XLVI

1.7K 140 5
                                    

Camila's POV

- Jeremy.. - zaczęła Clara ale on szybko jej przerwał.

- Czy nie powiedziałem ci, że w tym domu nie jesteś mile widziana? - wpatrywał się w Lauren z takim wstrętem, że poczułam jak łamie mi się serce.

Laurem nie mówiła nic, tylko wpatrywała się w swojego ojca będąc w kompletnym szoku.

- Tato..- wymamrotał Jaxon, czując napięcie które zaczęło między nami narastać.

Jeremy jednak zdawał się ignorować nas wszystkich.

- Co ty sobie wyobrażasz, będąc w tym domu?

Lauren oblizała usta.

- Odwiedzam swoją rodzinę, a co myślałeś?

- Rodzinę? - Jeremy wybuchnął śmiechem. - Jaką rodzinę? - rozejrzał się dookoła - Nie widzę nigdzie tutaj twojej rodziny. Potrząsnął głową i skrzywił się. - Z tego co pamiętam, dla nas jesteś nikim.

- Jeremy! - krzyknęła Clara, a jej głos stał się srogi. - Nie waż się przedstawiać nas w taki sposób. To jest moja córka, NASZA córka!

- Nie dla mnie! Odkąd stała się bandytką, cały mój szacunek do niej uleciał! - Jeremy krzyczał. - A śmierć twojej siostry była ostatnim takim twoim wyczynem - wytknął palec w stronę klatki piersiowej Lauren.

- Nie mieszaj w to Taylor - odparowała Lauren.

- Dlaczego nie? Nie ma jej tutaj żeby to przerwać - odwarknął Jeremy. - Przez ciebie jest martwa.

Clara zaczęła płakać.

- Jeremy, wystarczy!

- Powiedziałem ci, żebyś odeszła i nigdy nie wracała. Nigdy nie powiedziałem, że zmieniam zdanie i że chcę znów ciebie tutaj zobaczyć.

Klatka piersiowa Lauren powoli poruszała się w dół i w górę. Jej twarz zaczęła się robić czerwona z gniewu, a ona kurczowo zacisnęła pięści.

- Wiedziałam, że to był błąd żeby tutaj przychodzić - Lauren złapała mnie za rękę. - Chodź, Camila, wychodzimy.

Przeszła obok Jeremiego i zaczęła iść w stronę wyjścia.

- Widzisz co zrobiłeś? - syknęła Clara. - To jest nasza córka, Jeremy!

Nagle Lauren się zatrzymała.

Płacz jej matki dobiegł do jej uszu i wiedziałam, że nie ma zamiaru jej zostawić.

- Wiesz co? - zadrwiła, a jej oczy się zwęziły. - Nie wychodzę - potrząsnęła głową. - Nie dopóki nie wysłuchasz tego, co mam do powiedzenia.

Puściła moją dłoń i podeszła Jeremiego a ja ruszyłam zaraz za nią.

- Wiem, że mnie nienawidzisz - potrząsnęła głową. - Uwierz mi, ja siebie też nienawidzę. Ale to nie była moja wina.

- Nic nigdy nią nie jest - syknął Jeremy.

- Daj mu dokończyć - przerwał Jaxon, a my popatrzyliśmy na niego będąc w szoku. Ten zignorował jednak nasze spojrzenia, skupiając swoją uwagę na Lauren. - Kontynuuj - zachęcił go. - Słuchamy.

Uśmiechnęłam się lekko w podziękowaniu. To właśnie tego Lauren potrzebowała- być wysłuchanym. Lauren oblizała usta, kiwając głową.

- Spieprzyłam sprawę. Spieprzyłam i to bardzo i wiem, że noc kiedy Taylor umarła wygląda źle.. ale musisz zrozumieć, że jeśli wiedziałabym, że będzie za mną iść tamtej nocy, nigdzie bym nie poszła.

Danger "CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz