4. "We don't bite."

1.1K 85 230
                                    

*Ally*

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Gdy próbowałam się podnieść, od razu opadałam na miękkie poduszki. Jęknęłam cicho. Niestety, przy okazji obudziłam brata. Natychmiast spojrzał na mnie z troską.

- Wszystko w porządku? - spytał. Kiedy jego wzrok się wyostrzył, wciągnął głęboko powietrze. - co ty masz na twarzy?

Powoli podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy, do której drzwi było wbudowane lustro. Przeraziłam się. Mój policzek był cały fioletowy. Natychmiast podeszłam do leżącej przy ścianie torby i posmarowałam twarz maścią na siniaki. Przyjemnie chłodziła. Schowałam tubkę do torby. Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Z racji tego, że była sobota, zdecydowałam się na czarną bluzkę na ramiączkach wiązaną na brzuchu oraz pastelowobłękitne spodenki. Rozczesałam włosy i spięłam je w luźnego koka. Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. Po chwili, Nat usiadł obok mnie. Miał na sobie białą koszulkę i ciemne spodenki. Zaczęliśmy rozmawiać. Przerwał nam dopiero dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniało imię Kastiela. Odebrałam.

- Halo? - oparłam się o biurko.

- Hej, mała - wrr, nienawidzę, gdy tak do mnie mówi. Pomijając już w ogóle to, że rzeczywiście nie należę do najwyższych, Nat jest ode mnie wyższy o dwadzieścia centymetrów. - mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.

- A dokładnie jaką? To JA ocenię, czy nie do odrzucenia.

- Wiem, że kochasz jeden zespół... Nickelback, tak?, więc chciałbym cię zaprosić na ich koncert. Mój znajomy wygrał w jakimś konkursie bilety, tyle że nie lubi tego zespołu, więc dał je mi. A ja chciałby, abyś poszła ze mną.

- Żartujesz chyba!? - krzyknęłam, uśmiechając się.

- Nie żartuję. A więc? Chcesz przyjść?

- A kiedy?

- Dzisiaj. Zaczyna się o 18:30, więc przyjadę po ciebie o 18:00. Co ty na to?

- Bardzo chęt...

Przerwał mi dźwięk otwierania drzwi. Stał w nich tata.

- Poczekaj, kochana, zaraz oddzwonię - rozłączyłam się, robiąc się czerwona na twarzy.

- Razem z matką wychodzimy dzisiaj, wrócimy do domu koło dwudziestej drugiej. Liczymy na to, że dacie sobie radę i będziecie wiedzieć, jak się zachować - zmrużył oczy i spojrzał na mnie.

- Dobrze, tato. Na pewno damy radę - odpowiedziałam, obdarowując go najmniejszym z możliwych uśmiechów.

- Liczę na to - wymruczał surowo. - do zobaczenia.

Wyszedł z pokoju. Zapiszczałam cicho. Natychmiast wybrałam numer do Kasa. Odebrał po pierwszym sygnale.

- Czyli od dzisiaj jestem "kochana", tak? - niemal usłyszałam, jak się uśmiecha.

- Sory, tata wszedł do pokoju, właśnie wychodzi z mamą, wrócą koło dwudziestej drugiej. A co do koncertu, to BARDZO chętnie pójdę.

- Super.

- Okej - uśmiechnęłam się. - to do zobaczenia.

- Nara - rozłączył się.

Zaczęłam piszczeć ze szczęścia. Nat patrzył na mnie jak na idiotkę.

- Co się stało? - spytał.

- Kas zaprosił mnie na koncert!

- Po pierwsze, czyj? A po drugie, zakochałaś się, że tak się cieszysz? - uśmiechnął się

It hurts... |Słodki Flirt jako siostra NatanielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz