XXX

2.4K 153 4
                                    

Lauren's POV

Po wzięciu prysznica czułam się dużo bardziej odświeżonya.
Naturalnie, pocałunki Camili ukoiły moje nerwy, ale gorąca woda spływająca po moich mięśniach jeszcze bardziej to polepszyła.
Owijając ręcznik wokół ciała wyszłam z łazienki i ostrożnie podeszłam do szafy, próbując nie obudzić Camili.
Kiedy już mi się to udało, otworzyłam ją, wyciągnęm dresy i koszulkę podobne do tych, które dałam dziewczynie, po czym upuściłam ręcznik na podłogę i się ubrałam.
Przebiegając palcami po włosach, po raz ostatni zerknęłam na Camilę, a następnie wyszłam z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam wszystkich, łącznie z Zaynem, siedzących na kanapie. Westchnęłam. To będzie ciekawe...
Oblizałam usta.
-Hej - przygryzłam wargę, zastanawiając się jak zareaguję, ale otaczała mnie jedynie cisza, którą przerwał Zayn.
-Jak się trzymasz? - spojrzał mi w oczy, a ja zobaczyłam w jego szczerość.
Wzruszyłam ramionami.
-Raczej dobrze - siadłam na foltelu, przejeżdżając po wszystkich wzrokiem.
-Jak ona się czuje? - spytał kilka sekund później. Zaalarmowana podniosłam głowę.
-Normani powiedziała nam co się stało - odchrząknął, wiercąc się na krześle.
Kiwnęłam głową, zerkając na Normani, żeby się upewnić. Posłała mi spojrzenie mówiące, że tak było, więc przeniosłam wzrok spowrotem na Zayn'a.
-Jest trochę roztrzęsiona, ale nie jest tak źle... - urwałam, przypominając sobie jej płacz w łazience. - Mogłoby być lepiej - oparłam się o tył fotela.
Pokiwał głową.
-Przepraszam
Zmarszyłam brwi.
-Za co? Nie zrobiłeś nic...
-Zrobiłem - potrząsnął głową. - Byłem dla ciebie dosyć oschły, zwłaszcza jeśli chodzi o dziewczynę, która zapewne jest teraz w twoim pokoju. Nie zdawałem sobie sprawy ile dla ciebie znaczy, ale dzisiejszy wieczór otworzył mi oczy.
Zaczęłam się wiercić. Nigdy nie przepadałam za mówieniem o uczuciach, więc jedynie ponownie pokiwałam głową.
-Słyszałem co jej zrobili... - Zayn potrząsnął głową. - Powinnaś do nas zadzwonić. Bylibyśmy tam w sekundę i upewnilibyśmy się, że za wszystko zapłaci.
Nie mogłam powstrzymać delikatnego uśmiechu. Kiedy chodziło o mnie i ludzi, na których mi zależy, chłopaki naprawdę się przejmowali.
-Dzięki, wiem o tym, ale myślałam, że mam wszystko pod kontrolą... Miałam wszystko pod kontrolą, kiedy Camila powstrzymała mnie przed zabiciem tej szmaty - zaczęłam się denerwować.
Powinnam ją zignorować i po prostu ją zabić, ale nie byłam w stanie skrzywdzić jej jeszcze bardziej.
-Czemu to zrobiła? - Zayn spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Kiedy Normani powiedziała, że pozwoliłaś jej żyć, nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Od kiedy nie zabijasz swoich ofiar?
-Od kiedy Camila weszła do mojego życia - i to było w stu procentach szczere.
Zayn zacisnął usta w cienką linię, myśląc nad moimi słowami.
-Jest jeszcze na nogach? Chciałbym ją poznać.
-Nie, zasnęła - odwróciłam wzrok. Czułam się, jakbym rozmawiała ze swoim ojcem.
-Cóż, kiedy się jutro obudzi, chciałbym ją poznać. Zakładam, że będziesz spędzała z nią więcej czasu? - wpatrywał się we mnie.
Łobuzersko się uśmiechnęłam.
-Nie, przeszłam przez to wszystko, żeby jutro wywalić ją na bruk - zwalczyłam chęć wywrócenia oczami, a sarkazm przesiąknął każde moje słowo.
-To nie byłby pierwszy raz - odpowiedział, na co momentalnie zamarłam i zwężyłam oczy.
-Co to miało znaczyć? - warknęłam.
Wzruszył ramionami.
-To, co powiedziałem.
Już miałam coś powiedzieć, kiedy mi przerwano.
-Jest seksowna? - odwróciłam się i zobaczyłam Justina wpatrującego się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
Cicho się zaśmiałam. Tylko Justin potrafi żartować podczas niezręcznych sytuacji.
-Co to za pytanie?
-Normalne - wzruszył ramionami. - Moja dziewczyna nie może umawiać się z brzydką dziewczyną, prawda? - podniósł brew.
Zaśmiałam się.
-Pewnie nie.
Jego śmiech zmieszał się z moim.
-Więc odpowiedz.
Kiedy już miałam coś powiedzieć, ktoś wszedł mi w słowo.
-Kto jest seksowny? - odwróciłam się i zobaczyłem Keanę wchodzącą do salonu.
Nikt nic nie mówił, a ona stała tam w czerwonych butach pasujących do szminki. Przenosząc ciężar ciała na jedną nogę, położyła dłoń na biodrze.
-Więc? - przejechała wzrokiem po nas wszystkich, po czym zatrzymała go na mnie.
-Nikt - warknęłam, pokazując jej, że to nie jej sprawa.
Zakpiła, zarzucając włosy za ramię.
-Jestem częścią grupy, mam prawo wiedzieć o kim mówicie...
-Jeśli nie chodzi o ciebie, to nie masz - syknęłam. - A nawet, jeśli tyczyłoby się to ciebie - łobuzersko się uśmiechnęłam. - I tak nic ci nie powiemy - posłałam jej sztuczny uśmiech. - Więc spadaj.
Wydęła usta.
-Nie mów do mnie w ten sposób.
-Będę do ciebie mówiła jak mi się podoba, suko - syknęłam zimnym tonem. Dziewczyna rozejrzała się wokół szukając kogoś, kto ją wesprze, ale Zayn i reszta byli cicho. Wiedzieli, że nie powinni się wplątywać, bo w przypadku Keany działa jedynie zasada 'wszyscy przeciwko suce'.
Zakpiła z niedowierzaniem.
-Bardzo miło ludzie. Jak zawsze bronicie jej dupy - potrząsnęła głową.
-Przyzwyczajaj się Keana i lepiej tak do nich nie mów - chłodno patrzyłam jej w oczy, pokazując, że nie miałabym problemu ze skrzywdzeniem jej.
Mogłabym wywalić ją na bruk i dobrze o tym wiedziała, ale mimo to lubiła grać w swoje małe gierki.
-Oh, czyżby? - podniosła brew.
Kiedy przytaknęłam, zaśmiała się.
-W takim razie pewnie nie będziecie potrzebowali tego, po co mnie wysłaliście - uśmiechnęła się łobuzersko.
Na mojej twarzy pojawiło się niezrozumienie.
-O czym ty mówisz?
-Zayn wie, co mam na myśli, prawda? - zatrzepotała rzęsami w jego kierunku.
Chwilę nad tym myślał, po czym zrozumiał.
-Masz przesyłkę?
-Mam i wiesz co? - urwała, czekając na naszą odpowiedź, ale wiedziała, że nic nie powiemy, więc kontynuowała. - Nie dam wam jej.
-Co do kurwy nędzy ma znaczyć, że jej nam nie dajesz? - Zayn gwałtownie wstał, a jego dłonie zwinęły się w pięści.
Wzruszyła ramionami.
-Dokładnie to, co powiedziałam. Nie. Dam. Jej. Wam. Możecie podziękować za to swoj koleżance - uśmiechnęła się. - Kiedy wyrosną wam jaja, możecie przyjść pogadać, ale do tego czasu nic nie dostaniecie. Do zobaczenia, kochani - pomachała ręką, po czym się odwróciła i weszła po schodach.
-O co do kurwy nędzy chodziło? - spytałam.
-Spierdoliłaś, o to chodzi! - warknął zirytowany Zayn.
-Co ja do cholery zrobiłam? - wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Nie mogłaś się zamknąć i teraz nie da mi tego, czego potrzebuję!
-A co to jest?
-Wysłałem ją do odwalenia roboty, kiedy ciebie i Normani nie było. Oprócz twoich prywatnych problemów, mamy też inne rzeczy do zrobienia, więc wysłałem ją po coś, co można dostać tylko z jej mozliwościami.
Pokiwałam głową, dając znak, żeby kontynuował.
-Teraz to ma, ale nam nie da, bo byłaś na tyle głupia, żeby dostać się na jej czarną listę - pokręcił głową, wracając myślami do wydarzeń sprzed kilku minut. - Musisz to naprawić.
-Co?
-Słyszałaś mnie. Napraw to. Nie mam na to czasu, Jauregui. Do jutra musimy załatwić kilka spraw, a jeśli nie dostaniemy tej wysyłki, jesteśmy skończeni. Zaczęłaś gadać, wkurzyłaś ją, teraz do odkręć.
Mentalnie warknęłam.
-Pierdolenie - warknęłam.
-Czyżby? Miejmy nadzieję, że nauczyłaś się kiedy być dupkiem, a kiedy nie. Teraz idź - zarządził i zwalczyłam chęć odpyskowania, bo miał rację. Potrzebowaliśmy tej przesyłki.
Wstając, wyszłamm z pomieszczenia i weszłam po schodach. Podeszłam do jej drzwi, otworzyłam je i weszłam do środka.
-Keana?
Zero odpowiedzi.
Westchnęłam.
-Keana, jesteś tu? - kiedy nie otrzymałam odpowiedzi, zaczęłam się denerwować. - Pieprzyć to - warknęłam i się odwróciłam, kiedy usłyszałam znajomy głos.
-Czego chcesz, Jauregui? - warknęła, wychodząc z łazienki w samym szlafroku. Przygryzłam wargę, próbując uspokoić swoje hormony.
-Chcę przesyłki.
-Za późno - wzruszyła ramionami.
-Za póżno? - sarkastycznie się zaśmiałam. - Chyba nie rozumiesz...
-Oh, rozumiem i ci go nie dam - skrzyżowała ręce, podnosząc podbródek jak suka, którą jest.
-Bo? - warknęłm.
-Bo nie chcę, a poza tym jesteś suką - zadrwiła, ciskając we mnie piorunami z oczu.
-Nie mam czasu na twoje pierdolenie, Keana, więc daj mi tą cholerną przesyłkę i dam ci spokój - fuknęłam, chcąc już stąd wyjść i sprawdzić co u Camili.
Pokręciła głową.
-Nie wydaje mi się.
Starczy tego. Czując, jak kończy mi się cierpliwość, chwyciłam ją za ramiona i popchnęłam na ścianę, trzymając twarz centymetry od jej.
Syknęła z nagłego bólu, przygryzając wargę.
-Co do cholery?! - warknęła.
-Daj mi tą przesyłkę Keana - zagroziłam z ciemnymi oczami.
Pokręciła glową.
-Nie.
Chwytając ją jeszcze mocniej, zbliżyłam się do jej twarzy.
-Daj mi przesyłkę, Keana.
-Nie.
-Świetnie - puściłam ją, odwróciłam się i zaczęłam przeszukiwać jej pokój. - Sam ją znajdę - zaczęłam rzucać wszystkim po drodze.
-Nie dasz rady tego znaleźć. Myślisz, że byłam na tyle głupia, żeby schować to w swoim pokoju? - spytała. - Nie wydaje mi się.
Warknąłem, puszczając rzeczy trzymane w rękach i się do niej odwróciłam.
-Po prostu mi to daj, Keana!
Łobuzersko się uśmiechnęła.
-Wiesz, wyglądasz cholernie seksownie kiedy się złościsz - przygryzła wargę, przelatując po mnie wzrokiem.
Zakpiłam, potrząsając głową.
-Jesteś bipolarną suką - warknęłam.
Keana nieznacznie się uśmiechnęła, po czym uwodzicielsko oblizała usta, obchodząc mnie wokół.
-Chcesz przesyłkę? - spytała.
Wywróciłam oczami.
-To chyba oczywiste, Keana.
-Więc lepiej daj mi dobry powód - zatrzymała się tuż przede mną.
Podniosłam brew.
-I jak mam to niby zrobić?
Figlarnie się uśmiechnęła, przybliżając się na tyle, że poczułam jej oddech na ustach.
-Pokaż mi jak bardzo chcesz tej przesyłki - jej palce przejechały od moich piersi do podbrzusza, zatrzymując się tuż przed dresami. - A może rozważę oddanie ci jej.
Oblizałam usta, pochylając się nad nią.
-A jeśli tego nie zrobię?
-Nigdy jej nie dostaniesz - przycisnęła usta do skóry tuż przy moim uchu, bawiąc się sznurkami dresów. - Co ty na to Jauregui?
Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech, po czym je otworzyłam, odsuwając się od niej.
Zmarszczyła brwi.
Odwracając się, odeszłam. Podchodząc do drzwi, chwyciłam za klamkę i zerknęłam za siebie, gdzie zobaczyłem Keanę wpatrującą się we mnie z zaciekawieniem. Zamknęłam drzwi, a na jej ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek.
-Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz.

Danger "CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz