- Louis?
Wbiegłam po schodach i zobaczyłam sylwetkę znajomego, młodego mężczyzny na moim korytarzu. Było już ciemno, po kolacji. Powinniśmy być w swoich pokojach. Louis odwrócił się w moją stronę. Nie był chyba zadowolony z faktu, że mnie widzi. Przynajmniej tak wyglądał.
- Okej, wybacz, Jane, ale musiałem to zrobić... - podniósł ręce w geście obronnym i zbliżył się niepewnie.
- Czyli to prawda? Nakablowałeś na mnie? - zaśmiałam się cicho.
- Nie jesteś wściekła? - zapytał zdziwiony. Uśmiechnął się niepewnie, jakby myślał, że to pułapka.
- Nie, przecież chciałeś dla mnie dobrze - wzruszyłam ramionami, po czym spojrzałam na niego z mocnym błyskiem w oku. - Ale mogłabym być...
- Do czego zmierzasz? - zmarszczył brwi.
- Potrzebuję przysługi.
- Jane... - zrobił krok w tył i wydawało mi się, że chce uciec. - Nie podoba mi się to.
- Wiem, wiem... ale posłuchaj - poprosiłam, ściszając głos. - Mogę się dostać do pokoju pacjenta na tym piętrze? Tylko ty je patrolujesz na tej zmianie.
- Mówiąc "pacjenta" oczywiście masz na myśli Stylesa, tak? - potarł czoło dłonią. - Słuchaj, nie będę kłamać, że jestem za. Co ja powiem innym pracownikom jeśli zauważą?
- Powiem ci, co powiesz - im bardziej mój uśmiech rósł, tym bardziej jego twarz wyrażała niepokój. - Doktor Kimmel powiedziała, że jestem potrzebna Harry'emu w terapii. Jeżeli ktoś się zorientuje, powiesz, że Harry się załamał, a ja słyszałam jego wrzaski przez ścianę, więc postanowiłam wyjść na korytarz. Ty także tu byłeś, otworzyłeś drzwi do jego pokoju, a on powiedział, że może rozmawiać tylko ze mną, więc dałeś nam minutę, czekając pod drzwiami.
- To... to nie brzmi głupio, ale nie jestem szczęśliwy w tym momencie.
- Proszę, Louis. Wiesz, że nic złego się nie stanie.
Stanęłam pod drzwiami obok moich i zapukałam delikatnie. Usłyszałam ciche, zachrypnięte "proszę". Weszłam do pokoju i zamykając za sobą drzwi, wstrzymałam oddech. Leżał na łóżku i jedyne co miał na sobie, to luźne spodnie dresowe. Patrzył w sufit z tymi smukłymi palcami wetkniętymi w związane włosy. Miał tyle tatuaży.
- O co chodzi? - zapytał zdezorientowanym głosem, przymykając oczy. Jeżeli to dostają pracownicy, zaglądający do niego o tej porze... mogę zostać pracownikiem.
- Nie przeszkadzam? - zapytałam cicho, wpatrując się w czarnego motyla. Motyl się poruszył, a chwilę później czułam na sobie parę pięknych, zielonych, niedowierzających oczu, wpatrzonych we mnie.
- Włamałaś się? - uśmiechnął się seksownie, unosząc tylko jeden kącik ust do góry. - Do mnie?
- Nie... - spojrzałam na łóżko. - Zrobisz mi miejsce, czy mam usiąść na tobie?
- Jesteś nieuprzejma. Prośba odrzucona - odparł surowym tonem i rozłożył się na łóżku jeszcze bardziej. - Pozostaje druga opcja.
- Zabawne - podeszłam do samego brzegu łóżka i wzięłam w obie dłonie jego bosą stopę, która także była seksowna, i zaczęłam lekko ją masować.
- Uhhh... - wydał z siebie głośny, gardłowy dźwięk, odchylając głowę do tyłu. Zrobił mi miejsce, żebym usiadła. - Błagam, nie przestawaj.
- Dobrze - odpowiedziałam, siadając na drugim końcu łóżka.
- Mocniej... - wymruczał. Przełknęłam ślinę i zrobiłam to, o co poprosił. Sprawiał wrażenie, jakby był bliski spełnienia.
![](https://img.wattpad.com/cover/77321412-288-k874015.jpg)
CZYTASZ
Demenatrium | Harry Styles
FanfictionSzpital psychiatryczny w północnym Londynie to nieciekawe miejsce. Nie chciała tu być. Nie powinna tu być. Jaki wpływ na sytuację będzie miał fakt, że Niall Horan to lękliwy, zagubiony paranoik, Zayn Malik jest agresywnym, brutalnym, lecz przyjaznym...