Spokój... cisza... Tak, te słowa świetnie pasowały do tego co właśnie było w pokoju Ligii, a może raczej do czego NIE było. Mal w końcu był na randce z Karen, cisza, Tim, Bart, Jaime, Virgil i Garfield poszli na miasto, cisza, Cassie była razem na zakupach z Barbarą i Zatanną. Tu naprawdę było cicho!
Dick, Wally, Artemis, Kaldur, Conner i Megan, tak jak za dawnych czasów, naprawdę w końcu w tym domu wariatów było cicho! Nikt nie kłócił się o pilota, Artemis była tak zrelaksowana że jej głowa opadła na ramię Wallego, Conner objął Megan ramieniem.
Cisza...
-Artemis, Conner zrobię kanapki, chcecie?-Megan wstała kierując się do kuchni.
-Dzięki laska, nie jestem głodna.
-Mi zrób!-Wally podskoczył energicznie ku niezadowoleniu swojej dziewczyny.
-Jak myślicie ile to potrwa?-spytał przyjaciół Kaldur.
-Daję temu błogiemu stanowi jeszcze trzydzieści sekund.- Conner najwidoczniej usłyszał kroki na korytarzu.
Nie mylił się, szarańcza wróciła.
-Ej, Tim, Tim, weź ją tak zaproś- Bart staną przed nim w ''szarmanckiej'' pozycji- TY. JA. RANDKA.
-No nie wiem, Cassie się na mnie fochnęła...
-Za co?- spytał (oczywiście za głośno) Bestia.
-No właśnie nie wiem!!! Ja się jej pytam- ,, Cassie czy jesteś na mnie obrażona'' ona że ,,nie'', albo ,,domyśl się''!-mówił energicznie gestykulując rękami.
-Baby!-prychnął Conner, no co naraził się na karcące spojrzenie Megan i Artemis.
-DOBRA, DOŚĆ TEGO KTO ZNOWU ZEPSUŁ CHLEBAK?!-niewytrzymała zielono skóra kosmitka która niemal codziennie znajdowała zepsuty pojemnik.
-Nie widziałem tego chlebaka nie mówiąc już o jego dotykaniu- zareagował szybko Jaime odsuwając się gwałtownie
-Ja nawet nie wiedziałem ze mamy chlebak!- Virgil podniósł ręce w górę w obronnym geście
-A ja nie wiem co to jest chlebak!- bronił się Bart.
-Ej dzieciaki- Nightwing wpadł na pewien pomysł- nudzi się wam? Mamy dla was misję!
Perspektywa zajęcia się czymś w te nudne lipcowe popołudnie była dla chłopców zbawieniem, wszyscy wytężył słuch.
-Serio...- Dick w porę uderzył Kaldura w żebra, chłopak chciał pozbyć się dzieciaków z pokoju.
-Serio, serio! A teraz słuchajcie! Taki jeden złoczyńca, nazywający się Mumbo, jest podejrzenie że pracuje razem z Luthorem...
-Dick...-przerwał mu Tim- jeżeli wam przeszkadzamy to po prostu to powiedz. Nie wysyłaj nas na jakąś misję dla sześciolatków!
-Właśnie, stary-dodał Bart- może to było dobre jak sześć lat temu...
Do rozmowy wtrącił się Conner kładąc przyjacielowi rękę na ramieniu.
-Biorę to! Chłopaki idziecie ze mną, dowodzę. Wilk do nogi!-żaden z młodszych bohaterów nie miał zamiaru sprzeciwiać się Super boyowi- Megan pożyczę Bio rakietę! No na co się tak gapicie, wkładać swoje obcisłe rajtki i migiem mi na statek!
-Wygląda tak seksownie jak bawi się w kaprala-szepnęła Megan do ucha Artemis.
***
Po niecałej godzinie lotu chłopcy wysiedli z rakiety. Młodsi bohaterzy uważali ze ta misja to tylko strata czasu. Nikt nie wiedział w jakimś niedoszłym magiku zagrożenia.
-Proszę, proszę... kogo my tu mamy?-dało się słyszeć głos podejrzanie przeciągający sylaby. Chłopcy tylko wywrócili oczami- Conner i jakieś... co to za jakieś ohydne, śmierdzące stworzenie?!
-To mój Wilka, wcale nie jest ohydny, ostatnio go kąpał... Aaa, tobie chodziło o Barta- Klon spojrzał na rudego chłopaka właśnie dłubiącego sobie w nosie i z wielkim zaciekawieniem przyglądającemu się znalezisku-BART!-skarcił go.
-Oj, dobra, dobra...- użył swojej nad ludzkiej szybkości i po chwili złoczyńca już leżał związany.
Chłopcy podnieśli wroga i zaczęli nieść w stronę rakiety. Super boy prowadził, w pewnym momencie zaczął słyszeć słowa, rozejrzał się. Nic. Jego przyjaciele też nie reagowali.
-Conner-teraz miał pewność ze coś słyszał, jednak reszta dalej nic sobie z tego nie robiła... a może po prostu tego nie słyszeli? Może to w głowie kryptończyka było coś nie tak?
-Ej chłopaki?-spojrzeli na niego pytającym wzrokiem- ja... zaraz wracam, muszę coś sprawdzić...
Jednak ''zaraz'' Connera trwało trochę dłużej. Chłopcy zdążyli już dać kilka beznadziejnych wskazówek Timowi w przeproszeniu Cassie, zepsuć i naprawić jedne siedzenie (nie za dobrze oczywiście , nadal się chybotało i chyba jeszcze nie raz o nim usłyszysz). Więc po naprawdę DŁUGIM ''zaraz'' Super boy stawił się na statku.
-To co, Supciu, ruszamy?-Bart wystawił rękę z nadzieją na przybicie piątki, zawiódł się.
***
Bio rakieta wylądowała.
-Conner! I jak misja z niańczeniem dzieciaków?!-powitał go Wally, przyjaciel wyminął go tylko nawet się nie odzywając- Super... też się cieszę że cię widzę- Klon znikną w korytarzach prowadzących do pokoi bohaterów.
-Jezu... a temu co znowu?-Lagaan podszedł do grupy splatając ręce na piersi.
-Nie wiem-odpowiedziała Megan- ale zaraz się dowiem-przyjęła swój zacięty wyraz twarzy.
Ruszyła prosto za swoim chłopakiem, widziała jak skręca w prawo, następnie w lewo i kieruje się do swojego pokoju. Na szczęście Marsjanki nie domkną drzwi, Megan jeszcze na wszelki wypadek stała się niewidzialna. Obserwowała jak chwilę krząta się po pokoju, miała już odejść gdy Conner zdjął koszulkę. Jednak zamiast normalnej klatki piersiowej na jego piersi była wyryta blizna, przedstawiająca odbicie lustrzane litery ''S''.
Z ust Megan wymsknął się cichy okrzyk przerażenia. Intruz spojrzał prosto na nią...
CZYTASZ
Liga Młodych? Liga Młodych.
FanfictionJeżeli jeszcze nie wiesz co to Liga Młodych... lepiej szybko nadrób zaległości. Masz tu skarbnice wszystkich przygód młodych bohaterów. Zapraszam do czytania (Piszcie jeśli chcecie przygody z jakimiś konkretnymi bohaterami. :) UWAGA: Opowiadanie z...