Tobias
Leniwie wstaje z łóżka, przygnębiony obecną sytuacją. Stoję pod ścianą i nie wiem co robić. Nie mam czym zająć myśli, więc cały czas uciekają do Tris. W jej oczach było widać gre aktorską, dobrze wyćwiczoną, bo chyba tylko ja zauważyłem u niej ten wymus. Miała plan. Pojadę dziś do niej i o to zapytam.
Ścielam łóżko i idę do łazienki. Biorę prysznic i zmieniam strój. Nie wiem gdzie się szykuje, ponieważ dziś sobota. Dzień wolny.
Do mieszkania ktoś zaczyna pukać. Podchodzę i otwieram. Stoi w nich Zeke.
-Gdzieś ty wczoraj wyparował?-pyta zirytowany- od razu po pijawie wróciłeś do mieszkania. Nie było cie w pracy, ani w mieszkaniu. Miałeś mi wyjaśnić, dlaczego 2 dni temu byłeś blady jak ściana.
-Musiałem poukładać sobie na spokojnie to, czego się dowiedziałem- wpuszczam go do mieszkania i zamykam za nim drzwi.
-A czego się dowiedziałeś?
Zaczynam opowiadać mu całą sytuacje zaistniałą 2 dni temu. Łącznie podaje powód, dla którego Christina chciała się ze mną spotkać ponad 2 tygodnie temu. On tylko stoi i wytrzeszcza oczy. Gdy kończę mówić, Zeke wygląda jakby miał zaraz kogoś zabić.
-No nie wierzę. Jak można coś tak podłego zrobić własnej siostrze. W dodatku ona była gotowa poświęcić za niego życie- mówi wściekły- Rozumiem, że erudyci są dziwni, no ale bez przesady.
Zamyśla się na minutę. Wiem o czym myśli. Zastanawia się czy byłby w stanie zrobić równie podłe świństwo Uriahowi tak samo jak Caleb zrobił Tris.
Nagle słyszę mocne walenie w drzwi. Podchodzę i otwieram. Stoi w nich zgięta w pół i zdyszana Christina. W oczach ma przerażenie, euforię i panikę naraz.
-Chris, co się stało?- wpuszczam ją do mieszkania.
-Znaleźli ją i zabrali do szpitala- mówi cała czerwona od zmęczenia.
-Chris spokojnie, co się stało- ponawiam pytanie.
-Uciekła z OPR'u ale została postrzelona...
-Tris?-przerywam jej. Serce mi zamiera, kiedy dziewczyna kiwa głową.
-Byłam odebrać zapasy jedzenia z innymi nieustraszinymi. Nagle jakaś serdeczna zaczeła krzyczeć ,,pomocy". Podeszłam się dowiedzieć o co chodzi. Potem zobaczyłam jak jakiś serdeczny, niesie półprzytomną dziewczynę. To była Tris- mówi z drżącym głosem.
Nawet nie zauważyłem, kiedy wyszedłem z mieszkania. Nogi jakby same szły. Chris i Zeke mnie dogadaniają.
-Chyba będzie lepiej, jak ja poprowadzę- ma racje. Jestem zbyt rozstrzęsiony żeby cokolwiek mówić, a tym bardziej prowadzić.
Wychodzimy na zewnątrz, wsiadamy do auta i jedziemy w stronę serdeczności. Nerwowo trzęse kolanem ze skrzyżowanymi ramionami. Coraz bardziej się denerwuje gdy myślę, co mogę tam zastanąć.
Krążąc myślami, nie zauważyłem, kiedy dojechaliśmy. Zrywam się i biegnę do skrzydła szpitalnego. Zastaje tam kobietę o długich włosach opadających na twarz. Nerwowo przystępuje z nogi na nogę.
-Johanna ci z Tris?- pytam, a ona odwraca się w moją stronę.
-Reanimują ją- zamieram- straciła dużo krwi i serce przestało pracować.
Podchodzę do szyby i widzę jak stoi wokół niej mnóstwo lekarzy. Jej klatka piersiowa unosi się gwałtownie pod wpływem impulsów energetycznych. Mam ochotę płakać gdy patrzę na jej bezwładne ciało.
Dobiega Zeke i Chris. Dziewczyna podchodzi do szyby i zamiera. Zakrywa usta dłonią, dusi szloch. Obejmuje ją. Nie tylko aby ją pocieszyć, sam tego potrzebuje. Już raz ją straciłem, nie chce tracić jej poraz kolejny.
Lekarze przestają reanimować. Jeszcze bardziej się spinam, a on wychodzi.
-Naszczęście udało nam się przywrócić akcje serca- rozluźniam się- chodź tak liczne blizny nam to utrudniały.
-Można do niej wejść?- pytam z nadzieją
-Można, ale nie wszyscy naraz.
Wchodzę pierwszy, widzę jej drobne ciało bezwładnie leżące na łóżku szpitalnym. Jest cała posiniaczona, ręce wypełnione bliznami, lewa ręka zabandażowana. Siadam na łóżku i łapie za jej rękę. Jest ciepła, co sprawia mi radość. Przeplatam swoje palce między jej długimi i zgrabnymi palcami. Drugą ręką łapie za jej podbródek, kciukiem zataczając wzorki po jej policzku. Przyglądam się jej spokojnej i delikatnej twarzy. Chciałbym zobaczyć jej piękne oczy w których widziałem wiele emocji i uczuć skierowanych w moją stronę. Szczęście, pożądanie, miłość, gniew, smutek, poczucie winy, śmiech.
Nie wiem ile jej się przeglądam, ale słyszę narzekania Chris, żebym w końcu wyszedł. Całuje Tris delikatnie w czoło i wychodzę z sali. Christina wchodzi i siada obok łóżka.
-Cztery, ona z tego wyjdzie. Jest silna, zawsze była- Zeke stara się mnie pocieszyć- ja muszę wracać. Powiem szefowi, że kilka dni może cie nie być w pracy- kiwam głową, a on wychodzi ze szpitala.
Powoli robi się ciemno. Chris wróciła do swojego mieszkania, a ja nadal siedzę przy nieprzytomnej Tris. Nie mogę zostawić jej samej na całą noc w tym szpitalu. Cały czas trzymam jej rękę i patrzę na jej twarz. Nagle jej palce wykonują delikatny ruch, mocniej zaciskając nasze palce.
-Tris- siadam obok niej na łóżku. Porusza powiekami, powoli je otwiera.
-Tobias- mówi cicho, ledwo słyszalnie, a ja całuje ją w czoło.
-Jestem tu- nie mogę powstrzymać się i obejmuje ją delikatnie. Słyszę cichy jęk, ale nie pozwala mi się od niej odsunąć.
-Jesteś tu- mówi w moją koszule. Również nie dowierza, że mnie widzi. Odsuwam się od niej, biorę w ręce jej twarz i składam delikatny pocałunek na jej wargach. Odwzajemnia go, ale również delikatnie.
-Tęskniłem za tobą- mówię, między pocałunkami.
-Ja też tęskniłam- jej głos jest słaby, ale nadal silny i pewny- nie chciałam cie zostawiać. Przepraszam...- nie pozwalam jej dokończyć ponieważ ponownie łącze nasze usta w delikatnym, ale namiętnym pocałunku.
-Już dobrze. Nie myśl o tym. To nie twoja wina. Nie mogłaś wiedzieć, że Caleb będzie chciał cie tam zamknąć- przykładam czoło do jej czoła.
-Ile wiedziałeś?- pyta patrząc w moje oczy.
-Od dwóch dni. Chciałem dziś do ciebie pojechać, ale Christina wparowała do mieszkania mówiąc, że uciekłaś- jej kącik ust drga.
Ręką podpieram plecy, pomagając jej usiąść. Ma na sobie duży strój szpitalny a włosy lekko roszczochrane. Siada naprzeciw mnie, bierze moją twarz i przykłada wargi do moich warg. Odwzajemniam pucałunek, pogłębiając go przy okazji. Siada na moich kolanach, przykładam rękę do jej prawego boku. Słyszę cichy jęk, marszy brwi.
-Zostałam postrzelona- mówi z jękiem. Odsuwam rękę.
-Przepraszam.
-Nie masz za co- patrzy na mnie swoimi, niebieskimi oczami, wyrażające szczęście. Uśmiecham się. Odwzajemnia go i ponownie całuje mnie w usta.
Nie wiem ile tak stoimy w swoich objęciach, starając nacieszyć się swoją wzajemną obecnością. Co chwila znów łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku, nieustannie szepcząc jak bardzo za sobą tęskniliśmy. Nie zwracając uwagę, na otaczający nas świat i powoli wschodzący księżyc. Zwracamy uwagę tylko na siebie i naszą obecność. Tylko to się liczy. Bo tylko ona jest moim światem i kołem ratunkowym od całego okrutnego i bezlitosnego świata.
CZYTASZ
Fourtris- Ciąg Dalszy Niezgodnej
Fiksi PenggemarCo by się stało, gdyby Tris wcale nie umarła, ale została zamknięta w ośrodku kontroli umysłu? Poddawana hipnozom, torturom i eksperymentom dziewczyna stoi na granicy wytrzymałości psychicznej, ale z pomocą przychodzą pewne dwie osoby. Ale czy po uc...