3

30.2K 1K 110
                                    

Minęły dwa dni od tamtego zdarzenia z Luke'iem i od tego czasu dziwnie się czuję. Jeszcze nikt z moich znajomych nie widział mnie w takiej sytuacji.

Właśnie szłam z Rose do galeri kupić jakąś ładną kieckę na imprezę, ale w głowie nadal miałam Luke'a. Wyglądał na zatroskanego, kiedy mnie uspokajał.

-Caro... Może przymierzysz tą? - spytała pokazując mi sukienkę. Była czarna z rozkloszonym dołem. Dekolt miała zawiązywany jakby... sznurówkami? Sorry, ale nie znam się za bardzo na modzie, a ubieram się modnie tylko dlatego, że jestem do tego psychicznie zmuszana przez Emilly i Rose.

-Tak. Myślę, że będzie idealna. - biorę sukienkę i idę do przymierzalni. Z uśmiechem stwierdzam, że dobrze na mnie leży. - Ro wejdź i pomóż mi ją zdjąć, bo kurwa nie umiem.

-Ja ci pomogę słoneczko. - zza kotary wyłoniła się głowa Luke'a.
Pisnęłam zaskoczona, co spowodowało śmiech bruneta.

-Daj, ja cię rozbiórkę. - powiedział chłopak dobierając się do mojego ubrania, jakkolwiek chujowo to zabrzmiało.

-Spierdalaj Thomson, umiem sama sobie poradzić. - zdenerwowana spróbowałam jeszcze raz ściągnąć tą głupią, ale ładną kieckę próbując dosięgnąć po omacku zamka.

-Nie dasz rady młoda. - Lukey pokazał mi język i sam mi ją rozpiął. Dzięki za wiarę.

-Starczy kolego. Nie zapędzasz się troszeczkę? - spojrzałam na niego gniewnie, kiedy ten próbował przełożyć moje ręce przez rękawy.

-Nie wiem. Może... - mruknął dalej kontynuując swoją czynność.
Po kilku minutach stałam przed nim w samej czerwonej koronkowej bieliźnie. Poczułam wypieki na mojej twarzy. Kurwa, pierwszy raz zawstydziłam się przed chłopakiem i tym chłopakiem jest na dodatek Luke Thomson, największy debil na świecie.

-Dobra. Teraz wynocha, bo muszę się ubrać. - wygoniłam go ręką, ale ten cały czas przyglądał się mojemu skąpemu strojowi.

-Nie wierzę, że pod tą maską zdziry kryje się taka piękna kobieta Wilson. - stwierdził łapiąc się za krocze.

-Oups...  Idź załatwić swój problem Luke'uś, a nie gapisz się na mnie jak na Kim Kardashian. - prychnęłam zakładając przez głowę bluzkę. Szybko ubrałam spodnie i od razu zabrałam się za poszukiwanie przyjaciółki.

-Malik, ty suko! Zostawiłaś mnie w przymierzalni samą. - podeszłam do czarnowłosej, która zawzięcie rozmawiała z jakimś blondynem.

-Przepraszam. Zagadałam się z kasjerem. - ręką pokazała na chłopaka szczęrząc się.

-Dobra Rose spadajmy stąd . Mam dość wrażeń na jeden dzień. - chwyciłam przyjaciółkę za łokieć ciągnąć ją w stronę wyjścia.

-Co się stało? - zapytała Rose. - Chodzisz cały czas wkurwiona.

-Przepraszam. Opowiem ci u mnie w domu. Kakałko i ciasteczka, co ty na to? - zaproponowałam.
Spojrzała na mnie z chytrym uśmiechem i pokiwała twierdząco głową.

~3h później~
-Caro, ja otworze! - wykrzyczała sześciolatka biegnąc po schodach do drzwi.

-Dobra młoda. - mruknęłam zajadając się popcornem.
Po naszej rozmowie z Rose, w której opowiedziałam jej o sytuacji miejącej miejsce w przebieralni postanowiłyśmy pooglądać horrory.

-Cześć Lily. - powiedział męski głos, ale byłam zbyt zaciekawiona filmem, by zastanawiać się do kogo on należy.

-Caroline nie ma chłopaka, więc nim nie jesteś. W takim razie kim jesteś? - spytała dziewczynka ze strachem.

-Jestem Luke, kolega twojej siostry. - powiedział ze śmiechem chłopak.

-Wejdź. Car siedzi w salonie i ogląda horrory. Brr nie lubię horrorów. Może pobawisz się ze mną? - poprosiła Lily bawiąc się swoim długim warkoczykiem.

-Dobra, tylko coś załatwię.

Po tych słowach chłopak wchodzi do salonu i zakrada się za moimi plecami.

-Bu! - krzyknął.

-Luke idioto! - wydarłam się na niego trzymając się za serce, które tak mocno biło, jakby chciało ze mnie wyjść.

-Gdybyś widziała swoją minę. - naśmiewa się brunet prawie płacząc.

-Co tu robisz? - spytała Rose, która się nie przestraszyła. Widocznie przyzwyczaiła się do takiego zachowania Luke'a. W końcu to jej przyjaciel, ale to ja jestem ta ważniejsza.

-Przyszedłem, bo mi się nudziło. Nie było cię Rosie w domu to pomyślałem, że będziesz tu i jesteś. - uśmiechnął się do przyjaciółki i poczochrał mi włosy.

-Wyjdziesz stąd po dobroci, czy muszę użyć siły? - zapytałam wkurzona.

-Wyjdę, ale później. Teraz idę pobawić się z twoją siostrzyczką, która jest bardzo słodka i miła w odróżnieniu od ciebie. - rozmarzył się.

-Uważaj, bo się zakochasz. - prychnęłam.

-Gustuję w troszkę starszych, niż sześciolatki. - brunet pociągnął mnie za włosy.
Uspokój się Caroline... Pamiętaj, że nie możesz mieć teraz ataku. Nie drugi raz przy nim.
Chłopak najwidoczniej wiedział po mojej minie o co chodzi, bo oddalił się szybko w stronę pokoju dziewczynki.

################################
Miłego czytania i do następnego ;)

You Are My Crazy Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz