Syn Batmana #2

611 47 7
                                    

Tim długo się ociągał zanim zdecydował się ruszyć przyprowadzić swojego "brata". 

-Ej, będzie nowy! Ale ekstra! Lubi jeść? A jaki on jest? Postawi mi pizzę?- Bart nadmiernie ekscytował się przybyciem nowego, chwilowego członka drużyny.

Tim już wiedział co zrobić z tym jego zapałem.

-Jeśli chcesz, idź po niego-mówił jakby obojętnie, jednak w duchu liczył że Bart z chęcią to zrobi-jest już pewnie przy teleporterze.

-OCHSERIOMOGĘ?! Alefajniezarazwracamjużponiegopędzę!-nadawał zawrotną prędkością i z podobną wybiegł z pokoju.


Na środku sali treningowej zobaczył szczupłego chłopaka. Miał na sobie dżinsy czarną bluzkę z długimi rękawami i golfem, oczywiście jak reszta krwiopijców okulary przeciwsłoneczne. Tak, bo to wcale nie wygląda podejrzanie gdy masz je na sobie przy czterech stopniach!

-Cześć! Jestembartbartallenmówmiimpulse...

Nastolatek przerwał mu wypowiedz długim oceniającym spojrzeniem. Powoli zdjął okulary, odsłaniając całkiem ładne zielone oczy, zawiesił je sobie pod szyją.  Przeniósł wzrok dalej nad jego ramię, gdy zobaczył idących w tę stronę resztę członków drużyny. Bez słowa zarzucił sobie torbę na ramię i przeszedł obojętnie obok Barta.

-Drake, mój pokój-przywitał się z Timem.

Bart wepchnął się w ich "rozmowę"

-Patrzcie kogo znalazłem! Możemy go zatrzymać!?-skakał jak małe dziecko.

-Też się cieszę że cię widzę-wywrócił oczami, ignorując przyjaciela- Damian to są...

-Nie obchodzi mnie to-przerwał mu podnosząc dłoń-mój pokój.

-Milutki- Virgil do kolegów.

Tim wyglądał jakby miał zaraz rzucić się na chłopka z pięściami, jednak wysyczał tylko suche ,,choć za mną''.

Kiedy obaj odeszli Bart szepnął do Jaime.

-Chyba jednak nie postawi mi pizzy.


***

-Głodny jestem.

Od przyjazdu Damiana minęło kilka godzin, na zewnątrz było dość chłodno jednak nikt już nie mógł znieść narzekań Barta. Postanowili faktycznie coś zjeść.

-Ej, to dawajcie na pizze-Virgil narzucił na siebie kurtkę, poprawił czapkę i wyją dychę  z kieszeni-zrzutka?

-Niech ci będzie-Tim otworzył portfel- Garfield?

-Uznał że, tu zacytuję ,,piździ''-odpowiedział mu Jaime przetrząsają kieszenie bluzy-więc teraz będzie odsypiać te wszystkie nieprzespane misje.

Nagle do salonu wszedł Damian, nie zaszczycił wzrokiem nikogo z obecnych. Podszedł bez słowa do lodówki i ją otworzył.

-Czemu jest pusta?-od pojawienia się w Górze nie wychodził z pokoju ani z nikim nie rozmawiał.

-Lodówkę mamy tylko teoretycznie-odpowiedział mu Jaime- jedzenie jest, jak tylko ktoś łaskawie je kupi. A potem i tak znika najczęściej przez Bart lub Wallego.

Od jakiejś połowy jego wypowiedzi Damian patrzył na niego sceptycznie ze znudzoną miną.

-Ale zamówmy-jęknął Bart-nie chce mi się chodzić...

-Naprawdę? Jesteś najszybszym człowiekiem na ziemi i nie chce ci się chodzić-spytał go retorycznie Virgil.

-Trzecim, sprostował Bart, Trzecim najszybszym człowiekiem na ziemi Hawkins.

-Dobra, co za problem-Tim wzruszył ramionami-idę zadzwonić. 

Wyszedł z pokoju zostawiając chłopaków samych z Damianem. Nastolatek usiadł na kanapie wyjmując telefon z kieszeni.

Po chwili musiał poczuć na sobie wzrok drużyny więc spojrzał na nich ze zdziwieniem.

-No co? Też będę z wami jadł.


Cała trójka również usiadła. Czuli się trochę skrępowani obecnością nowego. Po chwili do pokoju wrócił Tim.

-Za jakieś dziesięć minut ją przywiozą. Zamówiłem na adres pobliskiego sklepu-zatrzymał na chwilę wzrok na Damianie.

-Na co się tak gapisz?-spytał oschle chłopak.

-Jakoś dziwnie wyglądasz tak bez zabójczej broni w ręce, ani wyrazu twarzy świadczącym o tym że chcesz mnie zabić.

Damian spojrzał na niego a skrzywienie na jego twarzy można by nazwać... uśmiechem.


***


-Och tak-Bart rozmawiał z pizzą z niesamowitą czułością-też się uwielbiam!

-Trzeba ci znaleźć dziewczynę-Tim pokręcił głową.

Aby nie zostawić po sobie jeszcze większego syfu niż obecnie się tu znajduje chłopcy odnieśli talerze do zlewu (pozostało tylko czekać aż w nocy wróżki same zrobią że talerz będą czyste).

Tim przyznał sobie w myślach że Damian wcale nie jest taki zły. Całkiem swobodnie i miło mu się z nim rozmawiało (fajna odmiana). Pozostało tylko zobaczyć jak sprawdzi się na misji i treningu. Miał nadzieję że Black Cannary tak łatwo chłopakowi nie odpuści. 

Liga Młodych? Liga Młodych.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz