7. "Kastiel..."

776 71 111
                                    

*Ally*

- Tu jest twoja zaległa kawa - usłyszałam za sobą.

Odwróciłam się i spojrzałam na Kastiela z uśmiechem.

- Dziękuję - odebrałam napój i wzięłam łyk. - skąd wiedziałeś, że taką piję?

- Strzelałem. Jesteś słodka jak cukier, a mleko jest ci potrzebne, bo za mało piłaś, jak byłaś mała, no i dlatego jesteś taka malutka.

(aut. wcale tego nie słyszałam od pewnej osoby...)

- Dzięki - zmrużyłam oczy.

Kas podszedł do mnie, zacisnął rękę wokół mojego brzucha, a drugą ręką potargał moje włosy.

- Ej! - zaśmiałam się.

- Też się kocham - uśmiechnął się. - sory, ale muszę spadać, Debra chciała się spotkać.

- Okej - odpowiedziałam i weszłam do pokoju gospodarzy.

Usiadłam obok mojego brata, który siedział przy biurku i podpisywał papiery, które dostał tego ranka od dyrektorki. Chyba nawet nie zauważył, że pojawiłam się w pomieszczeniu. Patrzyłam na niego, nerwowo podpisującego kolejne kartki i przecierającego czoło, na którym powoli pojawiał się pot. Dotknęłam jego ramienia. Gwałtownie podniósł głowę i spojrzał w moim kierunku. Widząc mnie, uśmiechnął się nerwowo.

- Hej, siostra - powiedział. - kiedy tu weszłaś?

- Jakieś parę chwil temu... ej! - krzyknęłam, kiedy wyrwał mi z rąk kawę i wziął łyk. Ale gdy się skrzywił, zaczęłam się śmiać. No tak, nie wiedział, że akurat TA kawa jest posłodzona. - szkoda, że nie widzisz swojej miny! - odebrałam od niego napój.

Wstał od biurka i wybiegł z pokoju gospodarzy, najpewniej do łazienki. Gdy wrócił, ciągle chichotałam.

- Jak możesz pić takie świństwo? - przetarł usta i zaczął grzebać w torbie w poszukiwaniu wody.

- Ja mogę powiedzieć "świństwo" na gorzką kawę lub herbatę. Nienawidzę ich.

W tym momencie, do pokoju weszła Amber. Spojrzała na nas i wysłała nam ten swój krzywy uśmieszek.

- A wy dalej w papierach siedzicie? Ja bym dawno świra dostała na waszym miejscu - powiedziała kpiąco.

- Ale nie jesteś na naszym miejscu, więc odpuść - odpowiedziałam. - a teraz powiedz, czego od nas chcesz.

- Macie pożyczyć ze dwadzieścia dolarów? Dzisiaj nie jem w domu, bo po szkole idę do Li, a nie mam zamiaru jeść u niej. Jej mama beznadziejnie gotuje.

"Miła jak zawsze", pomyślałam. Sięgnęłam do kieszeni i znalazłam sumę, którą chciała. Nie umiałam jej odmówić, mimo że była mi winna już dobre czterdzieści dolarów. Wyrwała mi pieniądze z ręki i wyszła, nawet nie dziękując. Westchnęłam.

- Czemu dajesz się tak wykorzystywać? - spytał mój brat.

- Nie wiem, szczerze mówiąc.

(aut. znam to, Al, nie jesteś sama)

- Jest ci winna już mnóstwo kasy... - przerwał i rozszerzył oczy. - Al, co się z tobą dzieje?

- O czym ty mówisz? Ze mną wszystko okej - kłamałam. Czułam się trochę kiepsko.

- Żartujesz, prawda? Wyglądasz koszmarnie. Jesteś blada i masz rozszerzone...

Więcej nie usłyszałam. Spadłam z krzesła i straciłam przytomność.

It hurts... |Słodki Flirt jako siostra NatanielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz