Jechaliśmy całą piątką pociągiem prosto w stronę Smallville. Mimo początku września już zaczynało się ściemniać, w przedziale panował pół mrok. Siedziałem na środku, po mojej prawej, obok okna gadał Bart, na przeciwko niego siedział Tim i Virgil. Bestia musiał na chwilę przysnąć bo jego głowa opadła na moje ramię.
-Dlaczego zawsze dowodzi Robin?-żalił się Bart
-Może dlatego że jedyny potrafi, Amigo?-odpowiedziałem mu, zaczynał mnie już powoli denerwować tymi samymi pytaniami na każdej misji.
Likwidacja zbędnego mięsa zajmie ci zaledwie kilka sekund.
-Nie prawda! Przekupujesz sędziów!-wskazał palcem na Tima.
Impuls nawet nie poczuje kiedy...
-DOŚĆ!-złapałem się za głowę, wszyscy na mnie spojrzeli... znowu.
Gwałtownym ruchem rąk i krzykiem obudziłem Bestię który spojrzał na mnie spode łba.
-A tym razem to było do nas, czy Skaraba?- Virgil niepewnie podniósł rękę, jak uczeń zgłaszający się do odpowiedzi.
-Yyy, co?-spojrzałem na nich rozkojarzony, przez chwilę dało się słyszeć tylko odgłos kół na torach- Co... do Skaraba, sorry chłopaki.
Tim wyglądał na zaniepokojonego.
-Jaime... wszystko w porządku?-spytał trochę niepewnie.
-Tak, a co?- zabrzmiało to zbyt oschle, zrobiło mi się głupio.
-W senie... chodzi mi o to że od ostatniego czasu Skarab jest coraz wredniejszy. Co się stanie jeżeli przestaniesz nad nim panować?
-Nie dojdzie do tego-zapewniłem go odwracając wzrok i wpatrując się w jedyne wolne miejsce w przedziale.
Na moje szczęście Bart postanowił zmienić temat.
-Nudzi mi się. Kiedy dojedziemy? Jestem głodny.
-Masz pecha. Za cztery godziny. Idź do Warsa i coś sobie kup- precyzyjnie odpowiedział na jego pytanie Tim.
Na samą myśl o jedzenie zaburczało mi w brzuchu. Żałowałem że nie obroniłem mojego spaghetti przed wróżką.
Dobra to zabrzmiało dziwnie...
-Przejdę się z tobą-zadeklarował Virgil- muszę do kibla.
Obaj zbierali się już do wyjścia.
-Czekajcie-powiedziałem wyciągając z plecaka parę drobniaków- idę z wami. Chłopaki kupić wam coś...
Jednak kiedy tylko wstałem Bestia rozłożył się na trzech wolnych siedzeniach i wrócił do przerwanej mu drzemki. Tim zaś tylko pokręcił głową i wrócił do przeglądania telefonu.
Przeszliśmy we trójkę trzy wagony, Virgil co jakiś czas zaglądał do przedziałów.
-Nie masz co patrzeć, i tak nic nie ukradniesz-za żartował z niego Bart.
-Nie o to mi chodzi, patrzcie. W tym pociągu nie ma żywej duszy.
-Może nie każdemu się pali jechać nocnym pociągiem na jakieś za dupie-odpowiedziałem mu.
Usiadłem razem z Bartem przy ladzie i rzuciłem okiem na ceny dość drogich kanapek, po chwili dołączył do nas Virgil wracając z kibla. W tym wagonie również nikogo nie było, nawet sprzedawcy.
-Nikogo tu nie ma- Bart wykazał się spostrzegawczością godną Sherlocka Holmesa- myślicie że jak rąbnę jedna kanapkę bez płacenia, zauważą?
Nie wydaje mi się żeby było tu aż tak pusto
-O co ci chodzi?-spytałem Skaraba który pierwszy raz od kilku miesięcy po tych słowach zamilkł.
Na mojej twarzy musiała malować się niepewność gdyż Bart od razu to zauważył.
-Co jest żuczek?
-Skarabeusz... on, nie odzywa się...
-Słyszeliście to?- Virgil odwrócił się gwałtownie- misja miała zacząć się w Smallville, nie tu... chyba że...
To pułapka
LUZIK, LUZIK NIE BIĆ JESZCZE DZISIAJ DODAM NASTĘPNĄ CZĘŚĆ, JUŻ PRAWIE JĄ SKOŃCZYŁAM!!!
I jak? Skomentuj!
Znak ktoś jakieś fajne, żywe piosenki?
CZYTASZ
Liga Młodych? Liga Młodych.
FanfictionJeżeli jeszcze nie wiesz co to Liga Młodych... lepiej szybko nadrób zaległości. Masz tu skarbnice wszystkich przygód młodych bohaterów. Zapraszam do czytania (Piszcie jeśli chcecie przygody z jakimiś konkretnymi bohaterami. :) UWAGA: Opowiadanie z...