- Miałem tylko godzinę - powiedział, nie spuszczając ze mnie mokrych oczu.
- Naszą ostatnią? - zapytałam połykając kolejne łzy. Złożyłam ręce na stoliku, chowając w nich twarz.
- Skarbie... - westchnął, spuszczając wzrok. - Kocham cię.
- Nie chcę, żebyś odchodził - jęknęłam, zachłystując się powietrzem. Zayn skończył widzenie, spojrzał na mnie smutno. Nie mogłam dostrzec dokładnie jego wyrazu twarzy. Wszystko było zamglone. Coś powiedział, ale nie słyszałam. Słyszałam tylko jego.
- To mój czas. Nie byłem dobrym człowiekiem - powiedział, wyciągając do mnie rękę. Przyłożył zimną dłoń do mojej twarzy, by wytrzeć łzy. - Kochanie, masz wszystko co trzeba, żeby podbić świat. Masz moje geny.
- Jesteś dobrym człowiekiem - zaszlochałam, ściągając jego dłoń z mojej twarzy. Ściskałam ją mocno. - Ja też jestem słaba. Też popełniam błędy.
- Jesteś bardzo silna i poradzisz sobie lepiej beze mnie - powiedział cicho, po czym zaczął płakać. - Tak bardzo chcę zobaczyć jak układasz sobie życie.
- Więc... - podniosłam głowę, czując jak pragnie opaść z nadmiaru emocji. - Nie odchodź.
- John, musisz już wracać - ktoś powiedział. Spojrzałam na drzwi, stał w nich ratownik pogotowia.
- Nie... - jęknęłam zamykając oczy.
Pracownik podszedł do nas i pomógł tacie wstać.
- Idziemy - powiedział.
Zaczął go prowadzić do wyjścia. Szłam za nimi, czując wszystko na raz. Myślałam, że eksploduję.
Patrzyłam jak wychodzą przez drzwi frontowe i nie mogłam na to patrzeć.
- Nie! - krzyknęłam, chcąc wybiec za nimi. Jakiś pracownik chwycił mnie mocno za ramiona. - Nie!
- Musi pani wrócić do środka - usłyszałam stanowczy ton.
- Nie! - krzyknęłam, wyrywając się. Mogłabym pobić każdego, kto stanąłby mi na drodze. - Nie, to ostatni raz! Ostatnia szansa!
- Skarbie - usłyszałam głos taty, odwracającego się do mnie przed wejściem do karetki. - Kocham cię tak bardzo.
- Nie odchodź - nie wiedziałam już co mówię. Po prostu czułam jak moje ciało drży i musi go zatrzymać. - Jesteś wszystkim!
- Kochanie, musimy się pożegnać - powiedział, a łzy niekontrolowanie płynęły po jego twarzy.
- Nie! Nie umieraj! Po prostu nie umieraj... - jęknęłam, czując, jak ktoś łapie mnie od tyłu. - Nie umieraj, proszę. Czekaj na mnie w domu.
- Skarbie...
- Błagam, nie... - drżałam, próbując zrzucić z siebie tego, kto mnie trzymał. - Zostań!
- John, musimy jechać. Natychmiast - ratownik denerwował się, lekko popychając tatę do wejścia karetki.
- Jestem z tobą, zawsze - powiedział, patrząc na mnie jakby ostatni raz. Nie mogłam tego znieść.
- Nie mogę dać ci odejść... - nic nie widziałam przez łzy. Wyszłam z siebie. Rzucałam się i płakałam na cały głos.
- Nie dawaj - powiedział, siadając w karetce. - Zawsze będę cię kochał. Jestem z ciebie dumny.
- Proszę... - poczułam jak moje kolana się zapadają i upadłabym na ziemię, gdyby nie osoba za mną. Ratownik zamknął drzwi karetki z hukiem. Myślałam, że umieram.
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanfictionSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...