XVII

2.8K 177 15
                                    

Minęło kilka godzin, podczas których żadne z nas się nie odezwało. Myślę, że to było zbyt niezręczne lub Lauren była zbyt zakłopotana. Tak czy inaczej, siedziałyśmy tam, gapiąc się na ekran telewizora, w którym aktualnie leciały powtórki Jersey Shore.
Odwróciłam się, żeby spojrzeć na Lauren, która leżała na plecach z zabandażowanym bokiem, nieruchomą szczęką i oczami utkwionymi na serialu.
Westchnęłam, odwracając wzrok.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego ona wciąż tu jest w ciszy i nie poszeła jeszcze do domu, cóż, niekoniecznie może wyjść w tym stanie, a miejsce, w które została dźgnięta mogło znów zacząć krwawić.
To było zbyt ryzykowne.
Ziewając, zmarszczyłam brwi. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał 23:45. Nic dziwnego, że byłam zmęczona. Zerkając na swoje ubrania, zauważyłam, że wciąż byłam w jeansach i koszulce. Wstając z łóźka, podeszłam do szafy, przeszukując swoje ciuchy, aż wreszcie znalazłam piżamę. Wyciągając parę zwykłych, luźnych spodni i koszulkę, zamknęłam szufladę biodrem, po czym weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi, ignorując spojrzenie zielonookiej na sobie.
Gdy zdjęłam ubrania i wrzuciłam je do kosza na brudy, włożyłam na siebie piżamę, po czym związałam włosy w niechlujnego koczka i wrócłam do pokoju.
Lauren natychmiast przejechała po mnie wzrokiem.
Zirgnorowałam ją i wyszłam do sypialni Sofii.
-Hej Sofi, kończysz już grać?
Zatrzymała grę, po czym się do mnie odwróciła.
-Jeszcze tylko kilka minut, proszę - wyglądała na niespokojną.
Westchnęłam.
-W porządku, ale jedynie pięć minut. Rodzice nie mogą wrócić do domu i zobaczyć, że wciąż grasz - ostrzegłam.
-Obiecuję - podniosła ręce, po czym ponownie chwyciła pada i wznowiła grę. Potrząsnęłam głową, dusząc w sobie śmiech. Wychodząc i zamykając za sobą drzwi, miałam zamiar wrócić do siebie, kiedy się z kimś zderzyłam. Spoglądając w górę, zobaczyłam.
Laurem zerkającą na mnie.
Nakazałam sobie znowu oddychać.
-Jezus, Lo - powiedziałam powoli, oblizując usta. - Przestraszyłaś mnie.
-Przepraszam - odpowiedziała monotonnie. - Chciałam tylko wziąć sobie szklankę wody,
-Zajmę się tym - wyprzedziłam ją, schodząc po schodach do kuchni, gdzie chwyciłam czystą szklankę i napełniłam ją wodą, po czym wróciłam spowrotem na górę.
Zastając Lauren ponownie leżącą na plecach na moim łóżku, podeszłam do niej i pochylając się podałam jej picie, które chwyciła.
-Dzięki.
-Nie ma za co - zatknęłam swoją grzywkę za ucho, chcąc usiąść na krawędzi łóżka, ale jej głos mnie zatrzymał.
-Chodź tutaj - wymamrotała, stawiając szklankę na szafce przy łóżku.
Zmarszczyłam brwi.
-Co?
Oblizała usta, patrząc mi w oczy - nie można z nich było nic odczytać, ale czaiły się w nich iskierki ciepła.
-Powiedziałam chodź tutaj - poklepała miejsce obok siebie.
Przygryzłam wargę, zastanawiając się co powinnam zrobić.
Dziewczyna westchnęła.
-Wciąż jesteś zła o to, co powiedziałam wcześniej? - szukała na mojej twarzy jakiegokolwiek znaku zakłopotania.
Potrząsnęłam głową.
-Nie, przeszło mi już dawno - skłamałam. Nie przeszło mi. To znaczy, wszystkim co robiłam, była próba pomocy, a ona miał czelność nazwać mnie słowem na 'p'?
-W takim razie chodź tu i połóż się obok mnie - wymamrotała delikatnym, ale wymagającym tonem.
Przygryzłam wnętrze policzka, podchodząc do łóżka i kładąc się obok niej tak, że dzieliło nas kilka centymetrów.
-Nie gryzę - mruknęła, oplatając ręką moje ramiona i przyciągając mnie bliżej, aż nasze boki się stykały.
Przygryzłam wargę, czując, jak się rumienię. Jedynym momentem, kiedy byłyśmy tak blisko, było ten w łazience, gdy...
-Przykro mi, wiesz - mruknęła.
Westchnęłam.
-Wiem.
Potrząsnęła głową, ale nic nie mówiła.
-Poniosło mnie, to wszystko - zaczęła, nawet nie śmiąc na mnie patrzeć.
Zawachałam się przed położeniem dłoni na jej policzku i odwróceniem jej głowy, żeby na mnie spojrzała.
-Jest w porządku, okej? - szepnęłam. - Każdy się denerwuje. Jestem pewna, że nie miałaś tego na myśli - lekko się uśmiechnęłam.
-Ta - mruknęła. Oblizując usta, przejechała po mnie wzrokiem od stóp do głów. - Jesteś piękna, wiesz o tym? - szepnęła.
Przygryzłam wargę.
-Dziękuję.
-Szczerze mówiąc... - spojrzała mi w oczy - nie wydaje mi się, że zdajesz sobie sprawę jak piękna jesteś.
Złączyłam wargi, czując jak narasta we mnie oczekiwanie, a mój brzuch wypełnia się motylkami.
-Myślę, że powinnam ci pokazać - wciąż szeptała, jej usta tylko kilka centymetrów od moich. - Pozwolisz mi? - patrzyła mi w oczy przez długi czas, gdy nieznane uczucie wystrzeliło mi w żyłach.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęłam, orientując się, że zabrakło mi słów. Dotykając skóry na swoich ustach, pokiwałam głową.
Pochylając się, odgarnęła włosy z mojej twarzy, jej palce jeżdżące po moich kościach policzkowych, a następnie po ustach. Przybliżając się, zamknęła oczy trzymając wargi milimetry od moich, aż wreszcie je złączyła.
Niemożliwe do opisania uczucie rosło w moim sercu, gdy przyciągnęłam jej twarz bliżej, trzymając dłoń na jej ciepłym policzku i przysunęłam się bliżej jej ciała.
Przekręcając głowę na jedną stronę, bez rozłączania naszych ust, pochyliła się bardziej w moją stronę, aż jej ciało było na moim. Delikatnie chwyciła mnie za szyję, zataczając kciukiem kółka na mojej szczęce.
Odrywając od siebie nasze usta, żebyśmy mogły wziąć szybki wdech i poskładać się do kupy, Lauren oparł swoje czoło o moje, lekko mnie całując, po czym przesunęła głowę do mojej szyi.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze w momencie, gdy jej pełne usta dotknęły mojej ciepłej skóry, wysyłając mnie do innego świata. Zamykając oczy, otworzyłam usta i chwyciłam dłonią jej kark.
Przejechała językiem po miejscu, które właśnie pocałowała, po czym otworzyła usta i zaczęła je ssać, doprowadzając mnie do jęku.
Ocierając się o moją skórę, zaczęła ssać jeszcze bardziej, wolno liżąc miękką skórę, pocałowała ją po raz ostatni, po czym składała delikatne pocałunki na całej mojej szyi, aż dotarła na drugą stronę, całując wciąż to samo miejsce, aż znalazła mój czuły punkt , sprawiając, że jęknęłam jeszcze głośniej.
-Laur... - pisnęłam, wbijając zęby w swoją dolną wargę.
Kontynuowała swoje sztuczki, po czym się oderwała, ocierając się o mnie. Kiedy już miała spowrotem przycisnąć swoje usta do moich, drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, a do środka wbiegła Sofia.
Spychając z siebie Lauren tak delikatnie i szybko jak mogłam, usiadłam.
-Sofi, co się dzieje?
-Mama i tata wrócili! - wyrzuciła ręce w powietrze.
Szeroko otworzyłam oczy.
-Cholera - mruknęłam, wyskakując z łóżka i do niej podchodząc. - Okej. Jeśli o coś spyta, pamiętaj, nic nie widziałaś. Rozumiesz? Słuchałam muzyki i siedziałam w swoim pokoju. Ty zrobiłaś co zrobiłaś i poszłaś spać. Okej?
Energicznie pokiwała głową.
-Okej.
-Okej, dobrze. Teraz idź i zachowuj się tak, jak normalnie - wypchnęłam ją z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
-W porządku, musisz się schować. Moja mama w każdej sekundzie może tu wejść, żeby mnie sprawdzić - podeszłam do niej, chwytając za przedramie. Kiedy miałam zamiar ją pociągnąć, zostałam pociągnięta spowrotem. - Powiedziałam, że musisz się schować! - szeptem na nią krzyknęłam.
Potrząsnęła głową.
-Nie zostaję, Camz. Muszę iść. Nie ma mowy, że ukryjesz mnie tu przez całą noc, jeśli jesteś uziemiona.
-Ale twoja rana może zacząć znowu krwawić - mruknęłam.
Dziewczyna lekko się zaśmiała.
-Skarbie, mówisz tak, jakby to był pierwszy raz, kiedy coś takiego mi się przytrafia - uśmiechnęła się łobuzersko. - Wszystko będzie dobrze. Wiem, jak się sobą zająć.
-Oczywiście - wywróciłam oczami. - Ale nigdy nie wiesz...
Przyciskając swoje usta do moich, chwilę później się odsunęła.
-Za dużo mówisz - wstała.
Westchnęłam, oblizując usta.
Podchodząc do mojego okna, odwróciła się w moją stronę.
-Zobaczymy się niedługo, okej?
Przytaknęłam, podchodząc do niej.
Otwierając okno, zerknęła na mnie.
-Spróbuj za dużo się nie martwić.
Westchnęłam.
-Spróbuję - mruknęłam, odwracając wzrok.
Biorąc moją brodę w dwa palce, delikatnie mnie pocałowała.
-Moja dziewczyna - uśmiechnęła się, po czym przerzuciła lewą nogę przez parapet, na którym siadła i przeniosła też drugą nogę. Chwytając się rynny, wypchnęła swoje ciało z okna, sprawiając, że zaczęłam się zastanawiać ile razy już to robiła.
Subtelnie do mnie mrugając, zeskoczyła.
Już miałam zamiar pomachać jej na pożegnanie, gdy ktoś zapukał w moje drzwi.
-Camila? Jesteś tam?
-Tak - zawołałam, podchodząc do drzwi i je otwierając.
Rozglądając się, weszła do środka.
-Dlaczego twoje drzwi były zamknięte?
-Przebierałam się i nie chciałam, żeby ktoś weszedł do środka, kiedy będę rozebrana - w duchu się do siebie uśmiechnęłam, dumna, że tak szybko wymyśliłam dobre kłamstwo.
-Oh, w porządku - oblizała usta, jeszcze raz rozglądając się po pokoju, po czym spojrzała spowrotem na mnie.
-Jak tam sprawy w koś- zaczęłam, ale mi przerwała.
-KARLA CAMILA CABELLO. Co ty masz na szyi?! - oczy mojej mamy szeroko się otworzyły, gdy się we mnie wpatrywała.
-Co? - przycisnęłam dłoń do szyi, czując, jak cos przewraca mi się w żołądku. Wbiegając do łazienki, spojrzałam w lustro i zobaczyłam odcinający się kolorem ślad, nazywany też malinką.
-Więc? - mama patrzyła na mnie z piorunami cisnącymi z oczu, uderzając stopą o podłogę.
-Oh, to? - wskazałam na swoją szyję, wymuszając śmiech. - Ja - wysiliłam mózg, żeby wymyślić kłamstwo - Ja próbowałam pokręcić sobie włosy, ale gdy zdejmowałam z lokówki włosy, przypadkiem się oparzyłam - wydęłam usta, zastanawiając się, czy moja wymówka miała sens.
Skupiła na mnie wzrok.
-Nie widzę, żebyś miała loki, Camila - wskazała dłonią na koczek na czubku mojej głowy.
-Oh... gdy się oparzyłam, stwierdziłam, że nie ma sensu dalej ich kręcić, więc po prostu związałam włosy - złączyłam palce, zaciskając usta w cienką linię, modląc się, żeby mi uwierzyła.
Przez chwilę nad tym myślała, po czym powoli pokiwała głową.
-W porządku. Posmarowałaś to czymś, żeby nie została ci rana?
Przytaknęłam.
-Zdążyłam cię w tym wyprzedzić, mamo - zaśmiałam się.
Kiwając głową, ruszyła w kierunku drzwi.
-Okej, to powinno niedługo zniknąć i wszystko będzie w porządku. Miłej nocy, kochanie.
-Dobranoc, mamo.
Uśmiechając się, pomachałam do niej, po czym zamknęłam drzwi. Opierając się o nie plecami, wypuściłam oddech, który wstrzymywałam przez cały czas.

Lauren będzie martwa, gdy ją znów zobaczę.

---------------
Witajcie wszyscy
Małe pytanie
Chcecie żeby Lauren była G!p? 😇
Piszcie w komentarzach bo nie wiem jak wolicie

Danger "CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz