Przebiegając dłonią po włosach, Jauregui przygryzła wargę, powstrzymując się przed utraceniem kontroli i rzucaniem wszystkim, co będzie w pobliżu. Ostatnią rzeczą, której potrzebowała, było wpadnięcie w szał i pozwolenie Camili dodać kolejny punkt do listy 'Rzeczy typowe dla Lauren'. Numerem pierwszym było to, że kogoś zabiła.
Nie mogła uwierzyć, że była tak bezmyślna i pozwoliła komukolwiek go zobaczyć. Zawsze była ostrożny z rzeczami, które robiła. Nigdy nie została przyłapany. Robiła wszystko dobrze i według planu. Nigdy nie zawaliła. Nigdy, aż do dzisiaj i zżerało ją to od środka.
Co jeśli zamiast Camili byłby to policjant przechodzący akurat przez las? Jauregui wolała nawet nie myśleć, co by się z nią stało.
Oczywiście wziąłby winę na siebie, bo właśnie taką osobą była. Nigdy nie pozwoliłaby swoim ludziom wpaść w kłopoty przez coś, co sama zrobiła, ale to już poza tematem.
Jedyne, o czym mogła myśleć, to co miała zrobić z Camilą i co powie reszta, gdy się o niej dowie.
Ciągnąc końce włosów, Jauregui miała zamiar wrócić na górę, do swojego pokoju, gdy jeden z członków grupy ją zauważył.
-Ej, Lauren! - Zayn, głowa gangu (nie to samo co Lauren, ale blisko), zawołał z kanapy, na której siedział z piwem w ręku.
Lauren przeklnęła się w duchu, po czym powoli się cofnęła, aby na niego spojrzeć. Kiwnęła głową na znak, że go słyszała.
-Zrobiłaś to, co miałaś zrobić? - wziął łyka z puszki, ponosząc brew na znak, że oczekuje odpowiedzi. Lauren zatrzymał się, myśląc, czy powinna coś powiedzieć.
-Yeah, zrobiłam wszystko.
Zayn łobuzersko się uśmiechnął.
-Dobra robota, Jauregui - pokiwał głową, widocznie pod wrażeniem.
'Nie będzie taki zadowolony przez długi czas, to pewne' pomyślała Lauren.
-Dupek błagał o życie, kiedy Lauren powaliła go na kolana i przytknęła mu pistolet do skroni. Komiczne gówno - Justin rzucił się na kanapę, kilkadziesiąt centymetrów od Zayn'a.
-Cholernie zabawne - dodała Dinah, z uśmieszkiem. - Myślał, że będzie mógł odejść, bez oddania nam kasy. Kretyn jest tak idiotyczny, że naprawdę pomyślał, że ma szansę przeżyć.
-Szkoda, że Lauren strzeliła mu kulą w łeb - dopowiedziała Normani. Otworzyła piwo, siadając na fotelu.
Lauren z uśmiechem kiwnęła głową. Kochała być chwalona, podczas gdy suknisyn, którego zabiła, nie miał już nic do powiedzenia.
-Praca z nim była przyjemnością - powiedziała, wywołując gromki śmiech u wszystkich wokół.
Sarkazm był ich drugim językiem, zwłaszcza Lauren.
Gdy śmiech ucichł, a wszyscy, oprócz niego, siedli na kanapie, Lauren zadecydował, że to czas, aby powiedzieć im o Camili.
-Um, ludzie?
Wszyscy spojrzeli w górę, skupiając na niej całą swoją uwagę.
-Jest coś, co muszę wam powiedzieć - dziewczyna zacisnęła usta, łapiąc się za kark. Zastanawiała się, jak mogłaby im to przekazać, mówiąc narazie tylko kilka słów, aby wybadać ich reakcję. - Spieprzyłam robotę.
Zayn zmarszczył brwi.
-Co masz na myśli, mówiąc, że spieprzyłaś? Powiedziałaś, że go zabiłaś.
-Bo zabiłam - powiedziała.
-Więc o co chodzi? - wtrąciła się Normani, zdezorientowana jak cała reszta.
CZYTASZ
Danger "Camren
FanfictionPostanowiłam, że przerobię znane wszystkim, kultowe opowiadanie "Danger" wersję Camren. Jak wszystkie wiemy, polski wattpad jest ubogi w opowiadania Lauren & Camila, więc chcę to zmienić. Mam nadzieję, że spodoba:)