VI

2.6K 180 15
                                    

Przebiegając dłonią po włosach, Jauregui przygryzła wargę, powstrzymując się przed utraceniem kontroli i rzucaniem wszystkim, co będzie w pobliżu. Ostatnią rzeczą, której potrzebowała, było wpadnięcie w szał i pozwolenie Camili dodać kolejny punkt do listy 'Rzeczy typowe dla Lauren'. Numerem pierwszym było to, że kogoś zabiła.

Nie mogła uwierzyć, że była tak bezmyślna i pozwoliła komukolwiek go zobaczyć. Zawsze była ostrożny z rzeczami, które robiła. Nigdy nie została przyłapany. Robiła wszystko dobrze i według planu. Nigdy nie zawaliła. Nigdy, aż do dzisiaj i zżerało ją to od środka.

Co jeśli zamiast Camili byłby to policjant przechodzący akurat przez las? Jauregui wolała nawet nie myśleć, co by się z nią stało.

Oczywiście wziąłby winę na siebie, bo właśnie taką osobą była. Nigdy nie pozwoliłaby swoim ludziom wpaść w kłopoty przez coś, co sama zrobiła, ale to już poza tematem.

Jedyne, o czym mogła myśleć, to co miała zrobić z Camilą i co powie reszta, gdy się o niej dowie.

Ciągnąc końce włosów, Jauregui miała zamiar wrócić na górę, do swojego pokoju, gdy jeden z członków grupy ją zauważył.

-Ej, Lauren! - Zayn, głowa gangu (nie to samo co Lauren, ale blisko), zawołał z kanapy, na której siedział z piwem w ręku.

Lauren przeklnęła się w duchu, po czym powoli się cofnęła, aby na niego spojrzeć. Kiwnęła głową na znak, że go słyszała.

-Zrobiłaś to, co miałaś zrobić? - wziął łyka z puszki, ponosząc brew na znak, że oczekuje odpowiedzi. Lauren zatrzymał się, myśląc, czy powinna coś powiedzieć.

-Yeah, zrobiłam wszystko.

Zayn łobuzersko się uśmiechnął.

-Dobra robota, Jauregui - pokiwał głową, widocznie pod wrażeniem.

'Nie będzie taki zadowolony przez długi czas, to pewne' pomyślała Lauren.

-Dupek błagał o życie, kiedy Lauren powaliła go na kolana i przytknęła mu pistolet do skroni. Komiczne gówno - Justin rzucił się na kanapę, kilkadziesiąt centymetrów od Zayn'a.

-Cholernie zabawne - dodała Dinah, z uśmieszkiem. - Myślał, że będzie mógł odejść, bez oddania nam kasy. Kretyn jest tak idiotyczny, że naprawdę pomyślał, że ma szansę przeżyć.

-Szkoda, że Lauren strzeliła mu kulą w łeb - dopowiedziała Normani. Otworzyła piwo, siadając na fotelu.

Lauren z uśmiechem kiwnęła głową. Kochała być chwalona, podczas gdy suknisyn, którego zabiła, nie miał już nic do powiedzenia.

-Praca z nim była przyjemnością - powiedziała, wywołując gromki śmiech u wszystkich wokół.

Sarkazm był ich drugim językiem, zwłaszcza Lauren.

Gdy śmiech ucichł, a wszyscy, oprócz niego, siedli na kanapie, Lauren zadecydował, że to czas, aby powiedzieć im o Camili.

-Um, ludzie?

Wszyscy spojrzeli w górę, skupiając na niej całą swoją uwagę.

-Jest coś, co muszę wam powiedzieć - dziewczyna zacisnęła usta, łapiąc się za kark. Zastanawiała się, jak mogłaby im to przekazać, mówiąc narazie tylko kilka słów, aby wybadać ich reakcję. - Spieprzyłam robotę.

Zayn zmarszczył brwi.

-Co masz na myśli, mówiąc, że spieprzyłaś? Powiedziałaś, że go zabiłaś.

-Bo zabiłam - powiedziała.

-Więc o co chodzi? - wtrąciła się Normani, zdezorientowana jak cała reszta.

Danger "CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz