XIX

2.6K 173 9
                                    

Cześć dzidzie
Ciesze się,że jesteście tutaj i czytacie to 🐒
Możecie w każdej chwili do mnie napisać 👌

Kolejny rozdział
Miłego czytania 😚

Lauren's POV
- Jauregui, wstawaj! - usłyszałam czyjś krzyk, ale byłam za bardzo zakopana pod kołdrą i poduszkami, żeby rozpoznać kto to. Wiedziałam tylko, że ktokolwiek to był, będzie rozczarowany, bo byłam zmęczony jak cholera.
- Spierdalaj. - wymamrotałam, zdecydowanie nie w humorze.
Jednak ktokolwiek to był, nie zrozumiał.
- Okej, sama mnie do tego zmuszasz. - powiedział, a po chwili i głos zniknął, zostawiając mnie w spokoju. Niestety nie potrwał on długo, bo chwilę później poczułam na sobie lodowatą wodę.
- Kurwa mać! - podniosłam się, wycierając twarz. Podniosłam wzrok i zobaczyłem Zayn'a. - Kurwa, o co chodzi? - warknęłam.
- O mój Boże! - pisnęła Keana, również siadając, opatulając się kołdrą, żeby przykryć piersi. – O co ci chodzi, Zayn?! - zawołała piskliwym głosem.
Przysięgam, jeśli nie byłabym tak zmęczona i zirytowana, przywaliłabym mu prosto w twarz. Gnojek ma szczęście, że jestem nago i nie mam nastroju do bójki.
- Powiedziałem, żebyś wstała Jauregui, ale mnie nie posłuchałaś. - wzruszył ramionami, trzymając w ręku puste wiadro.
- Jezu, chłopie! Jestem kurewsko zmęczona. - gwałtownie przebiegłam palcami po swoich włosach, po czym potarłam twarz. - Prawie wcale nie spałam.
- A czyja to wina? - spytał, ale nie dał mi nawet szansy odpowiedzieć, bo znów zaczął mówić. - Twoja - pokazał na mnie palcem. - To nie moja wina, że postanowiłaś spędzić cały dzień zabawiając się z tą dziewczyną, jakkolwiek ma na imię, a potem przyszłaś się z nią pieprzyć. - machnął ręką w kierunku Keany.
- Ciągle się prujesz o to gówno? - jęknęłam, masując skronie. - Serio, to nie jest jakaś wielka sprawa. Pogódź się z tym. - warknęłam.
- Jaka dziewczyna? - Keana spojrzała na mnie, potem na Zayna, po czym znów na mnie.
Wywróciłam oczami, w duchu przeklinając Zayna'a. Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym przysięgam-że-cię-za-to-zabiję.
On tylko wzruszył ramionami.
- Nie ważne, ubierz się i idź. Nie chcę, żebyś musiała siedzieć po godzinach. Mamy dzisiaj trochę do załatwienia. - spojrzał na mnie, po czym wyszedł z pokoju.
- O czym on mówił? - spytała Keana, gdy tylko opuścił pomieszczenie.
Wstałam, zakładając na siebie majtki i stanik.
- O niczym. - chwyciłam swoje ubrania, gotowa do wyjścia.
- Kłamiesz. - syknęła przez zaciśnięte zęby.
- I co z tego? - warknęłam, odwracając się w jej kierunku. - To nie twój pieprzony interes! - syknęłam, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam.
Zaszłam do swojego pokoju, gdzie wybrałam ciuchy, a następnie wszeszłam do łazienki.
Po wzięciu prysznica i wykonaniu wszystkich porannych czynności, opuściłam pokój i zbiegłam po schodach. Biorąc swoje klucze z haczyka, bez słowa wyszłam i skierowałam się w stronę samochodu.
Kiedy już siedziałam w środku, odpaliłam go i ruszyłam do szkoły. Już miałam wyjeżdżać przez przednie wejście, gdy telefon zawibrował mi w kieszeni. Wyciągając go, przesunęłam palcem po ekranie, aby go odblokować.
Od:Zayn
Nie zapomnij. Dzisiaj. Po szkole. Spotkanie.
Wystukałam krótką odpowiedz, mówiąc, że tam będę, po czym schowałam komórkę do kieszeni i wjechałam na szkolny parking.
Gdy zaparkowałam na swoim stałym miejscu, wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Zablokowując je, ruszyłam w kierunku szkoły, ignorując spojrzenia i szepty wokół siebie, chcąc, żeby ten dzień się już skończył.
Po kilku minutach chodzenia, zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli biec do klas, nie chcąc się spóźnić. Wywróciłam oczami. Cipy.
Kilka innych dzieciaków opierało się o swoje szafki i ze sobą rozmawiało, celowo chcąc się spóźnić. Cicho się zaśmiałam. Amatorzy.
Kiedy miałam zamiar skręcić w boczny korytarz, zauważyłam długie, brązowe włosy, należące do nikogo innego jak Camili Cabello.
Zobaczyłam, jak przytula jakąś dziewczynę na pożegnanie, po czym obie poszły w swoje strony. Podniosłam brew, przyswajając to wszystko. Kimkolwiek była ta dziewczyna obok Camili, była cholernie seksowna.
Zdecydowanie bym ją przeleciała.
Zauważając, że Camila idzie w stronę korytarza, na którym się znajdowałam, łobuzersko się uśmiechnęłam, po czym schowałam za rogiem, czekając aż obok mnie przejdzie.
Gdy już miała skręcić w korytarze naprzeciw, chwyciłam ją, pociągając w swoją stronę, po czym popchnęłam na ścianę.
- Tęskniłaś? - łobuzersko się uśmiechnęłam.
Camila's POV
- Co ty tu robisz, Lauren? - syknęłam, rozglądając się wokół na wypadek, gdyby ktoś przechodził obok. Ostatnim, czego potrzebowałam były kłopoty z dyrektorem, bo nie było mnie w klasie.
- Wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - łobuzerski uśmiech na jej ustach zrobił się jeszcze większy, gdy spojrzała na mnie tymi dużymi, zielonymi, intrygującymi oczami. Były takie niesamowite... Naprawdę musi, przestać to robić.
- A powinnam za tobą tęsknić? - przestałam gorączkowo spoglądać we wszystkie strony, pozwalając swoim oczom spotkać jej.
- Ałć, skarbie! - Lauren przycisnęła dłoń do swojej klatki piersiowej. - To bolało. - sztucznie wydęła swoją dolną wargę, chcąc wyglądać na smutną, ale oboje wiedziałyśmy, że była to całkowita bzdura.
Wywróciłam oczami.
- Tak, tak, jestem pewna, że tak było.
- Ktoś ci włożył kij w dupę? - dziewczyna podniosła brew i cicho się zaśmiała.
Wypuściłam powietrze z płuc.
- Jestem zirytowana i nie spałam zbyt długo w nocy, za co mogę podziękować tobie. - warknęłam, krzyżując ręce na piersi.
Wzruszyła ramionami.
- To tak jak ja, ale nie widzisz mnie narzekającej. - zadrwiła, po czym pochyliła się i przysuęła usta do mojego ucha. - Poza tym, nie udawaj, że ci się nie podobało. - jej oddech połaskotał mnie w skórę.
- Co mi się podobało? - przełknęłam ślinę, przygryzając wargę i czując na sobie jej wzrok.
- To, co wydarzyło się zeszłej nocy. - szepnęła, delikatnie całując moje ucho, po czym odsunęła swoją głowę i wpatrywała się w moje oczy z figlarnym uśmieszkiem na ustach.
Przygryzłam wnętrze policzka, czując jak mój żołądek wywija fikołki. Skłamałabym, mówiąc, że mi się nie podobało, ale nie ma mowy, żebym dała jej tą satysfakcję.
- Cokolwiek pomoże ci spać w nocy, Jauregui. - skierowałam się w swoją stronę, wyrywając z jej uścisku.
Laurem chwyciła mnie za przedramię i przyciągnęła z powrotem.
- Myślisz, że w to uwierzę? - spojrzała na mnie z rozbawieniem w oczach.
- Tak. - przytaknęłam. - Tak myślę. - zerknęłam na nią, po czym przeniosłam wzrok na jej dłoń na mojej ręce. - Więc, jeśli nie masz nic przeciwko, muszę iść do klasy.
Zignorowała mnie.
- Nie podobał ci się sposób w jaki... – przerwała. - Całowałam twoją szyję? - oblizała usta, po czym trąciła nosem moją szyję i zanim zdążyłam ją powstrzymać, zaczęła ją przygryzać, ssać i lizać.
Powstrzymałam jęk i chrząknęłam, przyciskając dłonie do jej klatki piersiowej.
- N-nie. - udało mi się ją odepchnąć.
Kontynuowała ignorowanie mnie, ponownie się przybliżając.
- Ani to, jak mój język ocierał się o twój? - przygryzła dolną wargę.
Moje źrenice się rozszerzyły, wiedząc co się teraz stanie, ale zanim miałam okazję poskładać do kupy to co się działo, Lauren chwyciła mnie za tył głowy i łapczywie wpiła się w moje usta. Czubkiem języka przejechała pomiędzy moimi wargami, chcąc dostać się do środka, ale trzymałam je zamknięte. Gdy to zauważyła, wolną ręką zjechała na moje pośladki i lekko je ścisnęła, sprawiając że gwałtownie zaczerpnęłam powietrza. Wykorzystując okazję, wślizgnęła swój język do moich ust i przejechała nim po moim.
Jęknęłam, odwzajemniając pieszczotę, po czym odwróciłam głowę, przerywając pocałunek. Ciężko oddychając, przygryzłam dolną wargę.
Jezus! Ta dziewczyna wie, jak działać szybko.
Gwałtownie się od niej odsunęłam.
- O co ci chodzi, Lauren? - warknęłam, wycierając usta.
Rozbawiona na mnie spojrzała.
- Tylko udowadniam swoją rację, skarbie. Podobało ci się i nie byłabym zaskoczona, jeśli chciałabyś to kontynuować. - poprawiła kołnierzyk swojej skórzanej kurtki. - Ale mam lekcje, więc jeśli chcesz, to możemy pojechać do mnie albo jeśli lubisz perwersję, możemy to zrobić na tyłach mojego samochodu. - łobuzersko się uśmiechnęła.
Spojrzałam na nią z obrzydzeniem.
- Na kogo ja ci wyglądam? Na dziwkę?
Wzruszyła ramionami.
- Skąd mam wiedzieć, co robisz w wolnym czasie? - włożyła ręce do kieszeni spodni, pozwalając swoim kciukom wystawać.
Opadła mi szczęka. Kim ona do cholery myśli, że jest?
Nikt tak do mnie nie mówi. Nie obchodzi mnie czy jest Prezydentem Stanów Zjednoczonych czy Johnny'm Deppem.
Jestem człowiekiem tak, jak wszyscy inni na tym pieprzonym świecie.
- Zatrzymaj się na sekundę, Jauregui! - zmrużyłam oczy, podchodząc do niej. - Mogłyśmy się razem trochę pobawić, ale nigdy nie wykroczyło to poza całowanie, więc możesz zabrać swoje wielkie ego, wredne i obrzydliwe komentarze oraz bipolarną psychikę gdzie indziej, bo nie jestem w nastroju na ciebie i twoje gierki. Mogę być wieloma rzeczami, ale na pewno nie jestem dziwką! - warknęłam, przyciskając wskazujący palec do jej klatki piersiowej. - Rozumiemy się? - podniosłam brew, przechylając głowę na bok.
Stała tam oszołomiona.
Spojrzałam na nią jeszcze raz, po czym zadrwiłam i pokręciłam głową.
- Remis Jauregui! - pokazałam w jej stronę dwa palce jako pożegnanie, po czym się odwróciłam i odeszłam.
Tak się dzieje, kiedy zadzierasz z Karlą Camilą Cabello.

Danger "CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz