*Ally*
- Mój łeb - wymamrotałam, chwytając się za czoło.
Spróbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, ale pulsująca głowa mi na to nie pozwoliła. Odwróciłam się w lewo i to, co tam zobaczyłam, sprawiło, że miałam ogromną ochotę zwymiotować.
Obok mnie leżał kompletnie nagi Kastiel, owinięty kołdrą.
Od razu odwróciłam się w prawo. Wtedy przypomniało mi się, co wydarzyło się ostatniej nocy. Chwilę później poczułam czyjąś dłoń na udzie. Natychmiast ją strąciłam, wiedząc, do kogo należy.
- Co jest, mała? - spytał Kastiel, uśmiechając się do mnie tym ohydnym uśmiechem.
- Nie nazywaj mnie tak - warknęłam.
- Jeszcze wczoraj w nocy ci się podobało.
- To było wczoraj w nocy. Poza tym, wszyscy byliśmy napruci. Nawet nie wiedziałam, co robię. Cholernie tego żałuję. To w ogóle nie powinno się wydarzyć.
Chwyciłam róg kołdry i owinęłam się nią, chodząc po pokoju i zbierając ubrania... A właściwie to ich szczątki. Wszystkie były kompletnie podarte i niezdatne do noszenia. Natychmiast podeszłam do szafy i wybrałam pierwszą lepszą bieliznę i sukienkę, chcąc po prostu zakryć swoje ciało. Zapomniałam jednak, że Kastiel również nie ma na sobie ani kawałka jakiegokolwiek materiału.
Gdy zobaczyłam jego nagie ciało, natychmiast odwróciłam głowę, mając płonące policzki. Wbiegłam do łazienki i podeszłam do umywalki. Przepłukałam twarz lodowatą wodą i spojrzałam w lustro. Byłam blada jak trup i miałam szeroko otwarte oczy, natomiast moje policzki miały barwę bardzo dojrzałej truskawki.
Drżącymi dłońmi założyłam na siebie zabrane z sypialni ubrania, ciągle analizując to, co stało się w nocy. Kochałam się z nim po pijaku, będąc na niego wściekłą na trzeźwo. No cóż... Prawie w stu procentach wściekłą. Jeden procent, co do moich uczuć do niego, wynosił żal. Żałowałam, że... W ogóle go poznałam.
Chwyciłam kołdrę i zabrałam ją do sypialni. Zobaczyłam, że Kas owinął się prześcieradłem i ciągle leżał na łóżku. Odrzuciłam pościel i zepchnęłam z łóżka byłego chłopaka, który ciągle trzymał róg prześcieradła, ciągnąc je ze sobą.
- Wstawaj, kretynie - warknęłam, patrząc na niego.
- Jeszcze pięć minut, mamo - wymamrotał, jeszcze bardziej przykrywając się białym kawałkiem cienkiego materiału.
- Wstawaj, powiedziałam. Za pięć minut widzę cię na dole - rzuciłam, po czym zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam całą grupkę moich przyjaciół, trzymających się za głowy, a pośrodku nich stali Nataniel i Rin, łykając tabletki i popijając je wodą.
- Widzę, że nie tylko ja przeholowałam z alkoholem - powiedziałam, mając na ustach nikły uśmiech.
- Zamknij się - syknął mój brat, przyciskając palce do czoła. - Łeb mi pęka.
- Nam wszystkim pęka, myślisz, że tylko tobie? - rzuciłam. Chciałam krzyczeć, ale pulsująca głowa mi to uniemożliwiła.
- Skończcie - rzucił Lysander. - Jak tak dalej pójdzie, to nie dość, że wszyscy się pokłócimy, to jeszcze łby popękają nam wszystkim - spojrzał na mnie. - A tak swoją drogą, to gdzie jest Kastiel?
Zagryzłam wargę, schylając głowę. Czułam wypieki pojawiające się na mojej twarzy. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tej nocy.
- Powiedzmy, że się ubiera, próbując rozwinąć się z prześcieradła - nie zdążyłam ugryźć się w język. Sama siebie zdradziłam.
CZYTASZ
It hurts... |Słodki Flirt jako siostra Nataniela
FanfictionJego wzrok - boli. Jego słowa - bolą. Jego dotyk - boli. Historia rodzeństwa maltretowanego przez ojca. Czy w końcu znajdą sposób, by się od niego uwolnić? Czy znajdą kogoś, kto będzie chciał im pomóc? #856 w Fanfiction - 3.06.2017 ? #816 w Fanficti...