żeby poczuł się tak jak ja. Kompletnie bezbronny. Oczywiście tak nie było, ale... - westchnęłam głośno, odkładając plecy na oparcie. - Nie mogę pogodzić się z tym, że wtedy nie mogłam nic zrobić. Nie mogę zaakceptować tego, jak bardzo to bolało i jak bardzo się tym nie przejmował. Po prostu mi coś zabrał... patrząc mi prosto w oczy. Uderzył mnie w twarz i wciąż dotykał, i wciąż i wciąż...
- Mm... - z jego ust wyrwał się cichy jęk, spuścił wzrok i zamknął na chwilę oczy.
- Przepraszam, wiem, że nikt nie chce o tym słuchać - szepnęłam, czując zrezygnowanie.
- Przestań. Możesz powiedzieć mi wszystko. Po prostu biorąc pod uwagę to, co do ciebie czuję, jest ciężko. Zwłaszcza, że to my nie znaleźliśmy cię na czas.
- To nie jest wasza wina. Tylko i wyłącznie Zayna, a teraz moja, bo chciałam go zabić.
- Nie zrobiłaś nic złego, teoretycznie. Wiesz, że z Harrym potraktowalibyśmy go gorzej... - powiedział, wyciągając dłoń w moją stronę. Chwyciłam ją niepewnie. Wstałam i usiadłam obok niego.
- Ale to ja się na niego rzuciłam.
- Tak, ale on cię skrzywdził dużo bardziej... - wzruszył ramionami.
- Jakby to było takie proste - prychnęłam lekko.
- To jest proste, Jane. Znalazłaś swój sposób, by zakończyć sprawę. Możesz go wsadzić do więzienia, więc właściwie jest to ulgowe traktowanie - objął mnie ramieniem. - Nie daj sobie wmówić, że zachowałaś się źle. Uległaś tylko instynktom, a on w pełni na to zasłużył.
- Może... - mruknęłam cicho, wpatrując się w przeciwległą ścianę. - Może... Z jednej strony przesadziłam, a z drugiej to za mało.
- Tak. To jest za mało, ale nie potrzebujesz więcej.
- Masz rację, Richard. Boże, czemu zawsze masz rację... - pokręciłam głową, wreszcie na niego spoglądając.
- Też dużo nad tym myślałem, ale ostatecznie zwyczajnie musimy się z tym pogodzić - uśmiechnął się ciepło, patrząc na mnie.
- Nie ma problemu - poczułam dużo światła w sobie i w nim.
*
Wszystko mnie bolało. Całe ciało. Nie wiem jak mogła mi to zrobić. Nie wiem jak potrafiła mnie pobić, prawie na śmierć. Leżę na oddziale medycznym i nie mam siły się podnieść. Nie chcę problemów. Nie chcę niczego. Mógłbym w zasadzie umrzeć, a nikt by się nie przejął. Nawet znaleźli by się ludzie zachwyceni moją śmiercią. Nienawidzę ich. Nienawidzę świata. A najbardziej nienawidzę Harry'ego Stylesa, który wpuścił do naszego życia Jane.
*
Czuję się nienaturalnie. Jane jest na terapii. Nie jestem zazdrosny, że to przed nim wylewa żale. Potrzebowała tego, a on umie z nią rozmawiać. Ja też potrafię, ale chyba nie jestem... dostatecznie dobry. Trochę mi pusto w środku. A więc rzuciła się na tego śmiecia, a będzie cierpieć, jakby pobiła niewinnego. Kobiety są zbyt delikatne. Życie jest dziwne. Nie umiem się odnaleźć, po tym wszystkim co się stało. Zgwałcił ją. Po prostu. Wiem, że chodzi o nią i o to, by było jej dobrze, ale ja nie potrafię zostawić tego za nami. To właśnie chyba jest żal. Coś się stało i się nie odstanie, więc nierozsądnym byłoby mieć jakieś pragnienia w związku z tym. Musi zatem to być żal. Czy to właśnie czuli moi rodzice, kiedy Gemma umarła?
*
- Harry! - pobiegłam, widząc jego sylwetkę, zmierzającą do biblioteki smętnym krokiem. Nie zatrzymał się. Zwolniłam, wchodząc do pomieszczenia chwilę za nim. Obserwowałam jego silne plecy. - Harry?
Nie usłyszałam odpowiedzi, po prostu szedł. Gdy był na końcu sali, zatrzymał się.
- Odejdź, Jane - powiedział cicho, zachrypniętym głosem.
- Co? Dlaczego? - zapytałam, czując strach oblewający mnie od środka. Z jego ust wyrwał się głośny jęk, a zaraz potem szloch. Sparaliżowało mnie. Nie mogłam się ruszyć. Nigdy w życiu nie wyobrażałam sobie mojego Harry'ego, płaczącego.
- Ja... - zaczął, ale nie mógł skończyć. Po prostu płakał. Odzyskałam władzę w mięśniach i minęłam go, stając przed nim. Byłam w szoku. Harry był cały zapłakany, a jego dolna warga trzęsła się lekko. Nigdy nie widziałam tak wiele emocji w jego oczach. I to mnie bolało.
- Co się stało, Harry? - zapytałam cicho, łapiąc go niepewnie za dłoń.
- Moja siostra... - zaszlochał głośno, spuszczając głowę. - Moja siostra nie żyje - zasłonił twarz dłonią. - Chyba ją kochałem.
Ten rozdział jest naprawdę wymęczony. Wiem, że jest nieciekawy, ale nie mam ostatnio pasji do niczego, a w tym do historii. Jutro idę do psychologa, pierwszy raz w życiu, by skończyć moje napływy depresji. Może wtedy będzie lepiej. Póki co, zaczęłam nową historię. Możecie ją znaleźć na moim profilu. "Arystokrata". Jest już prolog. Uważam, że taka krew dobrze mi zrobi i chcę naprawdę stworzyć ciekawą historię. Będę wdzięczna za każdą opinię. Dziękuję za to, że jesteście i kocham.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
Hayran KurguSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...