*Ally*
- Nie mamy o czym rozmawiać. I bardzo bym chciała, aby ten temat zakończyć. Nie chcę o tym rozmawiać.
Wszyscy spojrzeli na mnie, jak na złoczyńcę. A tak naprawdę nie zrobiłam nic złego.
Nie ja.
Reszta kolacji przebiegała w ciszy. Była to dla mnie nowość. Zawsze, gdy spędzałam ją z rodziną, dużo rozmawialiśmy. Gdy skończyliśmy jeść, zabrałam się za sprzątanie ze stołu. Talerze były puste. Zabrałam wszystkie naczynia, pozostawiając jednak te należące do naszych gości, i zaniosłam je do kuchni. Jednakże gdy miałam wrócić do stołu na rozdawanie prezentów, poczułam silny uścisk na ramieniu.
- Ał! - jęknęłam cicho.
Odwróciłam się i zobaczyłam zdenerwowaną twarz brata. Prowadził mnie na górę, do mojej sypialni. Byłam przerażona. Mimo że na ogół był spokojny, wiedziałam, że gdy ktoś go wyprowadzi z równowagi, to potrafi zrobić krzywdę... każdemu. Zamknął drzwi i zapalił światło. Popchnął mnie na łóżko i złapał mnie na nadgarstki, kładąc je tak, aby były po bokach mojej głowy.
- Ally, co ty, do kurwy nędzy, odpierdalasz? - wysyczał.
- O czym ty mówisz? - tylko tyle dałam radę powiedzieć.
- Jeszcze się, kurwa, pytasz? - zmarszczył brwi. - Nie możesz chociaż dzisiaj odpuścić? To prawda, nienawidzę go, ale to nie znaczy, że przynajmniej na jeden dzień staram się zakopać topór wojenny. A ty nie możesz tego zrobić?
- Dobrze wiesz, co mi zrobił - rzuciłam, starając się podnieść.
Częściowo mi się to udało, ale chwilę później znów uderzyłam głową o miękką kołdrę. Natomiast mój brat położył swoje kolano na moim brzuchu. Syknęłam cicho, jednakże Nata to nie wzruszyło.
- Al, posłuchaj mnie uważnie - patrzył na mnie ostrym wzrokiem. - Wiem, co ci zrobił. Pozwoliłem ci zamieszkać u mnie po tej przeklętej dyskotece. Ciągle cię pocieszałem. Mogłaś się przytulać, ile chciałaś. I nie żałuję tego. I, broń Boże, nie wypominam ci tego. Ale teraz ja chcę czegoś od ciebie - jego spojrzenie złagodniało. - Bądź dla niego miła, chociaż na ten jeden dzień. Nie mówię ci, że masz się mu rzucać na szyję czy coś w tym stylu. Po prostu poślij mu chociaż najmniejszy uśmiech albo popatrz uprzejmie.
Zamknęłam oczy i westchnęłam cicho. Brat puścił moje nadgarstki i zszedł ze mnie, umożliwiając mi podniesienie się z leżenia do siadu. Schyliłam głowę i patrzyłam na swoje ręce. W końcu spojrzałam na brata i otworzyłam usta.
- Dobrze. Zrobię to. Ale tylko i wyłącznie dla ciebie.
- Okej - uśmiechnął się. - A teraz chodź, zaraz będziemy otwierać prezenty.
- Dobra. Idź, zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się.
Nat posłusznie wyszedł z pokoju, a ja rzuciłam się w stronę szafy. Wydobyłam stamtąd trzy ozdobne torebki. Jedna była czarna w czerwone paski, jedna czerwona ze śliczną białą różą, a jedna niebieska z białą literką "N". Zeszłam na dół. Wszyscy już siedzieli w kółku na jadalnianej podłodze. Zobaczyłam wolne miejsce pomiędzy Alexym a Melanią. Natychmiast tam usiadłam.
- No to co? - zaczął Nico. - Kto pierwszy daje prezent?
- Skoro się tak wyrywasz - odpowiedziałam. - To może ty dasz swój prezent pierwszy, a potem jedziemy od ciebie w prawo?
- Spoko - rzucił czarnowłosy, po czym wstał i podszedł do Melanii. Gdy dziewczyna dostała do rąk torebkę, od razu zajrzała do środka. Znalazła tam bardzo ładną niebieską sukienkę z białym paskiem.
CZYTASZ
It hurts... |Słodki Flirt jako siostra Nataniela
FanfictionJego wzrok - boli. Jego słowa - bolą. Jego dotyk - boli. Historia rodzeństwa maltretowanego przez ojca. Czy w końcu znajdą sposób, by się od niego uwolnić? Czy znajdą kogoś, kto będzie chciał im pomóc? #856 w Fanfiction - 3.06.2017 ? #816 w Fanficti...