rozdział 50

659 51 10
                                    

Tobias

Dni mijały mi całkowicie niespokojnie. Bez przerwy chodziłem po korytarzach Jamy, starając się pozbierać myśli. Wszyscy wiedzą jedynie, że porwano nowicjuszkę, ale nikt nie wie, dlaczego. I tak pewnie prędzej czy później wszystko się wyda, lub już wydało. To przed Stepem i OPR'em robiliśmy to wszystko, a skoro mają już Tris, to nie ma najmniejszej potrzeby wszystkich okłamywać. Teraz to nic nie zmieni.

-Cztery!- woła ktoś za mną, a kiedy odwracam się, zauważam Dereka. Zacząłem go charakteryzować z ciągłym uśmiechem na twarzy i rozpromienioną twarzą, ale teraz nie wygląda jakby miało się na to zapowiadać. Jego twarz jest napięta, poszarzała, a oczy nabiegłe krwią. Do tej pory nic nie powiedział na temat swojego kuzyna, ale nie mam mu tego za złe. Rodzina powinna trzymać się blisko.

-Słucham- rzucam nieprzyjemnie. Pocieram kark nawilgły od potu i przymykam na chwilę oczy. Za dnia bez przerwy odczuwam zmęczenie, ale kiedy mam czas na odpoczynek, myślami jestem przy Tris i nieustannie się o nią martwię. Nie mam pojęcia czy wróciła do OPR, czy jeszcze jest w Chicago.

-Dużo myślałem ostatnio o tym, co mi powiedziałeś- wyznaje- i chcę wam pomóc. Nawet jeżeli Step jest moim kuzynem, to nie zamierzam stać bezczynnie, kiedy Sześć jest w poważnym niebezpieczeństwie.

Marszczę brwi.

-Co chcesz powiedzieć, że jest w poważnym niebezpieczeństwie?- pytam zaniepokojony.

Zaczyna opowiadać całą historię Stepa, od kiedy go poznał. Matka albo ojciec Stepa musiał pochodzić z Chicago, skoro był spokrewniony z Derekiem. Jedno z nich musiało upozorować własną śmierć- jak zrobił to Amar i George- i żyć poza Chicago. Po zniesieniu murów poznali się, ale już wtedy Stepowi życie zawaliło się do góry nogami. Najpierw stracił ojca, potem matkę, a na końcu młodszą siostrę. Jednak to nie usprawiedliwia go, by zwalał całkowitą winę na Tris, bo poszła do gabinetu Davida i odpaliła serum pamięci.

-Wiem, że Step od tamtego czasu żywił czystą nienawiść do bohaterów Chicago i zawsze przeklinał was, kiedy tylko szedł ten temat w jego obecności- dopowiada Derek.- Jednak wiem, że on nie zabierze jej ponownie do OPR. Będzie chciał ją zabić, ale uprzednio sprawić, że będzie cierpieć, by w ten sposób poczuła taki sam ból, a nawet większy, jaki on odczuwa.

-Tris też straciła rodziców, a brat ją zdradził, dwukrotnie- odparowuję- Niby dlaczego Step uważa, że ma większe prawo do żądzy zemsty? Ludzie umierają i trzeba się z tym pogodzić, a nie obwiniać wszystkich o swój nieszczęsny los i szpecić innych.

-Szpecić?- powtarza z niedowierzaniem.

-Nie zauważyłeś jej blizn na rękach? Nie ciekawiłeś się, skąd są i czy ma je tylko na rękach?

Oczy Dereka robią się szkliste.

-Boże- mówi tylko i zasłania usta dłonią- Nie wiedziałem, do czego jest zdolny.

-Powiedziałeś komukolwiek o tym, co wiesz?- pytam i krzyżuję ręce na piersi, by ukryć drżenie rąk. Wiem, że nie widziałem -chodźby przelotnie- Tris już pięć dni, i to dla mnie o pięć dni za dużo.

-Mówiłem jedynie matce- odpowiada- Znała Stepa trochę dłużej, bo kontaktowała się z siostrą jeszcze przed zdjęciem murów. Była w szoku.

-Lepiej jak wrócisz do sypialni- mówię wymijająco- Dzisiaj jak każdy inny nowicjusz przechodziłeś przez swój najgłębszy lęk, więc powinieneś odpocząć.

-Ty również- odpowiada z uporem- Wyglądasz na zmęczonego i przebitego.

-Ja nie przechodzę teraz przez swój krajobraz strachu, więc w nocy nie nawiedzają mnie koszmary. Chyba zgodzisz się ze mną, że wszyscy przechodzicie to wszystko na odmienny sposób.- Wskazuję na jego palce i paznokcie obgryziobe do krwi.

Fourtris- Ciąg Dalszy NiezgodnejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz