LVIII

1.8K 116 5
                                    


Lauren's POV

- Co ty masz kurwa na myśli mówiąc "Ruby"? Co ona do diabła ma z tym wspólnego? - Zayn spojrzał na mnie z niedowierzaniem, zmieszany dlaczego przywiozłam go tutaj. - A co z Camilą człowieku? A obiad...
- Nie ma Camili, Zayn... - splunęłam. - Zapomnij o tym jebanym obiedzie i złóż to gówno do kupy.
Przecież my dzisiaj na Ruby... - rozpięłam kilka guzików mojej koszuli ukazując tym samym mój biały podkoszulek.
- Zaraz, zaraz, zaraz... - Zayn potrząsnął głową próbując zrozumieć to, co właśnie mu powiedziałam.
- Uspokój się bro i powiedz mi co do cholery się teraz dzieje. Myślałem,że czekamy na odpowiedni moment zanim coś zrobimy. - przechylił głowę na bok. - Co ma oznaczać,że "nie ma Camili"?
Pokręciłam głową.
- Czekaliśmy wystarczająco długo. Jak długo jeszcze będziemy musieli czekać za nim za to zapłaci? - syknęłam, a zdenerwowanie coraz bardziej się we mnie nasilało. - Kurwa umrze dziś wieczorem.

- Musisz odpocząć, Lauren. Przestań myśleć dupą i zacznij używać głowy. Tyle mogę teraz powiedzieć, patrząc na to jak się zachowujesz...
- Jak się zachowuje, jak Zayn? - dostał w twarz - moja szczęka zamknęła się,a moje oczy przyćmił mrok. - Huh? I jak moje zachowanie? - powtórzyłam. Śmierć migła mi przed oczami, nagła chęć uderzenia go w twarz wyprzedziła mnie.

- Odpierdol się od mojej twarzy, Jauregui. - splunął, trzymając ręce na moich ramionach. Popchnął mnie do tyłu. - Albo będziesz tego żałowała.

- Nie dotykaj mnie. - warknęłam, uwalniając się z jego uścisku i spoglądając na niego wrogo. - Przypierdolę Ci w szczękę tyle razy ile będę chciała. - parsknęłam z niesmakiem. - Żałosne gówno, którego zamierzam żałować. - Obydwoje wiemy,że powalę cię na kolana w ciągu sekund.

Zayn nie odzywał się,ale patrzył na mnie długo, ciężkim wzrokiem, ostrym jak noże.

- Coś się stało tej nocy, prawda?

- O czym ty kurwa mówisz? - zagrzmiałam, gniewnie pocierając szyję. Napięcie rosło,a jedyne co chciałemam zrobić w tym momencie to rozsadzić to wszystko, zaczynając od głowy Ruby.

Jego ciało rozluźniło się, wściekłość we mnie słabła.

- Jesteś na krawędzi, twój czas również i wyglądasz jakbyś chciała kogoś zabić.

- Sherlock, cholera, nie wiem czy zauważyłeś, ale wcześniej i później wspomniałem imię Ruby. - parsknęłam z irytacją.

- Próbujesz zacząć ze mną tą kłótnię, tylko po to by dać ujście twojej złości,a pytanie jest takie dlaczego na Boga, chcesz iść po Ruby dzisiaj. Ze wszystkich pieprzonych nocy wybrałaś właśnie tą. - wyprostował się wkładając ręce do swoich jeans'ów. - Nie jesteśmy na to kurwa gotowi, zrozum.

- Co masz na myśli mówiąc,że nie jesteśmy kurwa gotowi? - warknęłam, wypowiadając każde słowo powoli i dokładnie.

- Nie możesz po prostu wziąć się z powietrza i oczekiwać,że rzucimy wszystko, tylko dlatego,że chcesz nas na kogoś nasłać. Musisz to najpierw zaplanować...

- Właśnie to zrobiliśmy - syknęłam.

- Ale sprawa Parker'a nadal jest nie rozwiązana i nie ustaliliśmy jeszcze innej daty. - odpowiedział Zayn.

- To są kurwa jakieś bzdury. - splunęłam wyraźnie podirytowany wszystkim i jedyną osobę, która mogłaby mnie teraz uspokoić , nie mogę zobaczyć.

Wszystko się zjebało.

Zayn patrzył na mnie, mrużąc oczy.

- Skąd taka nagła zmiana nastroju, Jauregui? Cały dzień wydawałaś się być naprawdę w porządku,a teraz jesteś całkowicie rozpieprzona.

Danger "CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz