*Kastiel*
- Powinniśmy ich już obudzić - obudził mnie głos ojca.
- Zostawmy ich na razie w spokoju - to była mama. - Niech jeszcze sobie pośpią. Ale to nie zmienia faktu, że mogli chociaż poskładać ubrania.
Powoli otworzyłem oczy. Ujrzałem nad sobą rodziców, którzy przyglądali nam się, jakbyśmy nie wiadomo co zrobili. Rozejrzałem się po pokoju. No tak. Na podłodze leżała cała sterta ubrań, w tym także nasze bielizny. Mój tors był pokryty malinkami, a obok mnie leżała Ally, również cała w różowoczerwonych śladach.
- Co wy tu robicie? - spytałem, chwytając się za bolące biodro.
- Chcieliśmy was obudzić, ale zastaliśmy istny bajzel - odpowiedział tata.
Spojrzałem na moją śpiącą królewnę. Jej powieki zaczęły drgać. Gdy całkowicie się uniosły i zobaczyła moich rodziców, gwałtownie się podniosła i jeszcze bardziej przykryła cycki pościelą.
- Dzień dobry, Ally - powiedziała matka.
- D-Dzień dobry - wyjąkała dziewczyna, wyraźnie zawstydzona.
- Jak się ubierzecie - mama spojrzała na mnie. - to zejdźcie na dół na śniadanie. Przy okazji, mamy ze sobą do pogadania.
Rodzice opuścili mój pokój, a ja spokojnie wpiłem się w usta mojej dziewczyny. Z początku oddawała pocałunki, ale w pewnej chwili delikatnie się ode mnie odsunęła.
- Kastiel, musimy wstawać.
- Nie chcesz powtórki z rozrywki? - spytałem, mając na ustach swój stały uśmiech.
- Kurwa, jak będziesz tak na mnie patrzył, to na pewno się nie powstrzymam.
- O to mi chodzi. Wczoraj byłaś zajebista - przygryzłem płatek jej ucha. Jęknęła.
- Kas - dodała. - Teraz naprawdę musimy wstać.
Od razu się podniosła i podeszła do kupki ubrań, aby wydobyć stamtąd przynajmniej stanik, koszulę i dżinsy. Majtki wyjęła z plecaka. Patrzyłem na jej zgrabny tyłek i idealnie zarysowane biodra, ledwo powstrzymując się, by się na nią nie rzucić. Gdybym to zrobił, znowu skończylibyśmy w łóżku. Szybko się ubrała i zeszła na dół, a ja od razu poszedłem do łazienki. Potrzebowałem najzimniejszego jebanego prysznica, jaki byłbym w stanie znieść.
***
W sypialni założyłem czerwoną koszulkę z logo Winged Skull, czarne spodnie ze srebrnym łańcuchem i czarne adidasy. Zszedłem na dół, do kuchni, i usiadłem obok mojej dziewczyny. Gdy spojrzałem na jej twarz, była cała czerwona. Pewnie ciągle było jej wstyd, że moi rodzice zobaczyli nas w tak dwuznacznej sytuacji. Ale mnie to jakoś nie bardzo ruszało. Mama podsunęła mi pod nos talerz z kanapkami, a następnie usiadła obok ojca.
- Dobrze, że w końcu przyszedłeś - zaczęła. - Skoro zastaliśmy was w takiej sytuacji, w jakiej was zastaliśmy, to wypadało by z wami porozmawiać o tych sprawach.
- Kochanie - wtrącił się tata. - Tu wystarczy zadać tylko jedno ważne pytanie - popatrzył na nas. - Dzieciaki, wiecie, co to antykoncepcja?
- Tak - odpowiedzieliśmy z Al, patrząc na siebie, a następnie zwracając wzrok na ojca.
- Cieszę się, że ta rozmowa już jest skończona - znowu zatopił się w lekturze gazety.
- Skoro tak uważasz... - mama wywróciła oczami. - Tylko pamiętajcie - znowu spojrzała na mnie i moją dziewczynę. - że nie mam zamiaru być babcią w wieku czterdziestu lat.
- No a powiedzmy - wtrąciłem się. - że stałoby się inaczej i Al zaszłaby w ciążę teraz. To co byś zrobiła?
- No cóż, miejmy nadzieję, że tak nie będzie. No ale jeśli, nie daj Boże, tak się stanie, to oczywiście będziecie mieli w nas wsparcie.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na Ally, która odwzajemniła uśmiech. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Al poszła otworzyć. Chwilę później jednak usłyszałem głośny krzyk, ale nie bólu, a bardziej zaskoczenia, przerażenia. Wstałem od stołu i wybiegłem przed mieszkanie. Tam zobaczyłem, jak czterech chłopaków i jedna dziewczyna porywają moją dziewczynę, trzymając ręce w górze, a na nich mając blondynkę. Byli to Kretyn, Kentin, Alexy, Armin i Rozalia. Natychmiast tam podbiegłem i pociągnąłem ukochaną za ramię, po czym wziąłem ją na ręce. Dziewczyna mocno się do mnie przytuliła. Oparłem swoje czoło o jej. Nagle cała grupka się odwróciła.
- Wiedziałem, że tu będziesz - zaczął Kretyn.
- No i co z tego? - spytała Mała, zeskakując z moich ramion i krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Chyba mogę być, gdzie chcę, prawda?
- Co nie znaczy, że masz mieszkać pod cudzym dachem i że ci ludzie mają przez to cię jeszcze karmić. Idziesz ze mną do domu - chwycił ją za rękę.
- Nie - wyswobodziła nadgarstek z uścisku brata, po czym przyjrzała się całej grupie. - Pierdolcie się wszyscy, zostaję tutaj.
Przytuliła się do mnie. Objąłem ją ramieniem. Wróciliśmy do mojego mieszkania. Dopiero teraz i mi, i Al przypomniało się, że do domu, w którym moja dziewczyna się wychowywała, musimy jeszcze zanieść pistolet. Zaproponowałem Al, że ja to zrobię, ale ona się uparła. W końcu się zgodziłem...
*Ally*
Na zegarze wybiła właśnie dwudziesta czwarta. Kastiel już spał. Zabrałam broń i wyszłam z mieszkania. Szłam ulicami. Było ciemno, jedynie blade światło lamp oświetlało co jakiś czas drogę. Trochę się bałam, bo nigdy nie szłam ulicą tak późną porą. W końcu doszłam do domu. Wspięłam się na drzewo i cicho weszłam do sypialni mojej i brata. Stamtąd zeszłam na dół, do salonu. Podeszłam do stojącego na szafce sejfu. Wbiłam kod, do środka włożyłam broń i zamknęłam go. Poszłam do swojego pokoju, a potem oknem weszłam na drzewo. Zeskoczyłam z niego i zaczęłam iść do mieszkania Kastiela. Nagle ktoś wciągnął mnie w ciemną, w ogóle nieoświetloną uliczkę.
- Co tutaj robisz sama w nocy, mała? - usłyszałam męski głos. Jakbym go skądś kojarzyła...
- Mała to jest twoja pała - odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersiach. - Na spacer wyszłam, nie słyszałam, żeby prawo tego zabraniało.
- No proszę, jaka pyskata. Takie mi się podobają. Może pójdziemy do mnie? Nie pożałujesz.
Parsknęłam śmiechem.
- Pomarzyć sobie możesz. Spierdalaj.
- Oj tam, chodź - chwycił mnie za nadgarstek.
- Chyba Ci powiedziała, że masz spierdalać, prawda!? - usłyszałam głos Kastiela.
Kopnął chłopaka, z którym rozmawiałam, w krocze. Nieznajomy zaczął piszczeć jak dziewczyna. Wtedy w głowie zaświeciła mi się lampka. Wyjęłam z kieszeni Kastiela telefon i włączyłam latarkę. Światło skierowałam na twarz cierpiącego chłopaka. Zobaczyłam ostre rysy twarzy, czarne włosy związane w dwa urocze kikuty oraz śliczne brązowe oczy. Teraz już wiedziałam, że to jest osoba, którą już kiedyś znałam.
- Nicodem?
**********
Hejka kochani!
No cóż, dzisiaj dosyć krótko, ale mam nadzieję, że taki rozdział też się Wam spodoba.
Myślę, że dam radę dodać dzisiaj jeszcze jeden rozdział.
Jednakże nie wiem, czy wieczorem cokolwiek się pojawi, ponieważ mam gości. Tak, Wasza wera9737 ma dzisiaj piętnaste urodzinki! :D
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Avril Lavigne - Everybody Hurts (znalazłam to dosłownie przed chwilą i od razu mi się spodobała. Tekst kojarzy mi się z osobą, której dedykuję ten rozdział.
MasQ47 , mam nadzieję, że już niedługo znów się odezwiesz... *łezka*)
CZYTASZ
It hurts... |Słodki Flirt jako siostra Nataniela
FanfictionJego wzrok - boli. Jego słowa - bolą. Jego dotyk - boli. Historia rodzeństwa maltretowanego przez ojca. Czy w końcu znajdą sposób, by się od niego uwolnić? Czy znajdą kogoś, kto będzie chciał im pomóc? #856 w Fanfiction - 3.06.2017 ? #816 w Fanficti...