Lauren's POV
Zmięłam papier w zaciśniętej pięści, a wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy.Zupełnie nie wierzyłam w to, co się stało.Odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu totalnie oszołomiona. Nie wiedząc co zrobić, czy powiedzieć, pozwoliłam mojej frustracji wyjść na wierzch.- Zayn, Normani, Justin, Marcus, do mnie! - warknęłam, a oni już po sekundzie pojawili się w salonie, zaciekawieni.- Co się stało? Coś nie tak? - spytał Zayn, robiąc krok w moją stronę i próbując wyczytać cokolwiek z mojej miny. - Kto zginął?Wskazałam ręką na drzwi.- Może zobaczycie sami? - mruknęłam, wsuwając dłonie do kieszeni.Zayn uniósł brwi i ruszył we wskazaną stronę, a reszta poszła za nim. Kiedy tylko tam dotarli, automatycznie zastygli na widok ciała Keany.- Co kurwa? - zapytał. - Kto to do cholery zrobił?- Keana... - powiedział Justin, całkowicie zszokowany tym, co zobaczył.- To nie wszystko - podeszłam do nich, wyciągając z kieszeni kartkę papieru, którą wcześniej zgniotłam.Zayn popatrzył na mnie, a potem na skrawek papieru.- Twoja dziewczyna jest następna - przeczytał głośno i podniósł na mnie wzrok. - Kto to zrobił?Wzruszyłam ramionami.- Nie mam pojęcia - zabrałam kartkę i przekazałam ją Normani. - Rozmawiałam z Camilą przez telefon, kiedy usłyszałam dzwonek. Nikt z was nie otworzył więc podeszłam do drzwi. Byłam zdziwiona, że nikogo nie było na zewnątrz, ale wtedy zobaczyłam Keanę. Nie spodziewałam się jednak, że będzie martwa i że ktoś będzie groził Camili. Znowu. Najwyraźniej ktoś chce tutaj zginąć.- To jest jakieś gówno - syknęła Normani, potrząsając głową. - Czy w ogóle mamy kiedykolwiek szansę na przerwę? - oddając papier, podeszła do Zayna i spojrzała w dół na ciało. - To znaczy.. ze wszystkich, których mogli.. zabili akurat Keanę?- Chcieli nam przekazać wiadomość - mruknęłam. - Ktokolwiek to zrobił.. chciał nam pokazać.. że z łatwością może zranić każdego wokół nas. Łącznie z Camilą.- To niedorzeczne - Zayn wydał z siebie sfrustrowane westchnięcie, przebiegając dłonią po włosach. - Kto miałby czelność wyciągać teraz to gówno?- Ktoś, kto najwyraźniej chce umrzeć powolną i okrutną śmiercią - odpowiedziałam.Co innego, kiedy wiadomo, kto to zrobił, a co innego, kiedy nie ma się o tym pojęcia.Justin wyrzucił za siebie kartkę i podszedł do nas.- Co mamy zamiar z nią zrobić? - wskazał na Keanę i popatrzył na nas.Wzruszyłam ramionami.- Na pewno nie możemy jej tu zostawić, bo zaczyna śmierdzieć - skrzywiłam się. - Proponuję wrzucenie jej ciała do rzeki, ale tym razem, zrobimy to tak, jak trzeba - popatrzyłam na nich znacząco.Justin wywrócił oczami.- Znowu. To nie była nasza wina.- Nie obchodzi mnie to - warknęłam. - Po prostu pomóżcie mi wsadzić jej ciało do torby. Mani, przygotuj samochód. Musimy to załatwić od razu, zanim zacznie się robić podejrzanie.- Ona ma rację. Nie mamy całego dnia - powiedział Zayn, znikając nam z pola widzenia.Kiedy wrócił, razem z Justinem unieśliśmy jej ciało i wsunęliśmy je do torby, dokładnie zamykając. Otworzyliśmy bagażnik i ostrożnie je do niego wsunęliśmy, po czym zajęliśmy miejsce w aucie. Po kilku minutach dojechaliśmy nad rzekę. Zważając na fakt, że dochodziła północ, mieliśmy pewność, że wokół nikogo nie będzie.Zaparkowaliśmy kawałek od niej, po czym otworzyliśmy bagażnik i wyciągnęliśmy z niego ciało, kierując się w stronę mostu.- Policzymy do trzech, a potem wrzucamy, dobra? - popatrzyłam na nich, a ci skinęli zgodnie głowami. - Okej.. gotowi? - zatrzymałam się i oblizałam usta. - Raz.. dwa...trzy!Obserwowaliśmy torbę, która z głośnym pluskiem zanurzyła się w wodzie, po czym opadła na dno.- Chodźmy - otarłam dłonie w spodnie.Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną.- Cóż, to było łatwe - zachichotał Justin.- Cieszę się, że mamy to już za sobą. Ostatnie czego potrzebujemy, to żebyśmy zostali przez to wezwani na komisariat. I tak już dużo na nas mają, nie potrzebujemy, żeby grzebali jeszcze głębiej.Normani wjechała w kolejną ulicę i już po chwili znaleźliśmy się w domu.- A teraz, skoro już się tym zajęliśmy - Zayn zajął miejsce na kanapie. - Przejdźmy do rzeczy. Kto mógłby to zrobić?- Jestem pewna, że to ten sukinsyn McCann.. Przysięgam, że..Zayn potrząsnął głową.- To nie on. Ten dzieciak wyjechał do Vegas tydzień temu. Nie miałby powodu, żeby to zrobić - ściągnął usta i zwęził oczy, myśląc nad czymś.- Pozbyliśmy się Rose i jej grupy - zauważył Justin. - Oprócz niej, nie ma właściwie nikogo kto chciałby z nami zadrzeć.- Czy to jakaś chora gra umysłów? - spytał Zayn. - Jeśli to nikt z osób, które wymieniliśmy, to kto?Zanim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć, mój telefon zadzwonił.- Przysięgam na Boga Lauren; Jeśli to twoja dziewczyna, nie odbieraj. Jeśli jest w niebezpieczeństwie i to wcale nie jest żart, to musimy się upewnić, że jest bezpieczna.Wysunęłam telefon i spojrzałam na ekran, na którym pojawił się nieznany numer.- To nie Camila.- Więc kto?- Nie wiem - unosząc brwi, przejechałam kciukiem, odblokowując go. - Halo?

CZYTASZ
Danger "Camren
ФанфикPostanowiłam, że przerobię znane wszystkim, kultowe opowiadanie "Danger" wersję Camren. Jak wszystkie wiemy, polski wattpad jest ubogi w opowiadania Lauren & Camila, więc chcę to zmienić. Mam nadzieję, że spodoba:)