24. "Będę twoją satelitą."

471 43 63
                                    

*Ally*

- Nicodem?

Patrzyłam na chłopaka, szczerze zaskoczona. Nie spodziewałam się go tutaj, o tej porze. Zabrał mi z ręki telefon i poświecił latarką na moją twarz. Gdy zorientował się, z kim rozmawia, odłożył komórkę na bok, podniósł się i rzucił mi się na szyję. Był ode mnie wyższy o głowę, więc śmiało mogłam przytulić się do jego ciepłego torsu.

- Tęskniłam - wyszeptałam.

- Ja też - odpowiedział.

- To wy się znacie? - wtrącił się Kastiel, zbierając z betonu swój telefon.

- Oczywiście - powiedziałam, oddalając się od dawno niewidzianego przyjaciela. - Gdy byliśmy dzieciakami, chyba jakoś w wieku trzech, czterech lat, musiał wyjechać z powodu pracy ojca - odwróciłam się do Nicodema. - Nie wiedziałam, że wróciłeś. Kiedy przyjechałeś?

- Wczoraj wieczorem. Ciotka mnie przygarnęła, bo starzy zginęli rok temu w wypadku.

- Przykro mi... - zwiesiłam głowę.

Chłopak położył jedną dłoń na moim ramieniu, a drugą uniósł mój podbródek.

- Nie ma sprawy. Już się z tym pogodziłem. Może wyszlibyśmy gdzieś jutro?

- Chciałeś powiedzieć "dzisiaj". Zbliża się pierwsza. W sumie... dlaczego nie - uśmiechnęłam się.

- No to wpadnę po ciebie koło piętnastej.

- Okej. Do zobaczenia.

- Pa!

Odwróciłam się i podeszłam do Kastiela. Przyglądał mi się, naburmuszony. Wyglądał na trochę zazdrosnego. Stanęłam na palcach i ucałowałam jego usta. Chłopak od razu odwzajemnił pocałunek i zaczął przesuwać dłońmi po moich plecach. Nie obchodziło mnie, że Nico na to patrzy. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi. Kas wziął mnie na ręce, ciągle całując. Szedł przed siebie, w sumie nawet nie patrząc, gdzie, bo za każdym razem, gdy otwierałam oczy, by na niego spojrzeć, jego powieki były zamknięte. Nie obchodziło mnie to. Zaczęłam się jednak martwić, gdy, zamiast skręcić w prawo, skręcił w lewo.

- Kastiel? - zaczęłam, oderwawszy swoje wargi od jego ust. - Powinieneś skręcić w prawo.

- Wiem - odpowiedział, szczerząc zęby w uśmiechu.

- Skoro wiesz, to po cholerę mnie niesiesz gdzieś indziej?

- Chciałem ci pokazać pewne miejsce.

- A co, jak twoi rodzice się obudzą i zauważą, że nas nie ma?

- Nie obudzą się. A nawet jeśli, to już parę razy nocowałem poza domem. Nie będą się martwić.

- Rozumiem... - powiedziałam niepewnie.

Nie wiedzieć czemu, przeszło mi przez myśl, że Kas niesie mnie do jakiegoś składziku, żeby tam mnie skrzywdzić. Ale zaraz potem wyrzuciłam tę myśl z głowy.

Ally, ogarnij się, powiedziała mi moja podświadomość. Kastiel cię kocha i na pewno cię nie zgwałci. Dzięki tobie kompletnie się zmienił, nie wykorzysta cię.

Rozwiałam wszelkie wątpliwości dopiero wtedy, gdy zobaczyłam śliczne jezioro. Mieszkałam tu tyle lat, a jeszcze nigdy go nie widziałam. Pewnie dlatego, że nigdy nie wychodziłam aż tak daleko. Mama uczyła mnie od dziecka, żebym nie zapuszczała się daleko od domu, a potem bałam się tu chodzić, ponieważ, podobno, grasowali tu pedofile. Przynajmniej tak podawały media. Ale wiedziałam, że z moim chłopakiem nie mam się czego obawiać. Postawił mnie na ziemi, złapał mnie za rękę i prowadził przed siebie. Zatrzymaliśmy się przy uroczej drewnianej altance, obok której stała lampa rzucająca mocne światło. Uśmiechnęłam się do chłopaka. Chłopak odwzajemnił uśmiech. Usiedliśmy w altanie. A właściwie Kastiel usiadł, a mnie pociągnął na swoje kolana.

It hurts... |Słodki Flirt jako siostra NatanielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz