cztery godziny do koncertu
Od samego ranka promienieje i wraz z energią przekazuję każdemu wszystkie emocje, co jest dosyć ekscytujące i piękne.
Każda odmiana słowa piękny pojawi się dzisiaj w moich ustach i myślach prawdopodobnie milion razy, lepiej uprzedzić samą siebie.
Zdecydowałam narazie nie zawracać chłopakom głowy, od rana są na arenie i zapewne muszą jeszcze wiele zrobić.
Wykorzystując trochę czasu, postanowiłam wybrać się do galerii po coś niesamowicie niesamowitego, gdyż w szafie dominuje dosłownie pustka.
Pomijając to, że ledwo się domyka, nie mogę niczego wybrać. Ale hej, to chyba częsty kłopot płci żeńskiej.luke
Siedząc od kilkunastu minut na brzegu sceny z gitarą, usilnie próbowałem wyobrazić sobie przyszłe kilka miesięcy.
Powrót w trasę, powrót do życia w biegu. Nie powiem, że tego nie chcę, jest wręcz przeciwnie.
Chodzi bardziej o wewnętrzne przeczucia względem wszystkiego, co się zmieni, a co zostanie.Czując odór tytoniu, rozpoznałem zbliżającą się za moimi plecami osobę.
- Cieszysz się? - Hood przysiadł obok, układając bas na skrzyżowanych nogach.
- A Ty?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - zmrużył oczy, zaciągając się dymem papierosa.
- Wiesz, to zbyt szerokie określenie. Trudno mi na to odpowiedzieć ogólnie. - wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.
- Kiedy ostatnio miałeś w dłoni papierosa? - mimo zdziwienia podał mi tytoń.
- Stresuję się. To jest odpowiedź na obydwa pytania.
- Koncertem czy obecnością Mia'i na nim?
- Tym, co mi ostatnio oznajmiła. - wypuszczając resztki dymu, spotkałem się z pytającym spojrzeniem bruneta. - Chyba friendzone już nie istnieje.
ten dzień będzie w kilku rozdziałach, kocham się rozdrabniać 💓
CZYTASZ
welcome back, @Luke5SOS ✉
Fanfictionkontynuacja powieści "hi, @Luke5SOS ✉" {za to też przepraszam} "Obiecałam sobie, że nie zwątpie. Bo wiecie, na przestrzeni roku może zmienić się dosłownie każdy szczegół. No i zmieniło się. Oczywiście, że zmieniło. Nawet bardzo dużo. Jeżeli chodz...